Szłam na padok sprowadzić konie na kolacje. Po drodze przystanęłam koło ujeżdżalni, na której chudy wielkopolak z prestiżowym wyposażeniem jechał z gracją zebrany a, dziewczyna na nim umiejętnie jechała kłusem wysiadywanym i co kilka kroków dodawała mu ostro łydki wbijając mu nieświadomie ostrogi w brzuch. Z jednej strony współczułam temu koniu ale z drugiej zazdrościłam dziewczynie. Otrząsnęłam się i poszłam po konie.
Szłam właśnie z ostatnim koniem, bardzo nerwową klaczą która mi się wyrywała.
- Magda, miałaś mi polonżować konia. Ruszaj się. - z pretensją okrzyczała mnie Natalia wcześniej trenująca na wielkopolaku.
Wszyscy mną pomiatają. Nie mogę jeździć na koniach chociaż bardzo dobrze potrafię, cały czas sprzątam boksy, czyszczę konie i pastuję siodła. Mieszkam u cioci na wsi. Cały czas muszę pracować tam, a daje się wykorzystywać w stajni tylko dlatego, aby tam nie pomagać, a tutaj w końcu jestem przy koniach. Marzę od zawsze o koniu ale ciocia nie chce mi go kupić. Mówi że mamy dosyć miejsca i pieniędzy ale boi się, że nie dam sobie rady.
Natalia to najgorsza dziewczyna w stajni. Ma ogiera wielkopolskiego, czarnego jak smoła i startuje z nim w zawodach skokowych jak i ujeżdżeniowych. Uważa siebie i Vigora za najlepszych i cały czas mi każe czyścić jej konia, sprzęt i mam już tego dosyć. W sumie dziwie się że pozwala mi go dotykać.
- Dobrze. - odpowiadziałam i ruszyłam po lonżę. Zapomniałam dodać że Vigor cały czas gryzie i jest zły. - No chodź koniku.
Wzięłam go na ujeżdżalnię i porządnie go wylonżowałam. Kiedy kazałam mu przejść do galopu strasznie się wyrywał i denwrwował. Mam takie wrażenie, że mnie nie lubi ale Natalii chyba też. W każdym razie strasznie się wyrywał w galopie i brykał a już nie mogłam wytrzymać. Nagle zaczął ciągnąć mnie po całej ujeżdżalni. Wszyscy przechodzący dziwnie się patrzyli. Ja upadłam jednak nie puściłam lonży. Nie wytrzymałam jednak i ją upuściłam w momencie kiedy walnęłam się o ogrodzenie. Dalej nie pamiętałam co się stało. Po jakiejś chwili obudziłam się i ujrzałam biegnącą Natalię w stronę konia.
- Biedny Vigor!!!! Coś ty mu zrobiła małpo? - odwróciła się w moją stronę. Koło mnie stała pani Ala, jedna z trenerek i sprawdzała czy nic mi się nie stało.
- Twój koń zwariował. - oznajmiła p. Ala. - Wreszcie przestań wszystkich wykorzystywać i sama zajmij się układaniem swojego chorego konia.