~4~

27 2 0
                                    

- A więc jak? Idziemy? - Dorian rzucił pytające spojrzenie na Nathana wychodzącego z klasy. Ten jednak nie odpowiedział na pytanie i od razu skierował się w stronę szatni. Brunet westchnął głęboko. Zaczął tęsknić za avatarem którego zniszczył. Tamten przynajmniej w małym stopniu zwracał na niego uwagę.

- Najwidoczniej wiesz dokąd iść... - szepnął pod nosem. Mimo widocznego poirytowania ruszył za kolegą.

Gdy wyszli z budynku Dorian spojrzał na oddalającego się chłopaka. Ze zdziwieniem stwierdził że ten chyba wie dokąd idzie. Bez pytań udał się w tym samym kierunku. Wyższy chłopak szedł bez słowa za swoim niższym towarzyszem. Po dłuższym czasie ciszy brunet nie wytrzymał napięcia i podbiegł do Nathana.

- Ej. Może zwolnij trochę? Skąd w ogóle wiesz gdzie mieszkam? - zapytał nie kryjąc zdziwienia.

- Dobrze wiesz skąd – odpowiedział chłopak. Doriana zdziwiła ta odpowiedź... Był pewny że podjął wszystkie środki ostrożności. Nathan nie mógł wyczuć kim jest naprawdę. Był tego pewny. Jednak zaczął mieć pewne wątpliwości.

Gdy znaleźli się w końcu pod domem bruneta, ten pewnie otworzył drzwi.

- Zapraszam – rzekł z przesadną gestykulacją gdy kłaniał się zachęcając kolegę do wejścia. Nathan wszedł do środka bez słowa.

Znalazł się w skromnym przedpokoju, w którym znajdowały się tylko szafka na buty, wieszak i duże lustro. Na przeciwko wejścia znajdowały się oklejone znakami zakazu drzwi. Zapewne pokój nastolatka. Po prawej stronie pusta framuga ukazywała przestronny salon. Przedpokój zakręcał na lewo, zapewne prowadząc do kuchni lub łazienki. Nathan rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu w którym się znajdował. Nie zauważył jednak niczego niecodziennego w wystroju mieszkania.

- Może chcesz się czegoś napić? - głos Doriana przerwał chwilę ciszy. Nathan lekko zaskoczony pokiwał głową.

-Herbata byłaby dobra – mruknął pod nosem odprowadzając chłopaka wzrokiem za zakręt przedpokoju.

- Możesz już iść do mojego pokoju. Tam jest wygodniejsze łóżko – głos bruneta przebił się przez szum płynącej z kranu wody. Czerwonowłosy, jakby nie słysząc drugiej części wypowiedzi skierował się w stronę oklejonych drzwi. Kładąc dłoń na zimnej, metalowej klamce obrócił się jeszcze w kierunku kuchni. Dorian wyciągał właśnie dwa białe kubki z jednej z górnych szafek. Pomieszczenie było małe i prosto umeblowane. Chłopak nie przyglądał się mu jednak zbyt długo. Nacisnął klamkę i wszedł do sypialni Doriana. Pokój był znacznie większy od kuchni. Ściany odznaczały się ciemno niebieską, stonowaną barwą. W rogu pokoju, znajdującym się najdalej od drzwi stało sporych rozmiarów łóżko. Pościel i poduszki leżały w nieładzie, jakby ktoś dopiero z niego wyskoczył. Zaraz obok stało niewielkie biurko zagracone różnego rodzaju książkami, teczkami i luźnymi kawałkami papieru. Między nimi Nathanowi udało się dostrzec parę butelek po piwie, składany scyzoryk i pustą paczkę, zapewne po jakichś słonych przekąskach. Jednak uwagę chłopaka przyciągnął srebrny przedmiot wystający spod jednego zeszytu. Rzucił szybkie spojrzenie za siebie upewniając się że właściciel pokoju nadal jest zajęty w kuchni. Ruszył w kierunku mebla powoli, nie chcąc robić niepotrzebnego hałasu. Gdy znalazł się bliżej rozpoznał czym jest ten przedmiot. Srebrny magazynek prostego pistoletu. Ułamek sekundy później zza swoich pleców, czerwonowłosy poczuł gwałtownie przybierającą na silę obcą aurę. Ostatnia myśl jaka przemknęła przez jego umysł to uświadomienie sobie swojego głupiego błędu. Jedyną rzeczą którą zdążył zarejestrować, była ręka Doriana chroniąca go przed upadkiem, gdy osuwał się bezwładny na ziemię po silnym ciosie w potylicę.

InfamiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz