ROZDZIAŁ 2

1.3K 32 5
                                    

Obudziłam się przez rażące mnie promienie słoneczne. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że znajduję się w pokoju Abby, a obok mnie leży moja przyjaciółka. Chciałam wstać, ale wtedy poczułam niemiołosierny ból głowy. Myślałam, że umrę. Ile ja musiałam wypić, że mam aż takiego kaca?

-Ale mi kurwa łeb napierdala. Kompletnie nic ze wczoraj nie pamiętam...- powiedziała Ab trzymając się za głowę.

-Ostatnie co pamiętaj to to, że wkurzyłam Camerona i udałam się do baru, a potem kompletna pustka.- powiedziałam. Na wspomnienie o Camie mimowolnie się uśmiechnęłam, jak sobie przypomnę minę jego i tej laski to chce mi się tak śmiać...

-Caroline, jest już 10!

-Co ty pierdolisz?! Spóźniłyśmy się już na dwie lekcje.

-I to w pierwszy dzień szkoły. Dobra, idę się szybko ogarnąć i za chwilę odwiozę cię do domu.

-Ok.- odpowiedziałam krótko.

Czekając na dziewczynę zaczęłam sobie wyobrażać krzyki moich rodziców gdy wrócę do domu. W sumie to tylko mamy, bo tata jest w delegacji, z resztą on by zrozumiał i powiedział, że mogę zostać w domu. Tęsknię za nim, chcę żeby wrócił, mam już dosyć słuchania krzyków mojej rodzicielki...

-Jedziemy?- zapytała mnie moja przyjaciółka.

-Jasne.- odpowiedziałam, po czym udałyśmy się do prześlicznego Maserati GranCabrio należącego do Abby i ruszyłyśmy w drogę.

30 minut później

Zdążyłyśmy prawie jak zadzwonił dzwonek. Szybko pobiegłyśmy do sali. Weszłyśmy do klasy i przeprosiłyśmy nauczyciela za spóźnienie. Abby usiadła razem z Bellą, a ja sama tuż za nimi. Chwilę po nas drzwi znów się otworzyły, a w nich stanął nie kto inny jak Cameron.

-Czemu się spóźniłeś?- zapytał nauczyciel.

-Każdemu się zdarza.- odpowiedział od niechcenia chłopak, po czym nauczyciel kazał mu usiąść. Zobaczył, że siedzę sama i zajął miejsce obok mnie. Cóż za zaszczyt...

-No proszę, kogo moje piękne oczy widzą. Carol Foster we własnej osobie.- powiedział z kpiącym uśmieszkiem.

- Uch, zamknij się Cook.

- Oj kotku Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi.

-Ale z ciebie frajer.- odpowiedziałam przewracając oczami.

-Uważaj bo zrobi mi się przykro, frajereczko.

Po tej krótkiej wymianie zdań, zaczęłam słuchać nauczyciela. Nie lubie historii, to jest takie nudne. O tyle dobrze, że Pan Turner jest lajtowy to można siedzieć na telefon czy coś...

-To zabawne, że zawsze jesteśmy razem.- zaczął chłopak.

-Ta, jasne.

-No, ale tak jest. Popatrz, od podstawówki jesteśmy razem w klasie. Może to przeznaczenie? Może musimy być razem do końca życia? Może...- ciągnął chłopak, jednak ja mu postanowiłam przerwać.

-Słuchaj, nie wiem co bierzesz, ale bierz pół.

-Ale czemu nie?

- Cameron, błagam cię, zamknij twarz.

-No ale co ja robię?

-Żyjesz.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

-To nie do mnie pretensje, lecz do moich rodziców.

-Błagam cię, siedź już cicho.

- No ale...

-Cook, jak się nie zamkniesz to przysięgam, że zgniotę ci te twoje jajka i już nigdy nie zamoczysz.

-Oj, to byłaby dla Ciebie ogromna strata.- powiedział ruszając dwuznacznie brwiami.

Postanowiłam do końca lekcji siedzieć już cicho. Co prawda, Cameron coś tam do mnie mówił, ale go nie słuchałam. Ignorowałam go tak jak przez większość mojego życia. Nudziło mi się, więc postanowiłam wyjąć telefon i sprawdzić moje Social Media. Gdy odblokowałam moją komórkę, zobaczyłam, że dostałam SMS.

Nieznany:
Cześć kotku. Miło znowu cię widzieć.

Nie zwróciłam zbytnio na to uwagi bo pomyślałam, że ktoś sobie robi jaja. Wreszcie usłyszałam dzwonek. Schowałam urządzenie do plecaka, spakowałam książki i wraz z przyjaciółkami udałyśmy się na stołówkę.
Przez całą przerwę rozmawiałyśmy o Cameronie. Opowiedziałam dziewczynom co mi mówił, a one stwierdziły, że mnie podrywa i że mu się podobam. Nie wierzę w to. Przecież my się nie lubimy od samego początku. Naszą konwersację przerwał kolejny dzwonek, tym razem na lekcje.
Została mi jeszcze tylko chemia, fizyka i dwa WF, czyli moje ulubione przedmioty. Po nich mam trening szkolnej drużyny siatkówki dziewczyn, której jestem kapitanem. Dobrze  sobie radzę jeszcze w nogę, ale gimnastyka, kosz czy ręczna to nie moja bajka.

***

W czasie naszego treningu na boisku obok ćwiczyli chłopcy, którzy grali w piłkę nożną. Na moje nieszczęście kapitanem drużyny jest Cameron, ten sam który dzisiaj przez cały dzień zawracał mi głowę. Stwierdziłam, że nie będę na niego zwracać uwagi, choćby walił do mnie jakieś beznadziejne teksty.
Po udanym treningu poszłyśmy z dziewczynami z drużyny do szatni. Każda z nas wzięła prysznic, przebrała się i udałyśmy się na pizzę razem z naszą trenerką.

Gdy wracałam do domu po dniu szkoły, czułam jakieś dziwne uczucie. Wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Przeraziłam się. Przyśpieszyłam kroku, żeby być jak najszybciej w domu. Wreszcie  dotarłam pod drzwi mieszkania. Nie miałam siły nawet odezwać się do mamy. Poszłam prędko do swojego pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w piżame. Gdy zamknęłam oczy, usłyszałam dźwięk przychodzącego SMSa.

Nieznany:
Miłych snów kochanie.

~~~~~~~

Hej wszystkim! 😘
nadeszła sobota, a z tymnowy rozdział 😃
Jest nas narazie mało, ale myślę, że z czasem coś z tego będzie 😍😂😘 Wszystkich którzy tu trafią proszę zostawić coś po sobie:
👉⭐
👉💬
Dziękuję wszystkim, którzy już mnie wspierają i pozdrawiam❤❤😘😘

Chore pożądanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz