Rozdzial 1

245 8 2
                                    


Z drzwi wyszedl Facundo. Byl
wściekly.

F:-To twoja wina i tej twojej jebanej przyjacieczki. Gdybyś coś powiedziala, a ona się nie urodzila, ja nie musialbym teraz sprzątać WSZYSTKICH sal w szkole.-już mial mnie uderzyć, ale drzwi ponownie się otworzyly, a w nich stanąl dyrektor. Spojrzal wrogo na chlopaka stojącego naprzeciw mnie.

Dyr:- Wejdź Martino.-puścil mnie przodem do gabinetu. W nim już,na kanapie siedzial Jorge z zalożonymi rękami i znudzoną miną.Super, muszę usiąść obok niego.-Pewnie nie wiecie dlaczego druga osoba także jest tutaj.Dlatego, iż będziecie mieć identyczną kare. Pewnie zapytacie "dlaczego?". Dlatego, iż wy w tych częstych sprzeczkach jesteście, jakgby to ująć-udawal, że się zastanawia- "dodatkowymi elementami". Postanowilem, że wasi rodzic każdegl z was  zaplaci za was ¼ kwoty za kupno farby, a żeby bylo zabawnie, iż okazalo się, że nie powiedzieli wam,że są w związku, spędzicie WSPÓLNIE wakacje.-byl zadowolony z siebie. Nigdy go nie lubilam. Chwila jakie wspólne wakacje, jaki związek...

Jorge:Ej, ej, ej to chyba przesada gościu. Dlaczego mialbym spędzić wakacje z tym czymś-wskazal na mnie. Zabolalo.- I jakim do kurwy nędzy związku?-byl wściekly. Dlaczego wszyscy dziś mają zly humor?...

Wyciągnęlam kartke i napisalam:

_____________________________________
Czemu niby mielibyśmy spędzać wspólnie wakacje,a nasi rodzice być razem?
_____________________________________

Dalam ją dyrektorowi.

Dyr:-O to już zapytajcie rodziców. Rozmawialem z nimi i razem uznaliśmy, że to stosowna kara.A teraz wracajcie do domu.Rodzice czekają na was pod szkolą. Jutro zakończenie, a nie chcialbym już was dziś tu spotkać-zaśmial się. Ja i ten kretyn wyszliśmy z gabinetu, nie żegnając.

Poszlam jeszcze do toalety, a gdy z niej wyszlam poszlam do wyjścia. Szukając w plecaku telefonu, drzwiami w coś uderzylam. Unioslam glowe w górę. Nawet na mnie nie spojrzal. Mial zszokowaną minę... Podąrzając za jego wzrokiem, ujrzalam, sama w to nie wierze, mianowicie tata Jorge calowal się namiętnie z moją mamą. Staliśmy z Jorge z szeroko otwartymi oczami, dopóki nie przestali.

J:-Co to się do kurwy dzieje?!-wrzasnąl.

Ta cisza jest ulgą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz