~Prolog~

20 1 0
                                    

Just one hit, you will know I'll never ever, ever be the same.

Cała piątka siedziała w samochodzie. Wracali właśnie z imprezy, która odbywała sie w domu jednego z przyjaciół Nick'a. Najstarszy z ich grupy miał znajomości poza Sydney, co bardzo ułatwiało jego niepełnoletnim znajomym imprezowanie.  W tamtym momencie nic nie było w stanie ich zniszczyć. Przynajmniej tak myśleli...

Nicholas żałował, że dał prowadzić Luke'owi, ale Ashton, Michael i Calum nie dawali mu spokoju. Twierdzili, że skoro Nick wypił jedno piwo, to nie nadaje się do kierowania samochodu. Jednak widząc siedemnastolatka, który tracił kontrolę nad pojazdem czuł, że popełnił niewyobrażalny błąd, ale reszta ich paczki śmiała się, nie zwracając uwagi na to, co miało miejsce dookoła nich. Wszystko działo się, jak w zwolnionym tempie.

Zdał sobie sprawę z tego, że to, co Luke i Michael zażyli przed wyjściem, zaczęło działać. Płytki oddech obojga chłopaków. Patrzył, jak Luke powoli zamyka oczy, a potem szybko je otwiera i tak w kółko. Widział również, jak jego młodszy kolega mocniej zaciska ręce na kierownicy. Jego knykcie pobielały, a twarz stała się przeraźliwie blada. On też się bał. Cały samochód przesiąkł strachem.

Hemmings próbował zwolnić, ale jego starania były na nic. Podświadomość kazała mu jechać coraz szybciej. Mimo, że wcale tego nie chciał. Powoli tracił kontakt z rzeczywistością. Nie wiedział, co może być prawdą, a co wymysłem jego wyobraźni.

Powoli wjeżdżali na przedmieścia Sydney. Mimo nocnych godzin na ulicach wciąż dało się zauważyć dość spory ruch. Nick znów spojrzał na Luke'a. Widział, że chłopak wkłada bardzo dużo pracy, by się kontrolować. Zaciskał wargę, zakrywając przy tym swój kolczyk. Nicholas minimalnie się uspokoił.

Odwrócił się w stronę reszty swoich przyjaciół, którzy znajdowali się na tylnych siedzeniach jego samochodu. Ashton i Calum wydawali się znudzeni, lecz Mike wydawał się być w swoim własnych świecie. Patrzył w przestrzeń,  jednocześnie się uśmiechając.

Nagle usłyszał krzyk Ashtona. Jego głowa samoistnie skierowała się w stronę przedniej szyby auta. Poczuł pas bezpieczeństwa, który wbijał się w jego ramię niemiłosiernie mocno. Domyślił się, że Luke hamuje, ale jeszcze nie wiedział dlaczego. Coś uderzyło w maskę pojazdu.

- Kurwa, co to było?! - wydarł się Calum.

- Ja... Nie wiem... przepraszam... przepraszam - wydusił z siebie Luke.

- Co ty do cholery zrobiłeś? - Nick złapał się za głowę - Co my zrobiliśmy?

Calum i Ashton jako jedyni byli w stanie jakoś zareagować. Przerażeni wyszli z samochodu, żeby sprawdzić w co uderzyli. W tym czasie Michael odzyskał świadomość. Być może uderzenie sprawiło, że się ocknął.

- Musicie stąd iść - powiedział drżącym głosem Nick - Na co czekacie? uciekajcie!

- A... Ale ja... - dukał powoli blondyn - Prowadziłem to auto. Muszę ponieść tego konsekwencje.

- Jeśli oni - wskazał na chłopaków, którzy kucali przed samochodem - Dowiedzą się, że braliście to gówno, znienawidzą was.

Wtedy tak naprawdę dotarło do nich, co się stało. Musieli jak najszybciej opuścić miejsce wypadku. Przecież jeśli policja dowie się, że w ich żyłach krąży heroina, nie tylko oni będą m M ieli kłopoty.

- A co z wami? - po raz pierwszy w trakcie tego feralnego zdarzenia odezwał się Mike.

- Powiem, że to ja prowadziłem. Alkohol już dawno ulotnił się z mojego organizmu, dam jakoś radę.

Chwilę później chłopaków nie było w samochodzie. Zniknęli w gąszczu budynków, które znajdowały się w zasięgu wzroku. Nick wysiadł z samochodu i podszedł do Caluma i Ashtona.

- O cholera.. - złapał się za głowę, gdy zobaczył, co znajduje się zaraz pod kołami - co kurwa.. jak?

- Musimy zadzwonić po karetkę! - krzyknął zaniepokojony Ashton i udał się do samochodu po telefon.

Zdziwiło go, że w środku nikogo nie było. Wziął do ręki swoją własność, wystukał szybko numer alarmowy. Nie zdążył nawet zebrać swoich myśli, kiedy karetka, razem z radiowozem pojawili się na miejscu wypadku.

W końcu, gdy policjanci zabezpieczyli teren, a karetka odjechała na sygnale, do chłopaków podeszło dwóch funkcjonarjuszy.

- Kto prowadził? - zapytał jeden z nich.

- To byłem ja. - wypowiedział drżącym głosem Nick.

Calum spojrzał na niego z niedowierzaniem. Zrozumiał to, że Luke i Michael to zwykli tchórze, którzy uciekli przed odpowiedzialnością. 

Wtedy jeden z policjantów znów zapytał:

- Nikogo więcej z wami nie było?

Calum chciał się odezwać, lecz Nick spojrzał na niego wymownie i powiedział

-Nie. Byliśmy tutaj sami.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 03, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

End Game | 5sosWhere stories live. Discover now