~2~

61 4 3
                                    


- Wróciłem! Krzyknął od progu Nathan. Czerwonowłosy chłopak stał w niedużym, ciemnym przedpokoju. Nie otrzymując odpowiedzi krzyknął jeszcze raz wychylając się zza drzwi do nowocześnie umeblowanego salonu. Białe ściany kontrastowały z szafkami i półkami zrobionymi z ciemnego drewna. W rogu naprzeciwko drzwi w których stał Nathan na metalowych nogach ustawiony był stół ze szklanym blatem. Obok niego znajdował się narożnik w kolorze zbliżonym do drewnianych mebli. Na ścianie po drugiej stronie pokoju wisiał duży telewizor plazmowy, który był w tym momencie wyłączony. Na wszystkich parapetach a także pod ścianami poustawiane były doniczki z bujnymi roślinami różnego rodzaju. Chłopak rozejrzał się po pomieszczeniu nie znajdując osoby której szukał. Wszedł do salonu zdejmując wcześniej buty i zostawiając je w przedpokoju. W momencie w którym przekroczył próg, usłyszał łomot dochodzący z kuchni. Niepewny jego źródła, Nathan przygotował się na ewentualną obronę. Powoli zaczął iść w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Gdy był już prawie przy wejściu do kuchni, usłyszał kolejny trzask i ciche przekleństwo. Chłopak uśmiechnął się do siebie gdy rozpoznał ten głos.

- Echo co Ty robisz? - Zapytał wchodząc do pomieszczenia. Przed nim stał starszy mężczyzna w wieku około 70 lat. Miał na sobie prosty beżowy sweter i ciemno szare spodnie dresowe. W momencie w którym pojawił się w drzwiach chłopak, staruszek próbował przesiać mąkę przez sito do dużej miski jednocześnie mając zajęte obie ręce garnkami. Nathan patrzył jak Echo niezdarnie upuszcza garnki i wywraca miskę z której wypływa gęsta masa. Chłopak podniósł że zdziwieniem lewą brew do góry dalej czekając na odpowiedź.

- Emmmm mógłbyś pomóc? - Rzucił niepewnie staruszek kątem oka patrząc na nastolatka.

- A tak, oczywiście. Wybacz. - Odparł Nathan. - Jestem w szoku. Nie sądziłem że kiedykolwiek zobaczę Cię w kuchni. - Uśmiechnął się lekko zabierając resztę garnków od mężczyzny.

- Ach nabrałem ochoty na te naleśniki co ostatnio robiłeś, a że długo nie wracałeś to postanowiłem głupi sam sobie je zrobić. Wyglądało na łatwiejsze gdy Ty je przygotowywałeś. - Chłopak spojrzał na rozpływającą się po blacie masę która w niczym nie przypominała ciasta na naleśniki. Nie chciał wiedzieć z czego była zrobiona. Nathan szybko wrzucił garnki do zlewu i zabrał się za usuwanie papki.

W czasie gdy nastolatek doprowadzał kuchnie do porządku, Echo usiadł na narożniku i włączył wiadomości. W tym momencie drzwi wejściowe się otworzyły. Po chwili do salonu wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał około 25 lat. Jasno brązowe włosy były zaczesane na lewy bok. Prawy natomiast był krótko ogolony. Miał bardzo jasną cerę i ciemno brązowe oczy.

- Trzymaj staruszku! - Zawołał do siedzącego mężczyzny, rzucając mu okrągły przedmiot. Echo nie patrząc na zbliżający się pocisk, sprawnie złapał go i wyciągnął rękę czekając na kolejny. Szatyn jednak odwrócił się kierując się w stronę kuchni.

- A co się tu stało? - spytał zaskoczony gdy zobaczył Nathana próbującego opanować chaos panujący na blatach. Chłopak spojrzał na niego piorunującym wzrokiem.

- Nic już nie mówię. - szybko dodał, unosząc dłonie do góry w obronnym geście.

- Aron! Jest tylko jedna? - zapytał z salonu Echo, nie kryjąc zdziwienia. Mężczyzna trzymał w dłoni niewielką szklaną kulę. Była wypełniona ciemno purpurowym pyłem zza którego wydobywała się delikatna, zielona poświata.

- Tak, to nie było zbyt duże przejście. Na oko miało może z 17cm, więc nic nawet się tamtędy nie prześlizgnęło. - odparł szatyn pomagając Nathanowi zetrzeć gęstą maź z mebli.

- Jesteś pewien?

- Przeczesałem obszar 3 kilometrów od portalu kilka razy i niczego nie znalazłem.

- No dobrze. Skoro to już mamy załatwione... Jak tam idzie z naszym nieznanym przyjacielem? - Echo rzucił pytające spojrzenie na niższego chłopaka. - Dalej nie ujawnił swojej aury?

- Niestety nie. Ale chyba nie jest świadomy tego, że wiemy, że nie jest śmiertelnikiem. Niedługo będę miał okazję się mu bliżej przyjrzeć. Może wtedy uda mi się ustalić skąd pochodzi. - odpowiedział Nathan wchodząc do salonu i siadając na narożniku obok swojego rozmówcy.

- A co to za okazja?

- Mamy zrobić projekt na chemię i jesteśmy w parze. Będziemy nad nim pracować w ten weekend u niego w domu. - wzrok chłopaka spoczął na telewizorze w którym krótko obcięta reporterka mówiła o kolejnych tajemniczych zaginięciach mających miejsca w całej Ameryce i Europie.

- Tylko uważaj na siebie. Nie wiadomo jakie ma zamiary. - po minie Echo można było wywnioskować, że nie za bardzo podoba mu się ten pomysł. - Pamiętaj, że nie jesteś już w armii i nie musisz się narażać. Niczego nie każę Ci robić. - chłopak już miał odpowiedzieć gdy nagle przerwało mu mocne klepnięcie w plecy.

- Spokojnie staruszku, Nathan sobie z nim poradzi. W końcu uczy się od Ciebie. - Aron już chciał usiąść na kanapie ale wymowne chrząknięcie „staruszka" go przed tym powstrzymało.

- Skoro już jesteście w domu i nie macie nic ciekawego do roboty to brać się za trening. - obaj spojrzeli najpierw na siebie a potem na Echo.

- Tak jest mistrzu. - odpowiedzieli jednocześnie.

GIQVJQCFJT SPNR SFCVJER

InfamiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz