Robert Johannson
- Grudka ziemi?! - spytał Kamil kiedy opowiedziałem im o moim znalezisku.
- I to ma nam niby pomóc odnaleźć Fannysa? - odezwał się Kenny.
- Czemu nie? Może jest z jakiegoś specjalnego miejsca? Może...
- Robi, sam w to nie wierzysz. Ziemia to ziemia. - powiedział Gregor i miał rację. Chwytałem się brzytwy aby go odnaleźć i pomyślałem nawet, że jakiś kawałek ziemi może mi w tym pomóc.
- Macie racje. - odezwałem się smutny.
Wszystko zaczęło się od tego, że poszedłem do domu Andersa zobaczyć czy nie ma w nim nic co mogłoby nam pomóc go odnaleźć. Oczywiście policja robiła to milion razy, ale postanowiłem jeszcze raz tam iść.
Kiedy wszedłem do mieszkania stanąłem jak wryty, ponieważ było wywrócone do góry nogami! Ruszułem obejrzeć cały dom. Szafki powywracane, krzesła tak samo, drzwi pootwierane! Zacząłem rozglądać się po domu. Byłem tu wiele razy i ze wzgęldnych szybkich oględzin powiedziałbym, że nic nie zginęło. Miałem już zaalarmować policję o włamaniu kiedy w salonie na kanapie zauważyłem coś brunatnego. Podszedłem bliżej aby przyjrzeć się co to jest i moim oczom ukazała się grudka ziemi. Wtedy wydawało mi się, że może nas przybliżyć do odnaleziena Andersa, więc wziąłem ją szybko zapakowałem to jakiegoś woreczka, który znalazłem w kurtce i zabrałem do domu.- Okej Robi, spokojnie. Wiesz, że to dziwne kiedy ktoś ci mówi, że znalazł zimię, która może pomóc nam odnaleźć przyjaciela. Mógłbyś nam ją pokazać na przykład? - zadał pytanie Simon.
Przytaknąłem. Kazałem chłopakom chwilkę zaczekać, a sam poszedłem do mojego pokoju po nią.Wracając miałem przerażoną minę, ponieważ drobna gródka urosła to większych rozmiarów i prawie rozerwała woreczek, w którym ją trzymałem.
- Ej chłopaki, mamy problem. To żyje. - powiedziałem i pokazałem im ją.
Anders Fannemel
Lądowanie było dziwnie miękkie jakby na jakimś materacu.
- Co teraz? - spytałem dziewczyny.
- Chodź za mną tylko uważaj. Tu nie jest bezpiecznie.
Oczywiście poszedłem. Znajdowaliśmy się w długim, ciemnym korytarzu. Co kawałek paliła się tylko jedna żarówka rzucając słabe światło. Ściany były z marmuru za to podłogę stanowiła zwykła ubita ziemia. Oprócz naszych kroków i oddechów nie było nic słychać. Postanowiłem przerwać tą ciszę.
- Dlaczego sama stąd nie wyszłaś skoro znasz drogę?
- Zaraz zobaczysz. - odpowiedziała.
- Dobra. Skoro mamy razem tu przebywać może w końcu powiesz mi jak masz na imię?
- Mów mi... - zawahała się - mów mi Rey.
- Miło mi cię poznać Rey. - powiedziałem. Nie byłem pewnien czy powiedziała mi swoje prawdziwe imię, ale nie obchodziło mnie to.
Dalej szliśmy już w milczeniu. Może po jakiś dwudziestu minutach zatrzymała się.
- Jesteśmy na miejscu.
Zacząłem się rozglądać. Pochłoniony myślami nawet nie zauważyłem kiedy weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Nie było ono bardzo duże. Po przeciwnej stronie od miejsca, w którym stałem znajdowały się drzwi.
- Chodź tu. - powiedziała Rey, która stała już koło nich.
Skierowałem się w jej kierunku.
Drzwi nie były jakieś niezwykłe. Po prostu drewniane. Obok nich znajdowało się jakieś urządzenie.- I to jest mój problem. Nie znam odpowiedzi. Nic nie rozumiem.
Podszedłem bliżej i przeczytałem:
Verdensrekordinnehaver fra året to tusen og femtende
- I? - spytała.
- To po mojemu! - krzyknąłem.
- Co to znaczy?!
- Nie wiem kto to pisał, ale na pewno nie norweg. Perfekcyjnie napisane to nie jest, ale znaczy tyle co rekordzista świata z 2015.
- Ymm... wiesz? Ja... tak jakby nie interesuje się... czymś takim.
- Hm... osobiście dla mnie jest to łatwe, ale nie wiem czy oto chodzi. Sądzę, że wiele rekordów było bitych w tym roku.
- Jakie masz przypuszczenia?
- W 2015 roku zostałem rekordzistą świata w najdalszym skoku...
- Tak! To nie mógł być przypadek, że trafiłeś ze mną do celi, a zagadka jest napisana po twojemu. To ty jesteś jej rozwiązaniem! - przerwała mi.
- No tak, nawet jeśli to co mamy wpisać? Nie ma tam liter, więc jak chcesz wpisać moje imię i nazwisko? - zapytałem.
- Kiedy to zrobiłeś? Może to jest odpowiedź?
- 15 02 2015
Dziewczyna wpisała kolejno cyfry lecz drzwi ani drgnęły za to na urządzeniu pokazano, że zostały nam dwie szanse.
- Cholera. - mruknąłem. - Spróbuj 251.5 - to jest mój rekord.
Rey wpisała to co jej podyktowałem i pokazało, że mamy ostatnią szansę.
- Kurde, Fannemel skup się. Jeżeli teraz źle wpiszemy zapewne włączy się alarm i nas złapią. Proszę nie możemy tu zginąć! - krzyknęła dziewczyna i w tym samym momencie naszła mnie myśl.
Rekordzista świata, czyli ja, ale skoro nie można wpisać mojego nazwiska to może...
- Wpisz 13051991
- Jak się pomylisz to zabije cię zanim zdążą to zrobić ci co nas zamknęli. Przyrzekam! - zagroziła i wpisała.
Ta sekunda czekania była najdłuższą w moim życiu. Nagle drzwi się otwarły.
- Tak! - krzyknąłem.
- Ciszej. - skarciła mnie moja towarzyszka. - Teraz wszyscy mogą nas usłyszeć.
Nie wiedziałem o czym ona mówi dopóki nie poczyłem chłodnego wiatru wydobywającego się przez otwarte drzwi. Przeszedłem ich próg i byłbym zpadł gdyby Rey'a mnie nie złapała.
Staliśmy na jakimś dachu, a pod nami był...
- Cholera, jesteśmy w labiryncie. On żyje. - skomentowała nasze położenie dziewczyna.
#######
No cześć 😂
Wiem, że dawno nie było rozdziału, ale mam nadzieję, że ten się podoba :) zapraszam do komentowania i gwiazdkowania bo to motywuje 💕💕
CZYTASZ
Lost
RandomAnders Fannemel znika w niewyjaśnionych okolicznościach i tylko szóstka najbliższych mu skoczków, może być w stanie go odnaleźć. Czy im się uda? Czy odgadną w porę co stało się z ich przyjacielem? Dowiedzie się czytając "Lost",czyli ciekawej histori...