Rozdział 1

331 17 16
                                    


Nastał ranek. Jak co dzień punktualnie chodzę do szkoły. Mam najlepsze wyniki w szkole i dlatego nazywają mnie k u j o n e m s z k o l n y m. Ale mnie to nie obchodzi, nie mam zbyt wielu przyjaciół- przepraszam, w ogóle nie mam przyjaciół. Dni mijały. Aż pewnego dnia, zmienił mi całkowicie życie, szkolny r o z d z i e w i c z a c z. Czego on ode mnie chce? No nic, pewnie żarty sobie ze mnie robi. Zbliżały się egzaminy, na które od dawna się przygotowywałem. Wszyscy wokół mnie martwił się nimi, a za naukę nawet się nie wezmą. Usłyszałem głos z radia, zostałem wezwany do gabinetu nauczyciela. W głowie rodziły mi się różne pytania. Między innymi, dlaczego zostałem wezwany do gabinetu profesora, przecież nic nie przeskrobałem. Rówieśnicy przyglądali mi się ze zdziwieniem, i chyba myśleli podobnie, co ja przeskrobałem. Kiedy dotarłem do gabinetu, nauczyciel poprosił bym usiadł. Serce łomotało mi strasznie.

- Mitsuko, wiesz zbliżają się egzaminy.- kontynuował- Twoje oceny są wspaniałe, ale jeden z uczniów cię dogania, jeżeli na tym egzaminie nie będziesz miał stu procentowej oceny lub przynajmniej o procent mniej, przegoni cię i twoje stypendium może przepaść. Wiesz że ta szkoła jest wymagająca i pierwszej lepszej osobie nie dajemy nagród.

- Tak, rozumiem. Postaram się jak tylko mogę.

-Dobrze, nie mam żadnych zastrzeżeń, możesz odejść.

Wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę drzwi, kiedy wyszedłem stał tam ni jaki podrywacz a zarazem rozdziewiczacz szkolny. Spojrzałem się przelotnym wzrokiem i uciekłem. Gdy go ominąłem widziałem zadziorny uśmieszek na jego twarzy. Potem zniknął za drzwiami gabinetu profesora. Wróciłem do klasy i usiadłem na swoje miejsce koło okna. Wyciągnąłem z szufladki burka, potrzebne podręczniki na lekcję i otworzyłem notatki z poprzedniej lekcji, by sobie powtórzyć. Fakt byłem mądrym uczniem, ale niektórzy potrafili mnie dogonić kiedy ja się uczyłem, nie tak mocno jak powinienem. Gdy dostałem tą wiadomość od profesora nastał we mnie jeszcze większy stres niż wtedy kiedy musiałem wyjść na środek klasy i omówić zadanie domowe, ale wiem teraz że w najmniejszej chwili nie mogę olewać nauki. Chcę aby moi rodzice byli ze mnie dumni. Kiedy skończyły się wszystkie zajęcia, nawet te pozalekcyjne wróciłem do domu i ogarnąłem na szybko swój pokój, by lepiej mi się pracowało przy nauce. Ułożyłem wieżę książek na biurku i zacząłem się uczyć do wszystkich przedmiotów. Następnego dnia, dzień egzaminów. Myślałem, że ten dzień będzie taki sam, ale nie. Byłem strasznie zestresowany i zmęczony. Poszedłem do swojej klasy gdzie się przygotowałem do egzaminów. Koledzy z innych klas też przybyli na miejsce- W trakcie egzaminów wszystkie klasy zostają zmieszane. Za mną usiadł szkolny rozdziewiczacz.

-Ej kujonku, słyszałem twoją sytuację.-Powiedział do mnie. Wiedziałem. Mam przechlapane.

-T-tak? Nie musisz nic mówić. Nauczyłem się porządnie.- W pewnym sensie skłamałem, ale i trochę nie.

-Widzę, że jednak nie zbyt.-Ale jak?Skąd to rozpoznał. Czyżbym pokazywał emocje?- Zrób sobie ściągę w tym czego nie potrafisz.

-Dzięki...- Nie wiedziałem co odpowiedzieć, ale tak postąpiłem jak mi zaproponował.

Skończył się egzamin, a ja uciekłem z tam tond jak szczała. Zrobiłem to. Boję się że ktoś mnie przyłapał. Po kilku dniach wywieszono wyniki egzaminu. Nie dowierzałem. Byłem na pierwszym miejscu najlepszych uczniów. Ktoś z tyłu złapał mnie za ramię, kiedy tak mocno się zachwycałem. Był to szkolny rozdziewiczacz, niestety nie znałem jego imienia. Tak jak innych w tej szkole.

-Chodź w inne miejsce!- Rozkazał groźnym głosem.Kiedy już doszliśmy na jego wymierzone miejsce, kazał ściągnąć mi spodnie.

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Lepsze to niż zostać zdradzonymWhere stories live. Discover now