rozdział 1

93 7 0
                                    

EVANGELIE
Jak co dzień wstaje o 5:30 żeby przyszykować się na uczelnie. Z wielkim trudem wychodzi mi wstawanie, więc przeważnie mój pies, Lily, musi interweniować i ciągnie mnie za spodnie od piżamy. Wiedziałam, że tak będzie i poczułam, że coś próbuje ściągnąć mnie z mojego cudownego, cieplutkiego łóżeczka. Po chwili upadłam na, na szczęście, miękki dywan razem z kołdrą. Wstaje. Już czuję, że to będzie ciężki tydzień. Ściele łóżko i głaszczę mojego wspaniałego kundelka. Lily ma dopiero 6 miesięcy, a jest spora i silna. Ale wracając do cudownego poranka. Poszłam do łazienki związałam włosy w luźnego koka, przemyłam twarz zimno wodą i poszłam do kuchni. Jestem osobą która nie jest śniadań więc zrobiłam sobie tylko herbatę. Są to moje ostatnie zajęcia więc widzę jakieś plusy mimo, że nie należę do optymistów, a raczej do pesymistów. Pijąc herbatę oglądałam wiadomości w telewizji, żeby zobaczyć co dzieje się na tym pięknym świecie. Obok mnie położyła się Lily, która oparła swoją uroczą mordkę na moich kolanach. Kocham patrzeć na nią. Wypiłam herbatę i wróciłam do łazienki. Jako że jestem osobą myjącą zęby po śniadaniu, o ile można tak nazwać moją poranną herbatę, myję je po wypiciu tego magicznego napoju, który mnie lekko pobudza do życia. Umyłam zęby i przypomniało mi się, że nie wzięłam ubrań. Jako że jestem bardzo ogarnietą osobą "wbiegłam" do swojego pokoju. Zabrałam zwykłe czarne spodnie, bieliznę i czarnego T-shirt w białe krzyże. Zażuciłam czarną kurtkę dżinsową, o ile mogę ją tak określać. Rozczesałam włosy i założyłam czarne conversy. Wyszłam z domu o 7:00. W drodzę na przystanek kupiłam sobie batonika.

Jestem na przystanku. Nareszcie. Jest 7:15 i za jakieś 10 min powinien być autobus. Włożyłam wiec do uszu słuchawki i włączyłam ulubiony album ,,Boom Boom Room".
10 minut później
Zobaczyłam nadjeżdżajacy autobus, który po chwili zatrzymał się. Szłam sobie do niego spokojnie, gdy nagle jakiś chłopak, który widocznie śpieszył się na ten sam autobus co ja, wpadł we mnie. Zagapił się na zegarek, a my obydwoje wylądowaliśmy na chodniku. Najpierw wstał on. Zaczął mnie przepraszać i pomógł wstać. Ja zamiast słuchając jego przeprosin powiedziałam że śpieszę się i odeszłam. On widocznie poszedł za mną bo słyszałam jego kroki . W sumie nie był brzydki. Też był ubrany na czarno. Miał jakiś T-shirt, spodnie, trampki, bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne. Evangelie ogarnij się. Widziałaś chłopaka raz w życiu i już o takich rzeczach myślisz. Lepiej pomyśl co będziesz robić w wakacje.
Zanim się obejrzałam byłam pod uczelnią, bo tam był na szczęście przystanek. Zerknęłam na godzinę w telefonie i zorientowałam się że do zajęć zostało mi 10 min. Usiadłam pod salą i powtórzyłam sobie pewne informacje. Poszłam do toalety i Zerknęłam na siebie. W sumie nie wyglądałam tak źle. Z mojej torby wyjęłam najzwyklejszą na świecie pomadkę i nałożyłam ją na usta. W porównaniu do tych sztucznych lasek u mnie w klasie, które miały tapetę zamiast makijażu, bo ciężko było to nazwać makijażem wyglądałam bardzo naturalnie. Zerkam znowu na telefon i wiedzę że zostały mi tylko 2 minutki. Wróciłam pod salę akurat na dźwięk dzwonka. Profesor wpuścił nas do środka a my zajęliśmy miejsca. Zaczął się wykład.

