szum szpitalnych maszyn roznosił się echem po małym pomieszczeniu. biały kolor przyprawiał o mdłości chłopaka, pusto wpatrzonego w mrugający monitor, podłączony do śpiącego blondyna. wszystko wydawało się być w najlepszym porządku — okno było lekko otwarte, aby oddać odrobinę życia, tańczącego za oknem do zimnej, spokojnej i przepełnionymi przerażającymi wspomnieniami sali, a kwiaty i laurki były estetycznie poukładane na skromnej, białej szafce tuż obok pacjenta. tutaj ludzie (głównie pacjenci i ich bliscy, ale wiecznie uśmiechnięte pielęgniarki wyglądały podejrzanie) byli jednym wielkim bałaganem; chmurą pytań, wypełnioną niedomówieniami i niemymi wrzaskami.
Yamaguchi Tadashi to był jeden z tych boleśnie zgniecionych i skutecznie wypranych z życia przypadków, ale obawiam się, że tutaj, na tym wydziale, wszyscy są takim przypadkiem.— oh, Tsukki... — wyszeptał piegus opierając się brodą o wygniecione łóżko. zaraz przed jego orzechowymi oczami leżała koścista ręką. jakby przestraszony, że ktoś może go nakryć, ostrożnie, bardzo powolnym ruchem dotknął jego dłoni. — jak już jesteś w tym drugim świecie to w końcu spełnię twoje życzenie i oszczędzę ci opowieści z mojego życiorysu lub szkolnych plotek. — westchnął głęboko Tadashi. — oczywiście nie chowam urazy. byłeś, znaczy, jesteś moim najlepszym przyjacielem. — poprawił się szybko licealista, prosząc wszystkich znanych mu bogów, aby nie wykrakał najgorszego.
Yamaguchi przyzwyczajając się do męskiego dotyku, już dużo pewniej spłatał ich palce. nie czuł żadnej bliskości, ale musiał się jakoś pocieszać.
— jesteś bezbronny, Tsukki! — zaśmiał się smutno i puścił jego dłoń, która z zgłuszonym plaskiem spadła na szpitalny materac. — mogę cię uderzyć, a ty nawet nie marszczył brwi ani mnie nie okrzyczysz, mogę zrobić z tobą wszystko. może to właśnie z tobą będę spełniać moje młodzieńcze fantazję, co? — wyszeptawszy to wprost do ucha chorego, piegus powolnie nachylił się nad bladą twarzą Keia. czuł, gdy ich nosy się zetknęły, przypominał sobie, że przecież to nie ładnie wykorzystywać nieświadomego, śpiącego kolegę. założywszy maskę z tlenem na Tsukkiego, usiadł ponownie na szpitalny taboret. pomimo ostrzeżeń lekarzy to często mu ją zdejmował, bo bez niej był bardziej ludzki i, choć Tadashi jest pewien, że to tylko paranoja, zdarzało mu się delikatnie, praktycznie niezauważalnie uśmiechać. jego mózg chciał znaleźć dla nich szczątki nadziei, którą stracili dawno temu.
— nawet jak śpisz to wyglądasz doskonale, wiesz?
odpowiedziało mu jedynie echo własnego głosu.
— może bogowie zaczęli mi zazdrościć takiego pięknego człowieka u boku? jeśli tak, to zostaję ateistą. — zachichotał pod nosem Gucchi. — oh, prawie bym zapomniał! mam dla ciebie prezent!
piegus z uśmiechem sięgnął za siebie po niewielką, czerwoną torbę. wyjął z niej kolorową, dość tęgą teczkę. — przeszukałem internet i znalazłem mnóstwo ciekawych artykułów o dinozaurach.
— mam nadzieję, że myślisz sobie teraz „jakiego mam cudownego przyjaciela! troszczy się o mnie, choć ja jedyne co robię to śnię". muszę ci powiedzieć, że ciężko mi być „cudownym przyjacielem", gdy widzę nowe kartki od twoich adoratorek. mam ochotę spalić je wszystkie. — westchnął. — ty i tak mnie nie słyszysz...
posmutniały chłopak wskoczył zgrabnie na łóżko ciasno wtulając się w bok nieprzytomnego Tsukishimy. położył głowę delikatnie na jego ramieniu, a nogi wplątał w swoje dłuższe i silniejsze odpowiedniczki. — kiedy ostatnio się przytulaliśmy? chyba kilka lat temu. — licealista zaśmiał się pod nosem za to wspomnienie. — tak uroczo nie miałeś pojęcia co robić, chyba pierwszy raz cię taki widziałem, bo dostałem ataku paniki, gdy jacyś wysocy chłopcy do nas podeszli. troszczysz się o mnie, ale na swój własny sposób. — rozmarzył się uśmiechnięty Tadashi. teraz, kiedy był tuż obok, okazywanie emocji wydawało się banalnie proste może to dlatego, że w środku dnia chował swoje szczere uśmiechy do kieszeni, by tylko on mógł je słyszeć. — to trochę przytłaczające, gdy musisz zwierzać się kupię flaków, ale chcę ci powiedzieć, iż znowu zaczęli mieć do mnie problem, jednak teraz obwiniają mnie. powinienem cię pilnować, byś jadł odpowiednio i najgorsze jest to, że mają rację.
— powiem ci wprost. chcę, abyś zaprzeczył, ale ty i tak mnie nie słyszysz. — poudawałbyś dla mnie przyjaciela? dlaczego wszystko jest takie smutne? DLACZEGO NIE CHCESZ SIĘ OBUDZIĆ?! — wydarł się zalany łzami Yamaguchi. za kilka sekund usłyszał szybkie otwieranie drzwi przez zadyszaną biegiem pielęgniarkę.
— wszystko w porządku?!
— tak, tak, to pewnie echo się skądś rozniosło... — stwierdził zmieszany piegus. brunet wstał niezgrabnie z łóżka, zabierając wszystkie różnokolorowe, błyszczące kartki do najbliższego kosza. pracowniczka szpitala wszystko bacznie obserwowała, starając się nareszcie rozszyfrować relację pomiędzy chłopcami — ciekawi ludzie.
— miło mi panią widzieć, jednak obawiam się, że będę musiał się zbierać. — Tadashi pocałował, już pewniej po tym całym, szalonym czasie spędzonym na jednostronnym dotyku i rozmowie, czoło Tsukkiego. licealista z uśmiechem minął pielęgniarkę starając się nie odwracać w stronę sali. chciał zachować przynajmniej wrażenie spokojnego i pewnego siebie.
— mam nadzieję, że Kei wkrótce się obudzi!
spojler: nie obudził się.
<>
816 słów — to mało, lecz nie chciałam niepotrzebnie rozciągać akcji, mam nadzieję, że zrozumiecie!
stwierdzam, że jest lepiej, chyba;;;
wiem, że proszę o dużo, ale jakbyś znalazł jakiś błąd to napisałbyś o tym w komentarzach?
akcja tu wyszła mi dużo mniej chaotycznie, niż w poprzednim.
wiem, że mamy tu niechciane zjawisko ooc, jednak trudno mi przeskoczyć, jako początkujący pisarz, poprzeczkę złożoną z zniszczenia psychicznego oraz oryginalnego charakteru postaci.
przynajmniej cUKKI WYSZEDŁ DOBRZE...!
miłego dnia
zasypiajcie, ale nie jak kei.[ boże, ale to słabe ] ~ sadwick z przyszłości;;;
CZYTASZ
sleppyhead ──── ᴛsᴜᴋᴋɪʏᴀᴍᴀ
Fanfiction[ jak mam być otwarty na ludzi, jeśli ty, zasypiając, zamknąłeś mi drzwi do świata? ] jednostronne!tsukkiyama AU sadwick, 2k18