- Wszystko będzie dobrze kochana - powiedziała Ann, nasza cyrkowa gimnastyczka, ocierając moje łzy chusteczką.
- Ale to nie sprawiedliwe... On nic złego nie zrobił.- próbowałam coś powiedzieć ale płacz mnie totalnie zagłuszał.- i żeby jeszcze ciebie przepytywali to naprawdę wstyd przecież ty byś nigdy...
- Wiem Anno ale to część protokołu. Jedyne czego nie mogę przyjąć to to, że i ciebie przesłuchują w takim stanie
- NASTĘPNY!-krzyknął nieco otyły ochroniarz.
- No cóż czas na mnie. Trzymaj się! - powiedziała i ruszyła posłusznie za nim.
*******************************************
(Pół godziny później)
- W końcu kochana! Ile oni cię tam trzymali?!
- Spokojnie Katrin detektyw był przemiły. Teraz twoja kolej pamiętaj wszystko będzie dobrze.
Nogi miałam jak z waty. Weszłam do małego pokoiku na przeciwko „poczekalni". Był to ciemny pokój z nie przyjemnie jasnym światłem skierowanym w stronę pustego krzesła. Na przeciwko czekał na mnie niski pan z brązowymi włosami i charakterystycznym nosem.
- Przesyłam pani najszczersze kon... - nie skończył, gdyż mu natychmiast przerwałam.
- Jak pan śmie składać mi kondolencje, a w tym samym czasie przepytywać mnie jak prawdopodobnego przestępce! - wykrzyczałam.
- Ależ pani Jones to tylko kwestia protokołu detektywistycznego. Nikt panią nie śmie oskarżać. - uspokoiła mnie ta wiadomość. - Dobrze więc przejdźmy do pytań. Co pani robiła tego wieczoru gdy...- znałam zakończenie.
- Przygotowywałam się do mojego najważniejszego dotychczas przedstawienia.
- Czy widziała pani swojego męża tego dnia?
- Tak, chociaż był bardzo zabiegany.
- Rozumiem. Czy podejrzewa pani kogoś z cyrku?
- Raczej nie chociaż....- detektyw się przysunął z zaciekawieniem. - ostatnio słyszałam jak się kłócił z Bobem, naszym cyrkowym klaunem, o finanse ale on by nie mógł.....- znowu płacz przejął nade mną kontrolę.
- Rozumiem pani smutek ale próbujemy uzyskać najlepsze informacje, ponieważ pani mąż zasługuję na śledztwo na jakie nas stać. A więc dokładnie jak się potoczyła ta kłótnia?
- No więc kiedy poszłam do niego powiedzieć dobranoc podsłuchując rozmowę jego i Boba... On mówił, że chce podwyżkę, Andrew - o mało co nie popłakałam się używając jego imienia lecz nie starczało mi już łez - się nie zgadzał. Następnie zobaczyłam zdenerwowanego Boba wychodzącego pospiesznym krokiem.
- Dziękuje pani, naprawdę nam pani pomogła.- powiedział detektyw Wornerberg z pocieszającym uśmiechem. Bez słów udałam się do wyjścia. Gdy wyszłam zauważyłam czekającą na mnie Ann.
- Och Ann nie musiałaś na mnie czekać!
- Nie mam żadnych planów a ty jesteś naprawdę dobita może ja cię zaprowadzę do domu albo stawie ci czekoladę.- powiedziała troskliwie.
- Bardzo chętnie, nie mogłabym odmówić.
CZYTASZ
Tragedia cyrku de Luna
Mystery / ThrillerSławny właściciel cyrku zostal brutalnie zamordowany. Na czele śledztwa stoi policja i detektyw Harry Wornerberg. Czy rozwiążą tą tajemniczą zagadkę? Czy znajdą sprawcę? Odpowiedzi znajdziesz w tej książce!