Po szkole:
Nareszcie wyszłam ze szkoły. Teraz wrócę tam po 2 miesiącach. Wiedząc że do przyjazdu autobusu zostało mi 50 minut skorzystałam z okazji i poszłam do kawiarni naprzeciwko mojej szkoły. Kiedy zobaczyłam menu zamówiłam sobie latte machiato. Przeglądam sobie Facebooka i jednocześnie piję kawę. Nagle czuję że ktoś zakrywa mi oczy. -Emily?- mówię z radością w głosie.
- Nie bo duch- odpowiada mi. Od razu ją rozpoznałam. - Hej, jak u ciebie?- pytam ją
- Całkiem dobrze. Ja i Billy przeprowadzamy się do Californi. A jak u ciebie Evangelie?
- Nawet nieźle. - odpowiadam. - Dzisiaj jak wsiadałam do autobusu to jakiś chłopak, możliwe, że w moim wieku wbiegł na mnie, bo zagapił się na zegarek. Upadliśmy na chodnik, ale naszczęście nic nam się nie stało. On pomógł mi wstać i wsiedliśmy do autobusu.
- Tak? To świetnie. Wiedziałam że horoskopy nie kłamią. A to jest przeznaczenie
- Spodziewałam się po tobie takiej odpowiedzi. To tylko randomowy chłopak, który widoczne lubi czarny.- nagle przypomniałam sobie o autobusie- Emily,która godzina?
- 14:48, a co?
- Bardzo Cię przepraszam ale śpieszę się na autobus. Zgadamy się jeszcze, papa- przytulamy się i biegnę w stronę przystanku.
Uff... zdążyłam. Znowu założyłam sobie słuchawki i odpłynęłam w swój świat, gdzie miała spokój i ciszę, chociaż ciężko stwierdzić żeby rock był cichy. No cóż ważne że ja wtedy czułam się dobrze. Mogłam zapomnieć na chwile o otaczającym mnie świecie i się zrelaksować. Nagle poczułam że ktoś mnie klepie w ramię.
- Proszę pani- Mówi, chociaż dla mnie krzyczał. Otwieram oczy i dziwnym trafem widzę tego chłopaka, który wpadł na mnie dzisiaj rano. Przecieram oczy i mówię
- Tak? A przepraszam chyba zasnęłam. Już wstaję -uśmiecha się.
- Przepraszam, że ciebie obudziłem, ale pomyślałem że skoro rano tutaj wsiadałaś to może tutaj musisz wysiąść.
- Nic się nie stało. Dziękuję za obudzenie. - Wychodzę z autobusu i próbuję ogarnąć tą sytuację. Dochodzę do mojego bloku. Otwieram drzwi na parter i wjeżdżam windą na 5 piętro. Wchodzę do domu, zdejmuje kurtkę i  buty. Idę do salonu kładę się ,a obok widzę Lily. Kładzie się na mnie i spogląda specjalnym wzrokiem mówiącym ,,chcę siku chodźmy na spacer" . Poszłam po smycz i zaczepiłam ją o obroże. Ponownie się ubrałam i wzięłam małą torebeczkę z przekąskami dla mojego pieska, a także klucze, chusteczki i portfel. Włożyłam, po raz kolejny w tym dniu, słuchawki do uszu i włączyłam jakąś piosenkę, a telefon schowałam do kieszeni. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Wychodząc przed blok myślałam nad trasą i wybrałam drogę do parku. Stałam przed drzwiami. Nie zdążyłam się obrócić a Lily już zdążyła się załatwić. Naszczęście nie była to grubsza sprawa. Skręciłam, więc lewo, potem w prawo a następnie szłam prosto aż do bramy parku. Był to chyba 2 godzinny spacer. Wróciłam do domu. Odpięłam smycz Lily i zajęłam się sobą. Zdjęłam trampki i kurtkę, po czym poszłam do pokoju po piżamkę i wzięłam krótki prysznic.
Podsuszyłam włosy i udałam się do swojego pokoju. Padłam na łóżko zaczęłam otaczać się myślami. Kim był ten chłopak i jak to się stało że go spotkałam dwa razy w tym samym dniu.





Od autorek:
A więc tak. Jest to nasze pierwsze wspólne opowiadanie. Bardzo przepraszamy za błędy. Mamy nadzieję, że się podobało. No więc black_sad_moon napisała aż 1024 słowa. Za to jeśli jakieś błędy pozostały do do NigriBlack (to właśnie ja poprawiam). No więc zapraszamy na nasze prywatne konta. Jeszcze zobaczymy kiedy będą wstawine rozdziały.

Autorki😘

Hi, I'm Your Bad Boy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz