Rozdział 2

433 53 43
                                    

ROZDZIAŁ NIE BETOWANY

Lucjusz Malfoy nie był osobą, którą łatwo dawała się zaskoczyć. Z pewnością był również osobą przyciągającą wzrok i wzbudzającą szacunek.

Lord Malfoy roztaczał wokół siebie władczą aurę, zapewne swój początek miała ona w arystokratycznych, niemal królewskich rysach twarzy. Postawa Lucjusza również robiła swoje: chodził on dumnie, wyprostowany jak struna harfy z wysoko zadartym podbródkiem. Parzył na wszystkich z góry, chcąc podkreślić swoją pozycję polityczną jak i finansową. W ten sposób wzbudzał szacunek, który był przydatny dla osoby umiejącej go wykorzystać.

Jego postawa zmniejszała prawdopodobieństwo okłamania go, jak i ewentualnego pozwu do sądu za używanie Czarnej Magii. Co do tego pierwszego, było to niemal niemożliwe, ponieważ Lucjusz był doskonałym Legimentą i natychmiast by takowe kłamstwo wykrył. A w razie gdyby komuś udało się go pozwać, sakiewka złotych galeonów zawsze się sprawdza. Przydawały się również kontakty, a wysokie stanowisko w Ministerstwie zapewniało dodatkowe bezpieczeństwo.

Lucjusz był wysokim, szczupłym mężczyzną o szerokich barkach i wąskich biodrach. Posiadał on długie włosy o odcieniu platynowego blondu, którymi się szczycił. Były one znakiem rozpoznawczym Malfoy'ów od wieków. Lucjusz miał oczy w szarym kolorze i pełne usta o odcieniu jasnego różu.

Gdy wrócił do dworu po całym dniu pracy, od razu zawołał jednego ze skrzatów. Kiedy małe stworzenie teleportowało się przed nim, odczekał kilka chwil, w czasie których stworzenie kłaniało się przed nim i wylewnie witało, chociaż daleki kuzyn elfa nie śmiał go dotknąć. Po tym czasie zapytał je o miejsce, w którym obecnie znajduje się jego żona. Nie był zaskoczony, kiedy okazało się, że jest w salonie szmaragdowym, jedynym pomieszczeniu, w którym, jak do tej pory, nie zmieniła zupełnie nic od czasu swojego przybycia do Malfoy Manore.

Kierując się do jednego z salonów, zostawił swoją torbę w gabinecie odziedziczonym po ojcu. Był on duży i przestronny, urządzony w ciemnych kolorach z wielkim mahoniowym biurkiem na samym jego środku. Po tym po tym krótkim przystanku Lucjusz wznowił swą wędrówkę do zachodniego skrzydła dworu.

Od czasu zamieszkania w Malfoy Manore Narcyzy, główna posiadłość Malfoy'ów przeszła sporą przemianę. Co prawda dwór nadal wydawał się mroczny, ale był w pewien sposób przytulny. Cień, zdawał się wylewać z każdego kąta, a jasna poświata padająca ze świec umieszczonych w niewielkich odległościach od siebie dawała niezwykły efekt tajemnicy unoszącej się w powietrzu. Srebrne dodatki błyszczały w ich świetle, zupełnie tak jak średniowiecznie zbroje w słońcu wpadającym przez okna, które od jakiegoś czasu przestały być zasłaniane ciężkimi zasłonami. Nie psuło to jednak efektu, o nie. Malfoy Manore posiadało wiele okien, jednak tylko kilka z nic wpuszczało światło dzienne do rezydencji. Odpowiednie przeprowadzenie tej operacji, mianowicie wpuszczenie światła do pomieszczenia czyniło je jeszcze bardziej tajemniczym i w pewien sposób mrocznym. Nie żeby to przeszkadzało Lucjuszowi, wręcz przeciwnie. Lord Malfoy kochał atmosferę panującą w jego rodzinnej posiadłości. Można było wyczuć w niej mrok, ale nie była ciężka, cóż, dla niego nie.

Nie kłopotał się z pukaniem, po prostu otworzył drzwi i czekał aż Narcyza go zauważy. Siedziała ona w jednym z foteli obitych czarnym aksamitem. Ze skupieniem studiowała pergaminy położone przed sobą, co chwilę dopisując coś do jednego z nich. Z lekkim uśmiechem oparł się o framugę drzwi, czekał.

Po krótkiej chwili Narcyza spojrzała na niego.

- Lucjuszu - skinęła mu głową uśmiechając się. - Jak ci minął dzień? - zapytała.

- Dzień dobry Narcyzo - również skinął jej głową. - Względnie dobrze, chociaż poziom niekompetencji pracowników Ministerstwa jest porażający. Doprawdy, to jak działa biurokracja jest nie do pomyślenia. Wiesz, że trzeba mieć co najmniej anielską cierpliwość, żeby załatwić podpis Szefa Biura Aurorów? - najwyraźniej to był dopiero początek tyrady, którą zamierzał wygłosić Lord Malfoy, ale przerwał mu cichy śmiech jego żony.

Wrośnięte W Duszę || Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz