Część pierwsza

182 3 0
                                    

Kiedyś powiedziałabym że dla przyjaciół zrobiłabym wszystko, a dziś nie zależy mi nawet na własnej opini.Kto by pomyślał że kiedy zachowasz wobec kogoś tak samo jak ten ktoś wobec ciebie ,może się obrazić. Ja nie potrafię przyznać się że nie lubię czegoś takiego. Jestem słaba.
-Hej Lusia ,chodź z nami na imprezę- powiedziała Alicja .Kiedyś myślałam że jeste najlepszą przyjaciółka. Teraz wiem ze jeste zwykłą mendą,zakłamaną nastolatką taką samą jak wszystkie .
-Niestety nie mogę, nie chcę- powiedziałam i wyszłam ze szkoły.
-Hej!-słyszałam jak mnie wołają ale Ja szłam dalej przed siebie aż na przystanek autobusowy.
Autobus pojawił się kilka minut później. Bez wahania wsiadłam i kupilam bilet.Jadę do cioci .Potrzebuje odetchnąć tą monotaonią.Codziennie to samo.Nawet mój niby chłopak nie rozmawia ze mną. Już nawet nie wspominam o wspólnych nocach .Przyznaję chcialam poczekać, ale gdy odkryłam że jestem gotowa ten nawet nie sie wzruszył .Jestem pewna że ma inną. Już dawno coś się w nas zmieniło i coraz rzadziej sie spotykamy.Nie żałuje.
Wysiadlam po długiej jeździe z autobusu i ruszyłam w strone mieszkania cioci.
Minęło dziesięć minut i byłam już pod blokiem .Drzwi byly otwarte bo wczesniej zadzwoniłam do cioci.
Pokonałam schody i zadzwoniłam do drzwi cioci.
-Lusia ,dziecko co sie stało? -powiedziała kobieta w drzwiach wpuszczając mnie do środka.
-Ciociu-momentalnie nie wytrzymałam i coś we mnie pękło- wszystko mi się wali.Moje przyjaciółki nie rozmawiają ze mną, nawet się o mnie nie martwią. Mój niby chłopak mnie zdradza.Rodzice sie kłócą. -powiedziałam otulona kocem na kanpie w salonie u cioci. Kocham ją najbardziej na świecie. Tylko jej mogę się wygadać.
-Lusia.Nie wiem co mam Ci poradzić. Czasem takie rzeczy muszą się zdarzyć, by coś lepszego mogło sie pojawić. Nie daj pechowi tej satysfakcji. Nie poddawaj się. Ja w ciebie wierzę.
-Dziękuję ciociu.-powiedziałam i przytuliłam ciocię tak mocno jak tylko mogłam. -Mogłaby zostać u ciebie na pare dni?-dodałam.
-Oczywiście, zostań jak długo chcesz.-powiedziała i pocalowała mnie w czoło .Poczułam się bezpiecznie.Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni gdyż strasznie zachciało mi sie pić. Gdy przechodziłam przez korytarz usłyszałam jak ktoś tłucze się na klatce schodowej.Zajrzałam przez wizjer i ukrzałam mężczyznę około trzydziestki w dżinsach i t-shirt'cie.Coś mnie w nim urzekło.
-Co robisz?-powiedziała ciocia przestraszając mnie .
-To chyba twój nowy sąsiad.
-A słyszałam o nim -powiedziała i wróciła do kuchni a ja poszłam za nią- podobno jest biznesmenem ,baaardzo bogatym.
-Hmm...
-On ci się podoba. -powiedziała ciocia przez co się lekko zarumieniłam.
-Co przecież to wyższa liga .Po za tym jest starszy ode mnie.-próbowałam sie bronić. Nie skutecznie.
-Wiek to tylko liczba.Jesteś już pełnoletnia co ci szkodzi spróbować?
Właśnie. Zawsze gdy słyszę co ci szkodzi ,zaczynam rozmyślać co mogłoby sie wydarzyć i ostatecznie się wycofuję.
-Mam pomysł może przywitamy go po sąsiedzku.
-No nie wiem...
-Mam przepis na ciastka które upieczemy dla niego
Przestałam protestować i zabrałam się do pieczenia co kocham robić. Wszelkiego rodzju ciasta, ciastka,i inne słodkości po prostu kocham piec.
Razem z ciocią zaczęłyśmy szykować składniki i wszystko ze sobą mieszać. Kiedy wlałyśmy ciasto do blachy i wsadziłyśmy je szybko do piekarnika i usiadłyśmy przy zimnej już kawie.
Nagle ciocia się zerwała i pobiegła do sypialni.
-Lusia chodź- zawołała mnie i szybko pobiegłam do niej w obawie ze cos sie stało.
-Co sie stało?
-Załóż to -podała mi swoją sukienkę w cudownym granatowym kolorze.
Bez pytań ubrałam sukienkę. Wyczułam że ciocia chce żebym była "wystrojona".
-Super.Bardzo wygodna -wróciłam do ciasta które niestety sie spaliło i cała kuchnia była zadymiona.Podeszłam do okna by otworzyć je i wywietrzyć mieszkanie.Nagle zaczęło mnie dusić i poczułam że ktoś łapie mnie mocno i podnosi .To on.Nowy sąsiad cioci dla ktorego zadymiłyśmy kuchnię.
Wyciągnął mnie do salonu gdzie było mniej dymu.Posadził mnie na fotelu i wróciłbdo kuchni z gaśnica w ręku.
-Lusia ,dobrze sie czujesz?-powiedziała ciocia siedząc przy mnie.
Nagle dym zniknął i pojawił się on.
-Nic Ci nie jest?-spytał przejęty siadając obok mnie.
-Nie chyba nie .Dziękuję za ratunek.Nie wiem jak miałabym się panu odwdzięczyć.
-Może nie powinnaś piec bez kogoś w pobliżu. -powiedział i oboje zaczęliśmy sie śmiać. Podniosłam się z fotela i otworzyłam okno w salonie.
-Chyba wiem jak mogłabyś sie odwdzięczyć.-powiedział patrząc na mnie tak że czułam jak uginają mi się kolana ale stałam jak na baczność.
-Jak?
-Umówisz się ze mną na kolację dziś wieczorem?-powiedział mając pewien błysk w oczach niebieskich jak morska fala.Nie mogłam nie odmówić. -Nie daj się prosić. -podszedł bliżej ujmując moją dłoń.
-Dobrze.-w środku piszczałam jak najgłośniej, a moje serce mogłoby za chwilę wyskoczyć.
-Do zobaczenia wieczorem.-powiedział składając delikatny pocałunek na mej dłoni co sprawiło że zaczęłam się rumienić.
Kiedy wyszedł z mieszkania ,ciocia wyszła z ukrycia i zaczęła sie dopytywać.
-Dobra.Musimy Cię przyszykować.Ubrać, uczesać,umalować,pójść do apteki...
-Ciociu!-zawstydziłam się bo wiedziałam co jej chodzi po głowie.
-Musisz być gotowa na wszystko.To bedzie twoja pierwsza poważna randka.-tutaj sie nie myli.
Zaczęłam szukać jakiejś sukienkiw szafie cioci a ona szukała butów i kosmetyków.
-Mam!-powiedziałam wyciągnowszy sukienkę z szafy.
-Moja ulubiona sukienka w wyjątkowej czerwieni i dekoltem.-opowiadała o tej sukni różne historie i to jak przynosi jej szczęście. Chciałabym by i mnie przyniosła szczęście.
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu w kieszeni .
-Mama napisała gdzie jestem.-przeczytałam smsa na głos.
-Napisz jej że zatrzymałaś sie u mnie na pare dni i nie długo wrócisz.-powiedział ciocia prasując sukienkę.
Odpisałam a mama jak zawsze odpisała "okej".Nie zdziwiło mnie to.Mamy czerwiec i nikt już praktycznie nie chodzi do szkoły.
Wróciłam do przygotowań nad randką .Odświeżyłam się i wysuszyłam włosy. Następnie ubrałam sukienkę i niskie czółenka w czarnym kolorze.Ciocia rozpuściła mi włosy ale sprawnym ruchem ręki upieła kosmyk który cały czas wpadał mi do oczu.
Nastał wieczór.
Jestem gotowa od paru minut.Właśnie wypatruję się w okno i oglądam miasto które mimo pory dnia nadal tak samo pędzi w niewoadomym kierunku.Obudziło mnie pukanie do drzwi.Poszłam w kierunku drzwi i kątem oka zauważyłam że ciocia zasnęła.Podeszłam do drzwi i powoli je otworzyłam.Zastałam przed sobą eleganckiego mężczyznę ubranego w czarny garnitur oraz nieziemski uśmiech który sprawiał że odlatywałam daleko.
-Pięknie wyglądasz Łucjo-powiedział patrząc w moje oczy.
-I na wzajem.Skąd zna pan moje imię?
-Usłyszałem jak ciocia cię wołała.-powiedział kiedy zamykałam drzwi na klucz.
-To nie sprawdliwe bo ja nie znam twojego imienia.
-Przepraszam.Nazywam się Tom.
-Jesteś anglikiem?
-Tak. Tam się urodziłem ale moje korzenie są polskie i chciałem tutaj przyjechać. -nagle zmienił temat-Zarezerwowałem stolik w retauracji przy rzece.Na dole czeka już na nas limuzyna.-powiedział i znów wyciągnął dłoń chcąc bym położyła swoją .I tak zrobiłam.
Cały ten wieczór był wyjątkowo magiczny.W restauracji było bardzo elegancko co lubię. Poważne jedzenie.Poważna muzyka.Poważny mężczyzna.Po kolacji przeszliśmy się na spacer.Trochę kręciło mi się w głowie ale wypiłam tylko dwa niecałe kieliszki czerwonego wina.Wróciłyśmy do domu.A raczej do jego mieszkania.Jego mieszkanie jest typowo męskie w ciemnych kolorach.
-Jakiej muzyki słuchasz?-zapytał podchodząc do gramofony i przeszukiwał płyty które leżały obok.
-Masz może Sinatre, albo -podeszłam obok niegi i razem przeszukiwaliśmy płyty-to jest to.Powiedziałam i wyciągnęłam płyty z opakowania i nałożyłam na gramofon i założyłam igłę na płytę.
-Jo Stafford.-powiedział- Nie wiedziałem że ktoś jeszcze tego słucha. Zatańczymy?-znów stanął blisko mnie ,bliżej niż wcześniej .
Tym razem Ja ująłam jego rękę a drugą zarzuciłam mu za ramię. I tańczyliśmy tak do końca piosenki.
Nagle byliśmy bardzo blisko siebie.Nasze usta dzieliły centymetry.
Patrzył mi w oczy i pocałował delikatnie.Kiedy odwzajemniłam pocałunek ,z delikatnego zrobił się natmiętnym pełnym wariacji pocałunkiem o którym mogłam śnić.Kiedy tak się całowaliśmy wziął mnie na ręce i zaprowadził do sypialni.Położył na miękkim łóżku.
Zaczął zdejmować mi rajstopy a Ja rozpiełam jego koszulę którą rzucił na podłogę.Podniosłam się kiedy zaczął rozpinać spodnie i zaczęłam go całować a nogi obwiązałam wokół jego talii.Wtedy znów mnie położył całował moje usta policzki i szyję co jest nie do opisania.Zaczęłam szybko rozpinać sukienkę którą on mi zdjął i rzucił obok swojej koszuli.Jego chłodne,przyjemnie chłodne ręce zdejmowały powoli moją bielznę.I leżałam pod nim naga nie wiedząc co może sie stać i jak to może być przyjemne lub też nie. I on po chwili stał się nagi i znów znalazł sie nade mną.To była noc pełna rozkoszy której nigdy nie zapomnę. Pierwszy raz poczułam się o dziwo wolna.
Nadtał ranek .Słońce obudziło mnie .Zobaczyłam że leżę nago wtulona w mężczyznę który również był wtulony we mnie.Oboje leżliśmy tak jeszcze parę godzin.
-Dzień dobry,Łucjo- powiedział niskim zaspanym głosem.
-Dzień dobry Tom'ie-odpowiedziałam mu z uśmiechem na buzi.
-Jak się czujesz?-wyczuwałam w nim troskę która jest dla mnie czymś nowym.
-Dobrze.Muszę wziąć prysznic. Wstałam pewna siebie zapominając że nie mam nic na sobie.
-Mogę do ciebie dołączyć? -spytał odprowadzając mnie wzrokiem.
-Miałam taka nadzieję- sama nie wierzę że to mówie.Coś mnie odblokowało.
Wewzłam pod prysznic a zamną wszedł Tom i odkrecił wodę. Na nie szczęście poleciała zimna i oboje krzykneliśy .Zmieniłam na ciepłą i zaczęliśmy się na wzjem kąpać. Śmialiśmy się jak opętani.Nagle Tom podszedł do mnie bliżej i pocałował mnie tak namiętnie jak wczoraj.Nie mogłam mu się oprzeć. Podniósł mnie tak i oparł o ścianę.Oplotłam nogami go w talii. Znów pojawiła się rozkosz.Nie chciałam tego przerywać. Znów poczułam się ważna i wyjątkowa. To było cudowne.
Jego usta sprawiały że wariowałam na jego punkcie. Oboje chwilami zaczęliśmy jęczeć z przyjemności której dawno nie mieliśmy.
Po "kąpieli"ubrałam się w wczorajszą sukienkę. Wyszłam ze swoimi rzeczami z sypialni i natknęłam sie na Toma w kuchni.
-Gdzie idziesz?-powiedział zdziwiony tak jakby chciał bym została.
-Wracam do cioci ,pewnie się martwi że nie wróciłam wczoraj...
-Bez śniadania Cię nie wypuszczę- powiedzial2i zaprowadził do stołu gdzie wszystko już bylo naszykowane.
Zjedliśmy razem śniadanie i rozmawialiśmy tak jak wczoraj podzcas kolacji.Tematów nam nie brakowało.
-Dobrze.Dziękuję za wczorajszą kolację i wyjątkowy wieczór i kąpiel i śniadanie...
-Mam nadzieje że dziś znów się spotkamy.Jesteś naprawdę wyjątkowa inna niż te plastikowe lale z pustką w głowie.Nie panowałem wczorajszej nocy u mnie ale nie mogłem sie powstrzymać...
Przerwałam mu w tej chwili pocałunkiem kladąc dłonie na jego twarzy a on oplutł swoje wokół mojej talii.
-Do zobaczenia wieczorem- powiedziałam i wyszłam z jego mieszkania.Szybko weszłam do cioci.
Jest wcześnie więc pewnie śpi.
-No no no-wiedziałam że to zbyt piekne by było prawdziwe.
-Mam rozumieć że randka się udała?
-Ciociu.Było magicznie.Dziś wieczorem znów mam randkę- powiedziałam widząc zdziwienie na twarzy cioci.
-Ona zawsze przynosi szczęście. Dobra dobra chodź opowiadaj jal było.
-Ciociu!
-Dobrze mozesz pominąć wstydliwe wątki.Chociaż jako twoja ciocia mam nadzieje że byłaś grzeczna.Ale jako twoja Ciocia wiem to i owo.Więc mnie nie okłamiesz.
-Ciociu,to było jak sen.
...........



"You belong to me"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz