Jak go/ją poznałaś?
Harry⚡: To będzie twój pierwszy rok w Hogwarcie, co nie znaczy, że masz dopiero jedenaście lat. Jesteś czternastoletnią czarownicą i przeniosłaś się z Beauxbatons do Hogwartu. Ucieszył cię wybór twoich rodziców w sprawie szkoły choć we Francji miałaś najlepszą przyjaciółkę. Lubiłaś przygody, a nową szkołę traktowałaś właśnie jak przygodę. Gdy pierwszy raz odwiedziłaś ulicę Pokątną, od razu się zgubiłaś. Szłaś przez zatłoczoną alejkę wypatrywując swoich rodziców w tłumie ludzi. Nagle na kogoś wpadłaś. Był to chłopak średniego wzrostu z kruczoczarnymi włosami i szmaragdowymi oczami oraz... miał bliznę na czole w kształcie błyskawicy.
-Och... Przepraszam. - powiedział
-To ja przepraszam... Zgubiłam się i nie uważałam gdzie idę szukając moich rodziców... Jeszcze raz przepraszam... - wlepiłaś wzrok w swoje czarne trampki
-Eee... Mogę Ci pomóc ich poszukać, jeśli chcesz... A tak w ogóle to Harry Potter... - wyciągnął do ciebie dłoń
-[T-I] [T-N]... - uścisnęłaś mu dłoń - Chodźmy... - dodałaś[I-T-P] - Imię twojej przyjaciółki
Ron🐀: Szłaś brukowaną uliczką Hogsmeade razem ze swoją przyjaciółką. Nagle podszedł do was profesor Flitwick trzymając w rękach górę książek...
-Ehh... Może mi któraś dama pomóc zanieść te księgi do zamku? - powiedział zza sterty podręczników
-Ja panu pomogę. - zaoferowała się [I-T-P]
-Och... Dziękuję... - podał jej kilka ksiąg
Nie miałaś nic przeciwko, ponieważ wiedziałaś, że twoja przyjaciółka bardzo lubi pomagać innym i się przyzwyczaiłaś, że zawsze, gdy ktoś ją o coś prosi służy pomocą. Jeszcze chwilę postałaś w miejscu i patrzyłaś jak [I-T-P] oddala się z profesorem w stronę szkoły. Zostałaś sama... Postanowiłaś pójść do Miodowego Królestwa, kupić sobie coś słodkiego...
Po wyjściu z cukierni zaczęłaś bezsensownie pałętać się po ulicy, pijąc sok dyniowy. Przechodziłaś właśnie obok Trzech Mioteł, gdy poślizgnęłaś się na lodzie (w końcu jest zima), wylądowałabyś na twardej ziemi, gdyby nie rudy chłopak, który w ostatniej chwili cię złapał i postawił do pionu.
-Dziękuję... - powiedziałaś przyglądając się mu
-Nie ma za co, ale następnym razem uważaj gdzie chodzisz, okej? - lekko się uśmiechnął
-Będę uważać... W ramach podziękowania zgodzisz się pójść ze mną na piwo kremowe? - również się uśmiechnęłaś
-Zgoda...
-Nie przedstawiłam się, jestem [T-I].
-Ron...Hermiona📚: Zarobiłaś minus dziesięć punktów dla swojego domu już pierwszego dnia szkoły. A dlaczego? Bo podpadłaś Snape'owi czymś czego nie zrobiłaś. A mianowicie ktoś rzucił w Snape'a łajnobombą w środku lekcji. Wszyscy oczywiście zrzucili winę na ciebie, ponieważ w tamtym roku zrobiłaś taki sam numer profesor McGonagall. Gdy, Snape ogłosił koniec lekcji szybko wyszłaś z sali i pobiegłaś na kolejną lekcje. Byłaś już na czwartym piętrze, gdy zaczepił cię jakiś starszy ślizgon.
-Młoda, co ty odwalasz? - spytał
-Nie wiem o co ci chodzi... - spojrzałaś na niego pytającym wzrokiem
-Trochę grzeczniej. Jestem prefektem... - chwycił cię za rękę
-Naprawdę nie wiem o co ci chodzi. - spojrzałaś na swoją rękę
-O Snape'a i łajnobombe. Co to miało znaczyć? - mocniej zacisnął palce na twojej ręce
-Auu... - syknęłaś - To nie ja!
Patrzyłaś na swoją rękę, która zrobiła się czerwona.
-Hej, puść ją! - krzyknęła jakaś dziewczyna
-Mam nadzieję, że to nie ty... - wysyczał ci w twarz
Chłopak puścił twoją rękę i poszedł w głąb korytarza.
-Nic ci nie jest? - spytała twoja "wybawicielka"
-Wszystko okej... - spojrzałaś na nią Dziewczyna miała burze brązowych włosów na głowie i brązowe błyszczące oczy. W duchu dziękowałaś jej za pomoc...Neville🗡️: Lekcje eliksirów z Severusem były twoim ulubionym przedmiotem. Nie dlatego, że byłaś jedną z ulubionych uczennic Snape'a (co jest bardzo trudne do osiągnięcia, szczegolnie, gdy nie jest się Ślingonem), ale dlatego, że odziedziczyłaś talent do ważenia mikstur po ojcu. Eliksiry - nawet te najtrudniejsze - wychodziły ci za pierwszym razem. Tym razem było tak samo. Skończyłaś swój eliksir wcześniej niż inni i miałaś już wołać profesora, gdy chłopakowi, który miał swoje stanowisko ławkę przed tobą z kociołka zaczął lecieć zgniło zielony dym. Chłopiec się przestraszył i szturchnął swój kociołek tak, że cała jego zawartość wylała się na niego.
-Longbottom!! Jak zwykle nie słuchasz! - warknął na niego Snape i szybko jak nietoperz znalazł się obok niego
Chciałaś mu pomóc, ale nie mogłaś. Nie chciałaś narażać się Snape'owi, a z tego co zdąrzyłaś zauważyć, Severus nienawidził Longbottoma...
Po dzwonku szybko wybiegłaś za chłopcem "pechowcem" z klasy. Udało Ci się go dogonić dopiero piętro wyżej. Szybko złapałaś go za łokieć, a kiedy się odwrócił zaczęłaś mówić:
-Przepraszam, że cię zaczepiam, ale widziałam co się stało z twoim eliksirem i wywnioskowałam, że nie jesteś zbyt dobry z tego przedmiotu...
-To prawda, ale jak chcesz się ze mnie śmiać to sobie odpuść.
-Co? Nie. Chciałam Ci zaproponować pomoc, wiesz takie dodatkowe zajęcia po lekcjach...
-Było by fajnie... Może bym w końcu trochę podciągnął ocenę u Snape'a.
-Jutro o 18:30 jestem wolna, pasuje Ci?
-Tak.
-A jak się nazywasz? Wiesz muszę to wiedzieć jak będę cię szukać.
-Neville Longbottom, a ty?
-[T-I] [T-N]