2. Jestem Bartek.

793 72 9
                                    

Słysząc natrętny dźwięk budzika, zrzuciłam go z szafki po czym, wycierając strużkę śliny spływającą mi po brodzie, odwracam się na drugą stronę. Mój słodki sen nie trwa długo, ponieważ budzik nie daje za wygrana i znowu mnie budzi. Z lekko uchylonymi powiekami podnoszę to cholerstwo z podłogi.

- Siódma czterdzieści sześć.- Mamroczę pod nosem. Dopiero po chwili dociera do co się, stało.- Spóźniłam się do pracy!

Zrywam się z łóżka, odrzucając kołdrę na bok. Czemu nikt mnie nie obudził?! Przez uchylone okno mogę dostrzec moja wścibską sąsiadkę. Stoi z szlaufem przy swoich kwiatkach, które co rano podlewa. Marszczę brwi, kiedy spostrzegam, iż kobieta, wgapia się w moje okno. Nie chcąc tracić czasu, zrywam się szybkim biegiem w stronę szafy. Łapie za spodnie oraz jakąś koszulkę. Szybko się przebieram po czym, biegnę do łazienki. Łapie za perfumy oraz dezodorant. Kiedy stwierdzam, że, pachnę całkiem znośnie, zabieram się za związanie włosów w koka.

- Co jest.- Mamrocze pod nosem, kiedy moja szczotka zatrzymuje się w połowie moich włosów. Kolejne dziesięć minut mija mi na wyciągnięciu szczotki. Łapie za maskarę oraz szczoteczkę do zębów. Zaczynam tuszować rzęsy jednocześnie, myjąc zęby. Jęczę w duchu, kiedy piana znajduje się na mojej czarnej koszulce. W biegu łapie za ręcznik i zmywam ją z koszulki. Wypluwam resztę piany do umywalki, po czym płukam usta woda. Zmywam z powieki odciśnięcia po maskarze po czym, zabierając telefon z blatu, ruszam ku wyjściu. Wybiegam z łazienki w stronę korytarza. Zerkam na zegarek na moim nadgarstku. Ósma szczęść. Łapie za mój czarny plecak i wkładam do niego znoszone vansy. Zarzucam go na ramiona, po czym w ekspresowym tempie zakładam swoje wrotki. Prawie się zabijając, wychodzę na zewnątrz. Trzęsącymi się dłońmi zamykam dom, po czym wyjeżdżam na ulice. Jestem zła na wuja i ciocie ze mnie nie obudzili. Oboje wstają do pracy wiec co za problem wejść po drodze do mojego pokoju i mnie obudzić?

- Dzień Dobry Pani Morgan!.- krzycę w stronę sąsiadki, która patrzy na mnie srogim spojrzeniem.

- Ta dzisiejsza młodzież.- Słyszę za sobą, odpowiedź kobiety. No jasne i bądź tu miły. Przez dalszą drogę skupiam się na szybkim dotarciu do baru. Widząc znany lokal, zjeżdżam na chodnik. W drzwiach zderzam się z wychodzącym klientem co, powoduje, że nie, jestem w stanie utrzymać prostej pozycji na wrotkach.

- Przepraszam!.- Krzyczę, widząc zdziwionego faceta. Opadam na krzesełko barowe tuż obok blatu. Opieram głowę na dłoni ciężko, dysząc.

- O mój boże wglądasz okropnie.- Podnoszę głowę, dostrzegając Roksanę. Dziewczyna promienieje swoja piękną urodą i szerokim uśmiechem.- Czy to sperma?

- Tak mojego kota.- Prycham w stronę dziewczyn, która jedynie się śmieje. Ruszam w stronę zaplecza z zamiarem przebrania się w służbowe ubranie.

- Twój wujek prosił cię, żebyś, wstąpiła do niego.- Słyszę za sobą słowa przyjaciółki. W odpowiedzi unoszę kciuk do góry. Na zapleczu przebieram się w służbowe ubranie oraz zmieniam wrotki. Popsikałam się tez perfumami, po czym ruszam w stronę biura wujka. Po drodze rozglądam się po lokalu. Prawie zaliczam bliskie spotkanie ze ścianą, kiedy dostrzegam zakapturzoną postać. Cholera jasna czemu jest tak wcześnie? Zanim chłopak zdąży mnie dostrzec, wchodzę do biura wujka. Siedzi na skórzanym fotelu pochylony nad papierami.

- Chciałeś ze mną porozmawiać.- Mówię, zamykając za sobą drzwi. Mężczyzna kiwa głową. Wskazuje na fotel stojący przed nim. Z lekkim utrudnieniem w postaci dywanu udaje mi się dostać na fotel.

- Spóźniłaś się.- Mówi.

- Tak... Zaspałam.- Ja naprawdę nie siedziałam do późna nad komputerem, szukając jakiegoś rozwiązania w sprawie tego dziwnego typa. Jedyne czego się dowiedziałam to fakt, iż jest polskim raperem pod pseudonimem Planbe.- Mogliście mnie obudzić.

Roller Skates | PlanbeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz