Nareszcie mamy to, mamy wakacje. Obudziłam się. Usiadłam ale jednocześnie leżałam pod kołdrą. Sięgnęłam po telefon, żeby zobaczyć która godzina. Była 5:00. Znowu się obudziłam tak wcześnie. No cóż. Wstałam i odbyłam poranną toaletę. Potem ubrałam się w czarne szorty i czarną koszulkę z białą kieszonką. Do tego dobrałam czarne, bo jak by inaczej, creepersy i tą samą kurtkę co wczoraj, bo był dosyć chłodno.
Pogłaskałam tylko Lily i wyszłam na spacer. Tak spacer o 7:00 rano. Często zdarza się że wychodzę wcześniej. Poprawiłam czarny, bo innego nie mam i nie dziwi mnie to, plecak na ramieniu, przy czym zamknęłam drzwi.
Doszłam na przystanek i poczekałam na autobus, który miał być o 7:25. Nie zrobiłam nic innego jak tylko włożenie słuchawek do uszu i włączenia muzyki. Tak znowu moje ulubione Palaye Royale. Teraz mogłam spokojnie czekać. Zamknęłam oczy, a obok mnie usiadł ktoś. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka ubranego na czarno w kapturze i okularach. Przypomniał mi się ten chłopak z wczoraj. Był ubrany w identyczną bluzę i okulary. Starałam mu się nie przyglądać jednak kątem oka zerkałam na niego żeby upewnić się czy to nie ten sam czarnowłosy chłopak. On chyba zauważył że na niego spoglądam bo uśmiechnął się, jakoś tak magicznie. Jego uśmiech dziwnym trafem wpłynął na mnie bo uniosłam lekko oba kąciki ust. Po chwili usłyszałam jego głos
- Hej-teraz byłam pewna że to ten sam chłopak co wczoraj
- Hej-odpowiedziałam trochę ciszej
- Czego słuchasz?- zapytał nieznajomy
- Znamy się?- nie wiem po co zadałam to pytanie bo odpowiedz była jedna
Jeszcze nie, ale możemy się poznać - odezwał się. - Jestem A..- jego głos zawiesił się a po chwili powiedział- Jerry- poprawił się szybko co było zaskakujące. Pomylić swoje imię no cóż.
- Evangelie- odpowiedziałam
- Miło mi cię poznać Evangelie. No więc czego słuchasz ?
- Palaye Royale, taki zespół
- Daj posłuchać- wyrwał z mojego ucha słuchawkę. Był zbyt śmiały jak na obcego mi człowieka.
- Całkiem fajne. Jaki to tytuł? - zapytał
- "Sick Boy Soldier" - grzecznie odpowiedziałam Jerremu.
- Nie znam- uśmiechnął się do mnie
- O, przyjechał autobus muszę już iść- oznajmiłam, a Jerry poszedł za mną. Odwróciłam się i uniosłam jedną brew. On tylko odpowiedział
- No co? Ja też czekałem na ten autobus- wsiedliśmy do niego. Zobaczyłam moje ulubione miejsce. To pośrodku. Tam nie byłam skazana na otaczające mnie zwykle dzieci i pytania od kierowcy. Jerry usiadł w rzędzie obok. Mimo mojego skupienia na muzyce i widokiem za oknem, czułam że ktoś mnie obserwował. Nie było to komfortowe, bo gdy kątem oka widziałam Jerry'ego dyskretnie zerkającego na mnie. Kiedy trzeba było wysiąść opuściłam autobus bo co miałam tam siedzieć? Chwilę po mnie wyszedł Jerry. Ja poszłam w lewo, a on w prawo. Dalej ze słuchawkami w uszach przechadzałam się po uliczkach. Było to bardzo przyjemne. Chodziłam tak chyba ok 2 godzin bo była 9:00. Trochę zgłodniałam, więc postanowiłam wejść do McDonald's. Miałam szczęście, że był blisko. Zamówiłam sobie tosta i kawę. Kiedy zjadłam wyszłam i poszłam do galerii handlowej. Uznałam że przydało by się kupić jakieś szorty, koszulki i trampki.Wracam z tej męczarni. Długie kolejki i brak tego co chcę. Nie wiem jak ale udało mi się znaleźć to co kupiłam. Cztery koszulki, 2 pary szortów i jedna para trampek. Do tego wisiorek z krzyżem. Wszystko było czarne tylko wisiorek był srebrny. Niosłam dwie torby, aż dotarłam na przystanek. Autobus miał być za chwilę. Usiadłam na chwilę, aby odpocząć, ale zaraz przyjechała ta kupa metalu. Weszłam do niej i dojechałam do domu, a raczej do mieszkania. W drzwiach przywitała mnie Lily. Odłożyłam zakupy i zajęłam się pieskiem. W końcu to moja tak jakby przyjaciółka. Co nie?
Po skończonej zabawie udałam się do kuchni. Zrobiłam sobie tosty i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie. Nie wiem jak ale była już 20:00. Włączyłam sobie film i jadłam tosty. To było takie... Takie... Fascynujące. Zjadłam i postanowiłam pójść się umyć. Wiedząc że pewnie nie zasnę po kąpieli założyłam T-shirt i jakieś dresy. Związałam włosy w koka i wzięłam mój ukochany kocyk. Zrobiłam sobie kakao i wyjęłam pianki. Położyłam się pod kocem ustawiając przed sobą miskę z piankami. Kubek z kakao postawiłam na stoliku. Włączyłam jakąś komedię romantyczną. Była nudna, a ja ciągle głodna. No cóż trudno. Poszłam do kuchni z nadzieją, że znajdę coś słodkiego. Otworzyłam jedną z szuflad, a tam co? Popcorn! Z radością go przygotowałam. No dobra, pomyślałam. Skoro mam popcorn brakuje czegoś fajnego w TV. Latam po kanałach i nagle mam. Jakiś horror. Co mi szkodzi obejrzeć. Był to dosyć straszny film. Chciałam się położyć, gdy nagle widzę Lily. O te oczy... Tak właśnie te. O nie muszę teraz wyjść. Było bardzo ciemno bo była 1:30. W pewnych momentach zastanawiam się czy Lily nie robi mi tego na złość. Założyłam kurtkę i buty, a do obroży mojego kundelka przyczepiłam smycz. Była czarna w takie kosteczki jak psie chrupki. Podobnie wyglądała jej obroża. Wyszłam z domu. Zjechałam windą na dół i wyszłam na dwór. Wiał lekki wiatr, więc było chłodno. Tak myślałam. Lily musiała załatwić grubszą sprawę. Przygotowałam się na co najmniej 10 min czekania na pieska. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Coś, a raczej ktoś dotknął mojego ramienia. Przestraszona podskoczyłam. Obróciłam się i zobaczyłam Jerry'ego.
- Nie strasz mnie.
- Przepraszam, nie chciałem- powiedział i uśmiechnął się lekko.
- Co robisz o 2:00 sama przed blokiem? -zapytał
- Mogę zadać to samo pytanie. A robię to co widać. Wyprowadzam psa na siku, bo sam nie potrafi - zaśmiałam się cicho, a on dołączył do mnie
- Chwila, czy Twój pies to to urocze śpiące coś na chodniku? -uśmiechnął się znowu
- O kurcze!- krzyknęłam- Lily wstawaj!-delikatnie ją pogłaskałam i nic
- Może ci pomogę?-zaśmiał się
- W czym? - zapytałam zdziwiona. On pokazał na mojego przecudownego kundelka, który musiał akurat teraz zasnąć. No poprostu świetnie.
- Mogę zanieść Lily. Tak? Lily? - Pokiwałam głową twierdząco. - Do twojego domu jeżeli to nie problem.
Chwile się zastanawiałam co odpowiedzieć, ale po chwili stwierdziłam
- Ok, tylko jej nic nie zrób- zaśmiałam się. Do tej odpowiedzi przekonał mnie uśmiech chłopaka. Jego uśmiech był niesamowity . A może? Nie Evangelie co ty wygadujesz. Chyba potrzebByliśmy pod drzwiami mojego mieszkania. Weszliśmy, a on zapytał
- Gdzie mam ją położyć?
- tutaj - Wskazałam palcem na legowisko szczeniaczka, a raczej prawie rocznego pieska. Przepraszam suczki. Chłopak delikatnie ją położył, po czym pogłaskał ją po brzuszku.
- Ładne mieszkanie.
- Dzięki- nastąpiła chwila ciszy.
- To ja już spadam. Do zobaczenia
- Do zobaczenia -odpowiedziałam, gdy chłopak, zamykał drzwi. Zdjęłam kurtkę i buty. Poszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Nie chciałam głośnym hukiem znudzić sąsiadów i Lily. Myślałam przez jakiś czas, aż zasnęłam ok 4:00 ze słuchawkami na uszach. Przy dźwiękach "Too many People" można było szybko i przyjemnie zasnąć. Nuciłam piosenkę, jednak nie długo, bo po minucie słuchania usnęłam.
CZYTASZ
Hi, I'm Your Bad Boy
Fanfiction19 letnia Evangelie mieszka w Stanach Zjednoczonych. Każdego dnia dojeżdża na studia autobusem. Czekając na przystanku mijali się z pewnym chłopakiem. Tajemniczy chłopak zaprasza Evangelie do kawiarni. Od tego momentu życie dziewczyny zmieni się.