dylemat nr 1

144 15 6
                                    

Lekcja angielskiego, zadania w grupach. Nauczyciel tak genialnie rozkazał klasie podzielić się w pięcioosobowe grupy, że powstało ich siedem i jeszcze naddatek w postaci dwóch osób - mnie, Toishi'ego Kinichirou i blondwłosego Sayoshi'ego Sanyuu. Sayoshi był nowym uczniem, który przeniósł się do naszej szkoły dwa tygodnie temu, w połowie pierwszego semestru. Od tamtej pory do nikogo się nie odezwał, a nawet wszystkich od siebie odpychał, chyba nie chcąc nawiązywać żadnych przyjaźni. Mi to nie przeszkadzało, sam bym z chęcią od wszystkich uciekł, ale teraz jednak przydałoby się, by odpowiadał na moje pytania. W końcu na tym polega praca zespołowa. Chyba nie docierało do niego, że akurat my musimy działać najwięcej ze wszystkich grup, jeśli chcemy zdążyć ze wszystkimi zadaniami.

- Hej, Sayoshi - powiedziałem w końcu, chcąc przerwać niezręczną ciszę trwającą już od dobrych kilku minut. Gościu nawet nie drgnął, co sprawiło, że zacząłem odczuwać jeszcze większą irytację niż dotychczas. Szybkim ruchem wyrwałem mu z rąk kartkę z zadaniami, nad którą cały czas się pochylał i spojrzałem na nią, nie wiedząc, czego się spodziewać po blondynie. Aż mnie zatkało, gdy zobaczyłem multum pustych miejsc i ani jednego śladu po ołówku czy długopisie. Obrzuciłem zirytowanym wzrokiem Sayoshi'ego, który bez słowa i z jakimś takim zacięciem na twarzy uparcie patrzył się w ławkę. Głęboko odetchnąłem, po czym znowu na niego spojrzałem, tym razem ze zdziwionym i trochę pogardliwym uśmieszkiem. - Nie znasz angielskiego?

W odpowiedzi na moje pytanie szarooki się wzdrygnął, po czym odwrócił w moim kierunku lekko zarumienioną ze wstydu twarz. Tuż po tym nastąpiło coś, czego zupełnie się nie spodziewałem.

- Nie znam. Masz z tym jakiś problem?

Odezwał się! Pierwszy raz od kiedy przyszedł do tej szkoły! Nawet nauczyciele wyczuli, że nie jest skory do rozmów, więc go nigdy nie pytali, czego zazdrościli mu niektórzy uczniowie. Gdy tylko go usłyszałem, aż przeszły mnie ciarki. Miał taki głos, który na pewno w jednej chwili sprawiał, że każda dziewczyna stawała się czerwona jak burak, gdy coś do niej powiedział. Cichy, niski i ponętny.

...nie jestem gejem, jestem hetero, okej? To przez moje dwie siostry, które zmuszają mnie do oglądania z nimi romansów albo wysłuchiwania opowieści o ich związkach. Za dużo cudzej miłości w moim życiu, za to brak własnej.

Zamiast normalnie odpowiedzieć, wpatrywałem się w niego jak debil z otwartymi ustami, o czym raczył mnie po chwili uświadomić, znowu pytając:

- Mój głos brzmi dziwnie?

- Nie nie nie, wręcz przeciwnie! - szybko zaprzeczyłem, machając przed sobą rękami. Tym samym zwróciłem na nas uwagę osób siedzących w pobliżu, które spojrzały się na mnie ze zdziwieniem. Nawet nauczyciel zapytał mnie po angielsku czy coś się stało, przez co aż wstałem jak na baczność. - No, everything's alright, teacher!

- If so, stop disturbing your classmates and do your work, Toishi-kun. Now sit.

Z powrotem zająłem swoje miejsce, by tym razem zostać obdarzonym spojrzeniem ze strony mojego kolegi z grupy. Czułem jak jego szare oczy przewiercają mnie na wskroś i znowu aż przeszły mnie dreszcze.

- C-co jest?

- ...co on powiedział?

Zatkało mnie. Dosłownie. Aż tak źle było z angielskim Sayoshi'ego? To jak on sobie radził do tej pory na tych lekcjach? Westchnąłem, po czym z uśmiechem odpowiedziałem na pytanie, obserwując skupienie na twarzy przede mną. Widać było, że uważnie mnie słuchał, co odebrałem z niejakim zdziwieniem, ale i czymś na kształt dumy. W końcu właśnie gadałem z kolesiem, który do niedawna nawet słowem się nie odezwał! No i jeszcze widać było, że podziwiał moje zdolności językowe. Nie, żebym chciał się chwalić, ale języki najlepiej mi idą ze wszystkich przedmiotów. To nie znaczy, że na przykład matma, biologia czy fizyka mnie przerastają, bo moje wyniki ze wszystkiego plasują się jakoś ponad średnią. Jedynie z historii jestem badziewny. No i z życia w społeczeństwie też ssę, ale z tego na szczęście nie ma ocen.

- Czyli wychodzi na to, że muszę wszystko sam uzupełnić? - zapytałem po jakiejś minucie rozpaczliwego patrzenia się na pięć kartek.

