9.

190 16 1
                                    

Idę do Suzy.Prosiła mnie o pilną rozmowę,a jako że się "przyjaźnimy" chcę jej pomóc.Mówiła,że ma to związek z naszym weekendem.Wydawała się być bardzo zmartwiona.Mam nadzieję,że uda mi się jej pomóc.Akurat jak zaczęłam ogarniać swoje życie to u niej musiało się coś zjebać.No nic...Jakoś damy radę.

Stoję pod drzwiami,zadzwoniłam już dzwonkiem i czekam aż mi ktoś otworzy.Trochę się stresuję,ale staram się zachować spokój.

Drzwi otwierają się,a w nich stoi Suzy.Bez makijażu,w za dużej bluzie spod której wyłaniają się jej chude nóżki na których widać lekko odrastające włosy.Włosy są w kompletnym nieładzie,a na jej twarzy widać niedomyty makijaż z wczoraj.Patrzę na nią zmartwiona.Nie mówię nic tylko obejmuję ją.Nawet nie wiem co się stało,a już chce mi się płakać.Ja pierdolę,niby bez uczuć,a zaraz się tu rozkleję.

No,ale zakładamy,że bez uczuć oznacza nie przywiązywanie się do nikogo,jak kot?

Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu z dziewczyną.Owinęłam ją kocem i poszłam zrobić dwa wielkie kubki herbaty.

Podaje kubek Suzy i siadam naprzeciwko jej,biorę łyk i odstawiam kubek na stolik.

-Co się dzieje?-pytam 

-Mam z tobą do przegadania parę spraw...Są one bardzo ważne dla mnie...-mówi popijając herbatę.-Mam nadzieję,że będziesz wyrozumiała i postarasz się mnie zrozumieć.Serio Ann,może tylko raz byłyśmy ze sobą na imprezie,ale ja darzę Cię bardzo dużym zaufaniem i traktuję jak prawdziwą przyjaciółkę...- zdziwiłam się na jej słowa,oczywiście rozumiem,że jesteśmy blisko bo sama to czuję,ale o jakie poważne sprawy może jej chodzić... Stresuję się troszkę...

-No ja też czuję,że będziemy bliskimi przyjaciółkami,a teraz bardzo się ze sobą związałyśmy... Postaram się Ci pomóc jak tylko mogę.O co chodzi?-chyba oczekiwała trochę innej odpowiedzi,ale nie mogę od razu po jednym weekendzie mówić,że będziemy psiapsi do końca życia i w ogóle.Oczywiście nie uważam,że jest to niemożliwe,po prostu chcę się bardziej przekonać.

Dziewczyna tylko kiwa głową,bierze łyk herbaty.Robi głęboki wdech.

-Martwię się o Ciebie...-Zaraz co?Jak to się martwi?-Wiem,że lubisz się ostro zabawić,ale nie uważasz,że powinnaś trochę przystopować...Przeraża mnie to jak daleko potrafisz się posunąć...Wiele dla mnie znaczysz i nie chcę żeby coś Ci się stało...Pamiętam trochę z tej soboty...Po prostu uważam,że powinnaś jak na razie przestać robić TO w ten sposób,może znajdź kogoś kto jest spokojny i będziesz kochać tą osobę?-O mało się nie zakrztusiłam na jej słowa

-Kurde Su nie,że mam coś do Ciebie,ale kiedy miałaś stosunek z osobą którą kochasz?Przecież sama mówiłaś,że zabawiasz się z chłopakami jednej nocy,a rano nawet nie wiesz jak mają na imię.Poza tym nie jestem małą dziewczynką,niepotrzebnie się martwisz mam swoje granice których nie przekraczam,a poza tym to,że potrzebuję większej odrobiny ostrości,żeby poczuć cokolwiek nie jest moją winą...-mówię czując się niezręcznie,laska która puszcza się z każdym mówi,że powinnam kogoś pokochać?Okej rozumiem,że seks bez kochania drugiej osoby może być obrzydliwy dla niektórych osób,ale ja nie należę do tej grupy.Przyjaźnimy się,ok,ale liczyłam na to,że z nią będę mogła się bawić na imprezach bez poczucia tego,że jestem jakaś dziwna...

-No okej,masz rację,ale kurwa...-w jej oczach zbierają się łzy,widzę,że ranię ja moimi słowami.-Kurwa Ann,zakochałam się,rozumiesz?W tobie...Ja przepraszam...-powiedziała i schowała zapłakaną twarz w kolana.Szczerze mnie zatkało.Nie mam pojęcia co jej powiedzieć.Nie kocham jej w ten sposób jaki ona mnie...Kurwa znowu uczucia których unikam,a raczej które unikają mnie.

Masochistka z wyboruWhere stories live. Discover now