Dzisiaj moja koleżanka kończy 14 lat i rodzice powiedzieli, że kupią jej konia. Ja oczywiście powiedziałam, że jadę z nią. Znalazła ogłoszenie w internecie o ślnicznej gniadej klaczy pełnej krwi angielskiej i zakochała się w niej. Mieszkała ona w prywatnej stajni u jakiegoś pana, w sumie nie daleko od naszej wsi. Tak na marginesie minął miesiąc od momentu kiedy zaczęłam układać Vigora. W sumie szło nam lepiej niż mi się wydawało, że będzie. Vigor już ładnie szedł stępem i kłusem wydłużonym jak i zebranym. Niedawno zaczęliśmy galopować i udało mi się już z niego 2 razy spaść.
Ale wracając około południa byłyśmy już na miejscu. Jego posesja była w miarę zadbana a z tyłu domu na ogrodzie był budynek stajni więc szybko podeszłyśmy tam z Karoliną. Rozglądnęłyśmy się i stwierdziłyśmy, że klacz jest na padoku i ruszyłyśmy w tamtą stronę. Przy wejściu na padok stała klacz a jej właściciel zakładał jej kantar.- Witam dziewczynki! - powitał nas facet prowadząc klacz w stronę stajni. Ruszyłyśmy za nim. - Która z was to Karolina?
- Ja. - powiedziała moja koleżanka przyglądając się uważnie ruchom klaczy. - Ta klacz jest prześliczna!
- Och to prawda. - odezwał się mężczyzna przywiązując Eskapadę niedaleko boksu. - Gdzie są wasi rodzice?
- Idą. - wskazała Karolina na rodziców. Potem mężczyzna oznajmił, że możemy wyczyścić klacz i osiodłać same aby Karolina mogła sprawdzić czy jej ta klacz odpowiada. Po 2 godzinach spędzonych u mężczyzny na poznawaniu klaczy wreszcie rodzice Karoliny podpisali papiery i zaczęli ładować klacz do koniowozu. Ja stwierdziłam, że rozejrze się po stajni. Weszłam do skromnej siodlarni, w której został tylko jeden kantar, uwiąz, lonża i baty. Potem podeszłam do pustych boksów. Chciałam już odejść ale usłyszałam dysznie konia. Podeszłam do boksu i ujrzałam konia, średniego wzrostu z ranami który stał w koncie. Wystraszyłam się i pobiegłam zapytać się mężczyzny co to za koń.
- Atlas? - zapytał. - Odkupiłem go 3 dni temu od handlarza który go okropnie traktował. Nie mogłem patrzeć na tego cierpiącego konia więc zaoferowałem nie dużą cenę ale nie mam co z nim zrobić.
- Zapytamy się w stajni czy ktoś by go nie chciał. - odparła Karolina.