- Wybacz... - Sayoshi brzmiał na naprawdę skruszonego, więc tylko głęboko westchnąłem i złapałem za ołówek.

Pytania były całkiem łatwe, więc napisanie odpowiedzi na nie nie zajmowało jakoś szczególnie dużo czasu, ale jednak było ich za dużo jak na jedną osobę. Na blondyna nie mam co liczyć, więc muszę się pośpieszyć, bo jeszcze czas nam się skończy i...

- Ten minutes left! - krzyknął nagle nauczyciel, czym wyrwał mnie z czegoś na kształt transu. Nawet nie zauważyłem, kiedy zapełniłem aż trzy kartki, ale teraz zostały mi jeszcze dwie... Nie zdążę! Złapałem się za włosy i zacząłem nimi tarmosić na wszystkie strony, chyba myśląc, że dzięki temu przybędzie mi czasu. Naiwne pragnienie.

- Przepraszam - usłyszałem ten głos, który dosłownie piąty raz w życiu zwrócił się w moją stronę, ale który znam już na pamięć. Spokojnie położyłem dłonie na biurku i znowu odetchnąłem. Po tym z niemrawym uśmiechem powiedziałem:

- Nie masz za co, przecież nic się nie stanie, jeśli nie uda nam się wszystkiego napisać - chciałbym powiedzieć, że właśnie to czułem, ale... angielski jest przedmiotem, z którego postanowiłem mieć same najlepsze oceny. Znaczy, postanowiłem to złe określenie. Obiecałem to tacie tuż przed rozpoczęciem liceum. Wiem, że na bieżąco sprawdza moje oceny i raczej nie byłby zadowolony, gdyby nagle któraś z nich obniżyła moją średnią.

- Mimo wszystko. Może mogę ci jednak jakoś pomóc?

Byłoby świetnie, ale... Ech, on raczej nie nadaje się do pomocy w zadaniach z angielskiego. Znowu złapałem w dłoń moją broń piszącą i zabrałem się do pracy.

- Sądzę, że nie. Po prostu daj mi się skupić, uda mi się. Uwierz we mnie, Sayoshi.

Wiem, że jemu raczej nie zależało na ocenach, przynajmniej nie z tego, ale i tak mimo wszystko pokiwał głową. Czułem jego wzrok na sobie, który po chwili zjechał niżej, chyba na kartkę, po której właśnie pisałem. Zamknąłem na chwilę oczy, wziąłem kilka głębokich oddechów i byłem już gotowy. Włączyłem mój tryb zostało-pięć-minut-więc-się-streszczaj, który często dopadał mnie na ostatnich minutach testów, gdy zostało mi do napisania jeszcze dużo rzeczy. W błyskawicznym tempie zapisałem wszystkie odpowiedzi, po czym zmęczony i równo z dzwonkiem oznajmującym koniec lekcji oparłem się o krzesło z tyłu. Wyczerpujące zadanie.

- Oooch! To było niesamowite! - powiedział mój bezużyteczny partner, kiedy nauczyciel zebrał już wszystkie kartki. Z wielkim trudem, jakbym właśnie przebiegł maraton, pochyliłem się do przodu i posłałem blondynowi wesoły uśmiech.

- Mówiłem, że możesz na mnie liczyć, Sayoshi.

- A, no tak. Jak masz na imię?

To pytanie zabolało. Mógłby chociaż wiedzieć, jak nazywa się osoba, przed którą siedzi, w dodatku zastępca gospodarza klasy... nie pytajcie, nie mam pojęcia z jakiego powodu nim jestem, nawet się do tego nie zgłaszałem.

- Kinichirou... - odpowiedziałem lekko przybity, zapominając najpierw podać nazwiska. Chociaż już je słyszał, gdy rozmawiałem z nauczycielem, więc co mi tam. Patrzył się na mnie przez chwilę, po czym odwrócił się plecami i wstał, łapiąc uprzednio swoje rzeczy. Mogłem aż zobaczyć nagłą zmianę emocji skrytych w jego szarych oczach, co trochę mnie zdziwiło a nawet zaniepokoiło.

- Dzięki za tamto, Kinichirou - rzucił tylko bez wyrazu, po czym wyszedł. Siedziałem bez ruchu jak wryty, nie wiedząc jak zareagować. Powiedział tylko tyle i mnie zostawił, po tym wszystkim, co zrobiłem na tej lekcji. Po tym jak sobie prawie żyły wypruwałem, by ten koleś-jestem-za-fajny-więc-się-z-tobą-nie-zadaję dostał dobrą ocenę z angielskiego!

...no dobra, nie oszukujmy się; zrobiłem to bardziej dla siebie niż dla niego, a i nie przeszkadzało mi to, że robiłem za nas dwóch. Ciekawi mnie tylko, czemu tak nagle się teraz zmienił...?

.

.

.

Ok! Witam ponownie w nowej książce! Coś tak jakoś mam, że za dużo opowiadań rozpoczynam, no ale co zrobić? Niiiic~~

Może się Wam spodobało i zaciekawiło? Jak tak, to się cieszę ^^

Do przeczytania! ;)

Jestem hetero! - zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz