Niespodzianka

442 34 7
                                    

Na zewnątrz wesoło śpiewały ptaki, a promienie wschodzącego słońca powoli wkradały się do pokoju dziewczyny

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na zewnątrz wesoło śpiewały ptaki, a promienie wschodzącego słońca powoli wkradały się do pokoju dziewczyny. Zapowiadał się piękny dzień. Ivy obudziła się z okropnym bólem głowy, spowodowanym zbyt małą ilością snu. Była siódma dwadzieścia trzy, a usnęła po drugiej. Dla niej pięć godzin to stanowczo za mało, by się wyspać, a nie mogła znów usnąć. Przetarła leniwie oczy, po czym spojrzała na elektroniczny zegarek, który stał na szafce nocnej. Zdziwiła się, gdyż myślała, że jest trochę później. Obróciła się na plecy i wbiła wzrok w biały sufit. Była niedziela, co oznaczało, że następnego dnia musiała iść do szkoły. Pocieszyła ją myśl o wakacjach, które miały zacząć się za dwa tygodnie oraz o Finnie, który miał wtedy przyjechać. Tak bardzo nie mogła doczekać się, żeby go zobaczyć, przytulić, pocałować. Gdy nie widzisz ukochanej osoby codziennie, wtedy doceniasz każdą minutę, spędzoną w jej towarzystwie.

Jej żołądek zaczął domagać się jedzenia, więc wstała powoli z łóżka, założyła na nogi ciepłe kapcie, a następnie udała się do kuchni. Szła cicho, by nie obudzić Avalon. Wolała nie przyrządzać czegoś specjalnego, toteż wyciągnęła z lodówki ostatni brzoskwiniowy jogurt. Zabrała jeszcze przeciwbólowe tabletki z szafki nad zlewem, po czym poszła do salonu. Siadła na wygodnej kanapie i włączyła telewizor, przyciszając go. Akurat leciała jedna z jej ulubionych hiszpańskich telenowel.

— Idiotko, on cię nie kocha — skomentowała żenujące zachowanie jednej z bohaterek.

Uwielbiała wszystko, co pochodziło z Hiszpanii. Pragnęła nauczyć się gotować hiszpańskie dania, lecz z jej talentem do spalania każdej potrawy, było to nie do spełnienia. Na razie. Marzyła, by odwiedzić te wszystkie piękne miasta w tym kraju. Jak do tej pory miała okazję zwiedzić kawałek Barcelony na rodzinnych wakacjach rok temu. Chciała wrócić tam kiedyś, żeby zobaczyć to, czego nie zdążyła.

— Długo nie śpisz? — Usłyszała głos współlokatorki.

— Jakąś godzinę. — Spojrzała na zegar.

— Idę zrobić naleśniki. Chcesz też? — zapytała Ava.

Brązowowłosa pokiwała twierdząco głową. Ciężko było się najeść jednym małym jogurtem. Wróciła do oglądania serialu. Dawno nie leciał tak emocjonujący odcinek.

W całym mieszkaniu unosił się zapach smażonych naleśników. Dziewczyny siedziały w kuchni, jedząc wspólne śniadanie.

— Mogłabyś zająć się dzisiaj moją siostrą od siedemnastej? — odezwała się blondynka. — Mama umówiła się z koleżankami z czasów liceum, a ja... muszę coś załatwić.

— Jasne. Wiesz, że uwielbiam Rose.

To prawda. Ivy bardzo lubiła dziewięciolatkę. Nigdy nie miała rodzeństwa, więc cieszyła się, gdy mogła spędzić czas z małą.

Po skończonym posiłku Ava zadeklarowała się do pozbywania brudnych naczyń. Wolała to, niż mycie lub odkurzanie podłóg. Natomiast z Ivy było na odwrót, dlatego nie miały problemu z wyznaczeniem obowiązków w domu.

***

— Co chciałabyś dzisiaj robić? — zapytała szatynka.

— Chodźmy na spacer — odparła uradowana dziewczynka. — I na plac zabaw.

Nastolatka spakowała telefon, portfel oraz dwa zielone jabłka dla Rosaleen do niewielkiego, skórzanego plecaka. Wolała zabrać jakieś jedzenie, gdyby dziewięciolatka zgłodniała. Chwilę później stały przed budynkiem. Na dworze było ponad trzydzieści stopni. Był piękny, słoneczny dzień, który szkoda zmarnować na bezczynnym wpatrywaniu się w ekran telewizora. Jedni wybierali się na plażę, drudzy z niej wracali. Młodzież powoli zaczynała czuć nadchodzące wakacje.

Dziewczyny należały do tej pierwszej grupy. Ich pierwszym celem stało się molo. Szły powoli zatłoczoną promenadą. Droga na wybrzeże nie była długa ani skomplikowana. Dookoła znajdowały się różne sklepy z markową odzieżą. Oprócz tego roiło się od ulicznych artystów, którzy próbowali w jakiś sposób dorobić. Grali na różnych instrumentach, śpiewali, a nawet prezentowali rozmaite sztuczki magiczne.

Po piętnastu minutach spacerowały drewnianym chodnikiem. Morska bryza delikatnie owiewała ich włosy. Oparły się o metalową barierkę, spoglądając na ciemnoniebieski ocean.

— Może zjesz coś? — odezwała się Ivy.

—  Nie, ale pić mi się chce.

Szatynka zajrzała do plecaka. Zapomniała zabrać coś do picia. Rozejrzała się za jakimś sklepem. Zamiast tego dostrzegła stoisko z hot dogami i napojami. U uprzejmego sprzedawcy kupiła małą wodę niegazowaną. Zapłaciła wyznaczoną kwotę, po czym odeszła od straganu. Gdy chciała podać napój Rosaleen, zauważyła, że zniknęła. Zbladła. Po raz kolejny przeanalizowała bliskie otoczenie. Nigdzie nie zauważyła dziewięciolatki. Przez głowę Ivy zaczęły przechodzić czarne scenariusze od wpadnięcia do wody po porwanie przez bezdomnego. Pytała mijanych przechodniów o dziewczynkę. Niestety nikt jej nie widział. Czuła bezradność. 

— Avalon mnie zabije — powiedziała pod nosem.

Przez to wszystko straciła rachubę czasu. Z trudem powstrzymywała łzy, napływające od oczu. Jak mogła być tak nieuważna? Z bezsilności siadła na betonowej ławce. Niezgrabnie wyciągnęła telefon z plecaka. Wybrała numer do Finna, który powinien mieć teraz przerwę. Liczyła, że poradzi jej, co robić. Jednak on nie odbierał. Schowała twarz w spocone od nerwów dłonie.

  — To pani dziecko? — Usłyszała.

Podniosła wzrok na wysoką kobietę około trzydziestki. Była ubrana w szarą, zwiewną sukienkę. Szybko dostrzegła Rosie, która stała obok niej. Kamień spadł jej z serca.

— Tak. Znaczy... opiekuję się nią — odpowiedziała. — Gdzie pani ją znalazła?

— Chodziła koło jednej z budek z pamiątkami. Następnym razem proszę lepiej pilnować małej.

— Dziękuję. A ty — zwróciła się do Rose — więcej nie rób mi takich numerów.

Brązowowłosa spojrzała na zegarek w telefonie. Było po osiemnastej. Miały jeszcze dwie godziny dla siebie. Chwyciła brunetkę za rękę. To różniło ją od Avalon. Wygląd. Ava posiadała jasne, wręcz białe włosy i szarozielone oczy, natomiast Rosaleen kruczoczarne włosy oraz jasnoniebieskie oczy. Z wyglądu ciężko było stwierdzić, że są siostrami, ale charakter miały bardzo podobny.

***

O wyznaczonej godzinie Ivy wróciła z Rose do swojego mieszkania, gdzie miała czekać jej współlokatorka.

— Nie uwierzysz, co się dzisiaj stało — zaczęła mówić, będąc jeszcze na przedpokoju.  0ŚTylko obiecaj, że mnie nie zabijesz, gdy ci to opowiem.

W salonie nie było nikogo, więc skierowała się do kuchni. Tam znalazła dziewczynę, lecz nie samą.

— O mój Boże. — Zakryła usta chudą dłonią.

Nie wierzyła własnym oczom. Stał przed nią ciemnowłosy chłopak. Ten sam, który powinien być teraz w Nowym Jorku. Szybko podbiegła do bruneta i rzuciła się na jego szyję. Czuła nadzwyczajne szczęście. Chciała skakać, tańczyć. Cokolwiek. W końcu zobaczyła ukochaną osobę po długiej rozłące.

— Udusisz mnie — wybełkotał Finn.

— Co ty tutaj robisz? Miałeś przylecieć za dwa tygodnie — powiedziała, luzując uścisk.

— Chciałem zrobić ci niespodziankę.

Złożyła namiętny pocałunek na jego suchych ustach. Tęskniła.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

consequences❁wolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz