Oh, no znowu- pomyślałam sobie- brak internetu, moi rodzice naprawdę lubią domy na zadupiu. Ja nie mogę.......- zaczęłam kręcić komórka w powietrzu w celu złapania jednej kreski. Nagle podnosząc głowę znad telefonu, zobaczyłam ze zabłądziłam. Znajdowałam się w tej chwili na skraju lasu, przy ogromnej polanie.
- Gdzie ja jestem....- zaczęłam krzyczeć i krążyć w kółko z nadzieja ze kogoś tu spotkam, albo przynajmniej usłyszę.
-Ała- krzyknęłam, bo coś lub ktoś rąbnęło mnie z całej siły w głowę, nie zdążyłam wypowiedzieć dalszych słów, bo poczułam, ze obraz przed oczami zaczynami się rozmazywac i migać. Upadłam. Obudziłam się związana.
Leżałam w okrągłym pomieszczeniu. Próbowałam zębami przegryźć linę ale to na nic. Gruba sznury jeszcze mocniej wpiły mi się w ciało. Nagle usłyszałam śpiew dziecka: „Everyone is dead and we only live, don't worry mo......."- piosenka śpiewana prze małe dziecko urwała się i chwile potem usłyszałam ciche łkanie. Z nadzieja ze ten ktoś mi pomoże cicho zapytałam spoglądając w ciemny zakątek pomieszczenia:
- J-jest t-tu kto?
Niestety ale moje pytanie nie dostało odpowiedzi, wiec ponownie spytałam:- K-kim jesteś? W-wyjdź.
Po chwili czekania ze smugi cienia wyszła..........Mam nadzieje ze się podoba? Chcecie kolejny odcinek? Piszcie uwagi itp.