Rozdział 3

12 0 1
                                    


-Jak bardzo rozwalili ci rękę? - zapytałem Jedynki.
-Ledwo draśnięcie, trochę bandaża wystarczy myślę.
-To zdejmuj kolczugę - powiedziałem z naciskiem na drugie słowo.
-Niech Czwórka i Szósta wyjdą w takim razie - odpowiedział Jedynka. 

Skinąłem głową na siostry. Odpowiedziały kiwnięciem i opuściły pokój. Zamknąłem drzwi na klucz.
Dlaczego je wyprosiliśmy? Z jednego prostego powodu. Jedynka ma pewien sekret którym nie chce się z kimkolwiek dzielić. Oprócz mnie o jego sekrecie wiedzą jeszcze tylko dwie osoby, Dziewiątka i Piątka. 

Zdjął koszulę i kolczugę, tak naprawdę Jedynka nie potrzebuje lekarza tylko mechanika. Ale tylko i wyłącznie jeżeli chodzi o ręce.

-Piątka, tak naprawdę możesz funkcjonować prawidłowo z wyjątkiem stałego stania. Zgadłem?
-Zgadłeś - powiedziała i się powoli podniosła.
-Możesz podać narzędzia w nagrodę. Zrobisz to?
-Może jeszcze pójść do sklepu co? - zapytała i cicho się zaśmiała - Podam ci narzędzia Trzynastka.
-Jedynka. Łap za krzesło i siadaj przy stole - złapał za krzesło nie uszkodzoną ręką a w tym czasie Piątka postawiła narzędzia na stole. Zapadła cisza po tym jak Piątka usiadła.

-Piątka - jako pierwszy odezwał się Jedynka.
-Tak?
-Mogłabyś wyjść na czas jak Trzynastka będzie mnie operował?
-Dlaczego miałabym? - zapytała z niedowierzaniem.

-Nie chcę abyś mnie widziała jak będę się wił z bólu ze względu na naprawy.
-No dobrze. Wyjdę. Ale po naprawach od razu przychodzisz do mnie.
-Niech będzie - odpowiedział spokojnie.

Piątka opuściła pokój bez większych problemów, no może z wyjątkiem tego że prawie się wywaliła, klucz akurat zostawiłem w drzwiach aby nikt nie wszedł podczas przygotowań do "operacji" więc można powiedzieć że były otwarte. Wstałem ponownie i zamknąłem od środka.

-Podać to co zawsze? - zapytał Jedynka.
-Tak. I jeszcze gdzieś w szufladzie powinien być knebel dla ciebie - odpowiedziałem.
-Po co knebel? Wiesz że mogę to wytrzymać.
-Nie wiem jak długo dzisiaj będę ci dłubał w ręce więc wolałbym żebyś jednak był cicho.
-No dobra - wstał z krzesła i poszedł do lodówki. 

Wystawił na blat biurka "to co zawsze" czyli litrową wódkę 80%. Zaczął przeszukiwać szuflady. Otworzył jedną, góra dwie i znalazł. Drewniany klocek obity materiałem. Wstałem i podszedłem do biurka bo Jedynka oparł się o nie zdrową ręką. Można było usłyszeć że jego oddech przestał być regularny i równy. Zaczął płakać.

-Jedynka. O co chodzi? - zapytałem otwierając wódkę.
-O Piątkę...
-Tylko o nią?
-Tak... nie pamiętam kiedy ktoś się o mnie troszczył...
-Ja pamiętam ale nie będę przypominał - wziąłem łyk z butelki - idź już usiądź lepiej. 
-Dobra... - powiedział i poszedł usiąść w ręce trzymając klocek, włożył go sobie do ust.

Pociągnąłem jeszcze jeden łyk i z butelką podszedłem do stołu. Otworzyłem skrzynkę z narzędziami i skinąłem na Jedynkę głową. 
Włożył sobie klocek do ust i wystawił uszkodzoną rękę przed siebie na stół.
Znowu miałem mnóstwo roboty, nadal się dziwię że jeszcze nie wypadłem z rytmu pracy, Jedynka kiedy ma uszkodzoną rękę to bardzo rzadko ale zawsze mocno.

Minęły dwie godziny...

NajemnicyWhere stories live. Discover now