Pewnego pięknego dnia, chociaż była noc, młody chłopak o imieniu Midoriya Izuku spacerował, zastanawiając się nad tym, czemu nikt nie może go pokonać. Gdy tak o tym myślał, zorientował się, że przecież nie jest Saitamą i tak naprawdę to on zawsze przegrywa. Westchnął tylko, na tę myśl i powiedział:
-To pewnie przez to, że nie mam swojego szczęśliwego przedmiotu, nanodayo.
I nagle, zanim się zorientował, że znów pomylił anime, pojawił się przed nim Katsuki, na sankach, które ciągneli Kirishima i Kaminari. Wtem nasz młody Midorimo-Saitama zdziwił się, gdyż było lato, a droga po której przyjechał Bakugou, była cała pokryta lodem. I nagle nasz młody bohater zobaczył, że sanki yo tak naprawdę, nie sanki, a Todoroki i zdziwił się jeszcze bardziej, gdyż Katsuki Bakugou, inaczej zwany Ka-chanem, oraz syn Endeavora-Todoroki, nie pałają do siebie pozytywnymi uczuciami i nagle go olśniło.
-Zmusiłeś go do tego!-wykrzyknął.-Pozbawiłeś go wszystkiego. Miłości, młodości, wolności, a nawet... PRZESTRZENI OSOBISTEJ!
I gdy zakończył swój, jakże inspirujący, monolog, ruszył na Ka-chana z zamiarem, nauczenia go pokory, jednakże zapomniał, że przecież nie jest Saitamą, oraz że nie ma przy sobie swojego szczęśliwego przedmiotu, i zanim dotarł do przyjaciela, poślizgnął się na lodzie, lecz zanim upadł zdążył... zjeść snickersa, którego ukradł, ekhem,zabrał jak nie patrzył, Iidzie.
I wtem...C. D. (nigdy nie) N
Ymm... No tak, nudziło mi się tak bardzo że znalazłam stare opko i je przerobiłam xD