Biała polana nieposiadała żywej duszy, prócz nich.
Okryta fioletowymi kwiatami, które przy każdym mocniejszym wietrze zmieniały się w wielką falę przyjemności. Drzew, gór czy zwierząt tu nie było. Opanowy teraz przez ciemność świat, został oświetlony jedynie przez sterte gwiazd na niebie i wielki księżyc, nienaturalnie zbliżony do małej, ślicznej krainki. Nie było tam zbyt dużo miejsca - planeta posiadała tylko kawałek ziemi oraz wielki, nieskończenie daleki różowy ocean, w którym można było się zakochać.- Jelonku! Co to znaczy kochać? - Blondwłosa podbiegła do swojego przyjaciela.
Siedzące przy swoim ulubionym kamieniu stworzenie otworzyło oczy, szczęśliwe ponownym przybyciem człowieka.
Pędząca dziewczynka nie miała więcej niż osiem lat. Ubrana była w białą sukienkę, a jej długie, bo aż metr za kostki, lśniące włosy za każdym podskokiem falowały i ujmowały mowę.
Niewiadomo również skąd w ogóle się wzięła. Czy ma jakieś szczególne zadanie? Może duchy sprowadziły ją, by podtrzymać na duchu jedynego, żyjącego osobnika tej magicznej, umierającej planety?
Uklęknęła kilka centymetrów przed Jelonkiem, a następnie wsunęła częściowo głowę pod jego klatkę piersiową.
- Mama mówi, że dowiem się później. A ja chciałabym wiedzieć teraz. Możesz mi to wytłumaczyć? Proszę...
Stworzenie skinęło łbem i rogiem usadowionym na środku czoła dotknęło ziemi. Dziewczynka była uśmiechnięta od ucha do ucha, gdy wokół niej pojawiła się mgła oraz mocno świecące punkciki, z których coraz bardziej widać było zarysy ludzkiej postaci.
Kobieta kucnęła i wyciągnęła małego, bezbronnego człowieczka. Dzieciątko natarczywie płakało, najpewniej przez zły sen. Matka patrzyła na synka z czułością, choć wory pod oczami, mówiły, iż kobieta domaga się snu. Kołysała się, to w jedną, to w drugą stronę, podśpiewując znaną tylko jej melodię. Dziecko przestało płakać i zamknęło powieki. Matka odłożyła je delikatnie do łóżeczka i pocałowała w czoło.
Po chwili przyszedł i ojciec. Chwycił swoją małżonek i niczym pannę młodą, zaniósł do łóżka. Kobieta wygodnie ułożyła się do snu, jednak jej usta zdążyły jeszcze powiedzieć:
- Kocham Cię...
Dziewczynka jakby obudziła się z transu i spojrzała na Jelonka pytający wzrokiem. Jej oczy przeskakiwały z jednego miejsca na drugie, a wargi otwierały się i zamykały.
- To znaczy kochać? - spytała po kilku minutach zastanawiania się.
Stworzenie uśmiechnęło się i kopytkiem pokazało jeszcze nie tak bardzo rozmazany obraz.
Tym razem stał tam pewien mały, nawet nie sześcioletni chłopiec. Wyszczerzył usta w uśmiechu, ukazując przy okazji białe, prawie że śnieżne zęby, a powieki zacisnął. Trzymał dobrze znanego jej misia. Ubrania, które miał na sobie, wyglądały bardziej na szmatki używane do czyszczenia stolików czy do wycierania kurzu.
- Jest jeszcze wiele rodzajów miłości, o której dowiesz się w przyszłości...
Dziewczynka pokiwała głową, cały czas wpatrując się w rozmazanego już chłopca. Natomiast Zwierzątko patrzyło na nią z zainteresowaniem.
- Już wiem, co znaczy kochać, Jelonku. - Stworzenie przechyliło głowę na prawy bok, niebardzo wiedząc jak zareagować. - Kochać, czyli stracić. Kochać, czyli żyć. Kochać i móc pomagać. Kochać to nie pojedyńcze słowo - Kochać to inaczej wszystkie cnoty, które istnieją na Ziemii. Prawda, Jelonku?
Po pyszczku stworzenia poleciała łza, lecz pokiwał głową, zgadzając się z ośmiolatką.
- To może teraz pójdziemy nad północną część morza? Chciałabym zobaczyć wodę, akurat od tej strony. -
Uśmiechnęła się, wywołując dreszczyk u Pana "Rogalskiego". Tak dawno tam nie przychodził, że nie wiedział, czy dałby radę znowu postawić w niedalekim miejscu kopyto. Lecz trzymany za niewidzialną smycz niecodziennego wzroku dziewczynki, zgodził się.Ośmiolatka aż tańczyla z radości.
CZYTASZ
Jelonku!
Short StoryEmocjonalne opowiadanie doprowadzające nawet do łez. Kilka rozdziałów da Ci moc magii oraz rozmyśleń, po których nie zaśniesz tak łatwo. ~ Nie wiadomo skąd jest, ani po co przybyła. ~ " - Wiedziałeś, że słowami można doprowadzić do płaczu? - Jej za...