II

12 2 0
                                    

Magowie zostawili kamery na noc. Następnego ranka znów przyjechali na miejsce mordu. Zwierzęcia już nie było. Zdjęli kamery z drzew. Wrócili do strażnicy. Tam połączyli kamery do komputera. Nagrania były przerażające. Aiden spodziewał się, że zobaczy jedną kalkarę. Widok zaskoczył wszystkich. Zobaczyli nie jedno, nie dwa tylko cztery przerażające stworzenia. Było to niezwykle zaskakujące. Od kilkunastu lat nikt nie słyszał nawet o tych stworzeniach.

– Połącz mnie to Aziela. – wydał rozkaz Aiden.

Aziel był glównodowodzącym magów. Każdą akcję i każde niebezpieczne zdarzenie magowie musieli zgłaszać jemu.

– Co się stało Aiden? – powiedział po odebraniu Aziel
– Kalkary. Pojawiły się na naszym terenie. Są ogromne.
– Ile ich jest?
– Cztery.
– Szykujcie polowanie.
– Wszystko już gotowe. Jedziemy tej nocy.
– Dobrze, powodzenia.

Rozmowa zakończyła się. Trójka magów ze strażnicy Blackhill w godzinę przygotowała wszystko, co było im potrzebne. Wyruszyli późnym wieczorem, gdy tylko zaczęło się ściemniać. Założyli na siebie kombinezony ze wzmocnieniami na tułowiu i rękach. Na to narzucili płaszcze w kolorze moro. Musieli wtopić się w tło lasu. Pod płaszczem podwieszone mieli kryształowe ostrza i noże do rzucania. Na plecach każdy z nich miał kołczan z pięćdziesięcioma strzałami i łuk. Dojechali do obrzeży lasu. Wysiedli z Jeepa. Podążali śladami krwi. Liczyli na to, że zaskoczą kalkary w ich siedlisku. Te paskudztwa miały tak ogromną siłę, że gdyby zaszły ich od tyłu nie mieliby szans. Dlatego musieli niesamowicie uważać.
Doszli do dużej polany. Na jej środku leżały trzy ogromne, zaplamione krwią potwory. Czwarty szedł w stronę lasu.

– Musimy działać. Atakować najpierw uciekinierów. – przedstawił towarzyszom swój plan Aiden. – Atakujemy.

Wyszli na polane. Mack krzyknął, aby zwrócić uwagę stworzeń. Wszystkie trzy kalkary zwróciły głowy w ich stronę. Najmniejsza z nich, ta, która szła w stronę lasu,  zaczęła uciekać. Aiden oddał strzał. Trafił w głowę. Potwór padł. Pozostałe trzy, gdy zobaczył,  co im grozi, rzuciły się do ataku. Największa z nich pobiegła przodem. Wyskoczyła, aby nabrać siły. Strzała wystrzelona przez Jasona trafiła w jej brzuch. Niestety, te stworzenia miały niezwykle gęste futro i bardzo grubą skórę ma grzbiecie i brzuchu, więc ten strzał nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Dotarła do Aidena. Szybko wyciągnął największy z noży. Sprawnym ruchem podciął jej tętnicę szyjną. Druga kalkara została zabita. Zostały dwie. Z jedną z nich rozprawili się Jason i Mack. Ostatnia desperacko próbowała uciec. Nie udało jej się. Wszyscy trzej magowie strzelili do niej praktycznie w tym samym czasie. Kryzys został zażegnany. Wrócili do bazy. Spalili ciała i zdali raport dowództwu. Obawiali się jednak, że szykuje się coś znacznie gorszego niż małe polowanie.

Magowie zostawili kamery na noc. Następnego ranka znów przyjechali na miejsce mordu. Zwierzęcia już nie było. Zdjęli kamery z drzew. Wrócili do strażnicy. Tam połączyli kamery do komputera. Nagrania były przerażające. Aiden spodziewał się, że zobaczy jedną kalkarę. Widok zaskoczył wszystkich. Zobaczyli nie jedno, nie dwa tylko cztery przerażające stworzenia. Było to niezwykle zaskakujące. Od kilkunastu lat nikt nie słyszał nawet o tych stworzeniach.


– Połącz mnie to Aziela. – wydał rozkaz Aiden.


Aziel był glównodowodzącym magów. Każdą akcję i każde niebezpieczne zdarzenie magowie musieli zgłaszać jemu.


– Co się stało Aiden? – powiedział po odebraniu Aziel

– Kalkary. Pojawiły się na naszym terenie. Są ogromne.

– Ile ich jest?

– Cztery.

– Szykujcie polowanie.

– Wszystko już gotowe. Jedziemy tej nocy.

– Dobrze, powodzenia.


Rozmowa zakończyła się. Trójka magów ze strażnicy Blackhill w godzinę przygotowała wszystko, co było im potrzebne. Wyruszyli późnym wieczorem, gdy tylko zaczęło się ściemniać. Założyli na siebie kombinezony ze wzmocnieniami na tułowiu i rękach. Na to narzucili płaszcze w kolorze moro. Musieli wtopić się w tło lasu. Pod płaszczem podwieszone mieli kryształowe ostrza i noże do rzucania. Na plecach każdy z nich miał kołczan z pięćdziesięcioma strzałami i łuk. Dojechali do obrzeży lasu. Wysiedli z Jeepa. Podążali śladami krwi. Liczyli na to że zaskoczą kalkary w ich siedlisku. Te paskudztwa miały tak ogromną siłę, że gdyby zaszły ich od tyłu nie mieliby szans. Dlatego musieli niesamowicie uważać. 

Doszli do dużej polany. Na jej środku leżały trzy ogromne, zaplamione krwią potwory. Czwarty szedł w stronę lasu. 


– Musimy działać. Atakować najpierw uciekinierów. – przedstawił towarzyszom swój plan Aiden. – Atakujemy. 


Wyszli na polane. Mack krzyknął aby zwrócić uwagę stworzeń. Wszystkie trzy kalkary zwróciły głowy w ich stronę. Najmniejsza z nich, ta która szła w stronę lasu zaczęła uciekać. Aiden oddał strzał. Trafił w głowę. Potwór padł. Pozostałe trzy gdy zobaczyły co im grozi, rzuciły się do ataku. Największa z nich pobiegła przodem. Wyskoczyła aby nabrać siły. Strzała wystrzelona przez Jasona trafiła w jej brzuch. Niestety, te stworzenia miały niezwykle gęste futro i bardzo grubą skórę ma grzbiecie i brzuchu, więc ten strzał nie zrobił na niej żadnego wrażenia. Dotarła do Aidena. Szybko wyciągnął największy z noży. Sprawnym ruchem podciął jej tętnicę szyjną. Druga kalkara została zabita. Zostały dwie. Z jedną z nich rozprawili się Jason i Mack. Ostatnia desperacko próbowała uciec. Nie udało jej się. Wszyscy trzej magowie strzelili do niej praktycznie w tym samym czasie. Kryzys został zażegnany. Wrócili do bazy. Spalili ciała i zdali raport dowództwu. Obawiali się jednak, że szykuje się coś znacznie gorszego niż małe polowanie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 09, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Magowie - Zapomniany ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz