I.

18 4 3
                                    

Ludzie. Chodzące po tym świecie błędy, coś co nie powinno istnieć .Demony mimo iż są ukazywane w najgorszy sposób przez to że ludziom przeszkadza to że ktoś jest potężniejszy od nich samych. ale co by było gdyby człowiek urodził ''demona'' coś co wygląda jak człowiek. ale to są tylko pozory?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

szłam obok lasu wracając ze szkoły do domu z resztą jak zawsze gdy skończe lekcje bojąc się reakcji matki na lekki spóźnienie....jak zareaguje na widok mój i widok mojego brata jacka w końcu matka mnie od początku nienawidziła za to tata nie miał zdania zawsze popierał mamę w czym kolwiek co tylko powiedziała. za to jack jest moim bliźniakiem o 10 minut starszym a zachowuje się jak co najmniej 3 lata starszy co jest czasami pomocne czasami troche irytujące ale i tak go kocham bo jest moim jedynym ratunkiem gdy inni są przeciwko mnie on zawsze jest przy mnie czasami zastanawiałam się czy jestem normalna bo....w końcu jaki normalny człowiek kocha patrzeć na czerwoną krew? wątpię aby to było normalne. 


gdy weszliśmy z jackiem do domu chłopak poszedł od razu do pokoju gdzie przebywał dniami i nocami wmawiając rodzicom że siedzi tam przez wieczne kłótnie związane z moją osobą a tak naprawdę też miał dość tak jak ja.


przeszłam przez wąski korytarz prowadzący na schody i weszła bym gdyby nie głos matki z  kuchni

- Anno czemu się spóźniliście o 10 minut?- zapytała matka nawet nie spoglądając na mnie.

-um... pani od polskiego przetrzymała nas i.....-przerwała mi

-nie kłam anno. marsz do pokoju migiem. nie będę się za ciebie uczyć.-powiedziała oschle i wróciła do swojego zajęcia a ja poszłam do mojego pokoju mrucząc coś pod nosem z niezadowolenia.

weszłam do mojego niewielkiego pokoju w który jest łóżko szafa biurko i jedno okno naprzeciwko łóżka. niby to nie wiele ale jest w nim miło i przytulnie a wygoda chyba najważniejsza prawda? więc kontynuując wskoczyłam na łóżko zostawiając plecak przy drzwiach bo komu chciało by się uczyć z koro przez kolejne 2 tygodnie nie ma żadnej pracy pisemnej a z resztą przez większość tygodnia harowałam żeby poprawić średnią a i tak nie mam najgorszej więc jeden dzień odpoczynku raczej mi nie zaszkodzi więc czemu by nie. wtuliłam się w poduszkę i w ten sposób zasnęłam z przemęczenia przez nieprzespane noce

***

wstałam ale nie otwierałam oczu ale gdy to zrobiłam usłyszałam trzask tak jakby z nikąd. jest ciemno więc musiałam przespać dobre parę godzin więc wstałam i przechodząc obok lustra stojącego w rogu pokoju zwróciłam uwagę na pewien szczegół.... to nie byłam ja...a może jednak.... miałam krwisto czerwone tęczówki czarne kruczoczarne długie włosy opadające mi na ramiona śnieżnobiałą cerę i coś co najbardziej zwróciło moją uwagę czyli szwy i blizna na szyji tak jakby ktoś próbował mi ją odciąć. pojęcia nie mam jak to mogło się stać ale stało się...w dodatku z oczu tak delikatnie zaczęła mi wyciekać krew przez co wyglądam jak bym płakała nią. dotchnęłam swojego policzka i zobaczyłam że moje nadgarstki było pozszywane tak jak moja szyja a same ręce były w zaschniętej krwi. nie przeraziłam się tylko zdziwiłam. odgarnęłam lekko włosy a na  ramieniu widać przekreślony iksem okrąg (postać ma potargane i rozciągnięte ubranie które odsłania ramie) był on wypalony w skórze ale nie bolał tylko po prostu tam był.  za mną w oknie pojawiła się postać w czarnym garniturze białej jak śnieg skórze i co mnie najbardziej zdziwiło nie miała ona twarzy. nic. niczym kartka. stał tam ''przyglądając'' się moją osobą i mimo że nie miał oczu czułam ten przeszywający wzrok na swoim ciele. w tym momencie poczułam przeszywający ból i straciłam przytomność

***

obudziłam się z cichym krzykiem i wtedy walną piorun. była burza a w dodatku noc. to był tylko sen nie miałam się czego bać ale dla upewnienia się spojrzałam w lusterko i faktycznie. to był sen. byłam normalną dziewczyną nie przerażającym stworem niczym z horrorów. spojrzałam za okno i nie było tak samo jak w śnie. tego wysokiego mężczyzny nie było. spojrzałam dla upewnienia ponownie w lustro a w nim tak jak wcześniej widziałam brunetkę z długimi prostymi włosami ciemno brązowymi oczami i delikatnymi niewielkimi ustami. położyłam ponownie głowę na poduszce wpatrując się w sufit i wiedziałam że teraz już nie zasnę ale i  tak próbowałam bo był środek nocy a dokładniej 3 nad ranem ale nie zwróciłam uwagi na tą godzinę bo nie miała ona dla mnie większego znaczenia.

***

gdy zaczęło się rozjaśniać dochodziła 5.00 więc zwlekłam się niechętnie z łóżka i podeszłam pod szafę wybierając jak zawsze czarny zestaw ubrań i z biurka zabrałam szczotkę po czym poszłam do łazienki zrobić coś ze sobą. po przebraniu się zrobiłam parę czynności związanych z higieną i wyszłam. od razu zostałam zaskoczona przez dopiero co wybudzoną ze snu matkę

-czemu tak wcześnie wstałaś Aniu? - zapytała i o dziwo nie była chamska, oziębła czy wredna

- mój budzik się zepsuł i zadzwonił wcześniej- skłamałam bo matka nie lubiła jak nie śpię po nocach czy wstaje o wiele za wcześnie niż powinnam

-no dobrze...szykuj się do szkoły.-powiedziała już chłodniej. no tak. czego ja się mogłam po niej spodziewać? a z resztą... poszłam do pokoju i zaczęłam czesać moje włosy  i poprawiać przedziałek z boku głowy aby był równy. chwile potem spakowałam się i o 6.30 poszłam w stronę lasu żegnając się z ojcem i bratem bo matki nie było.

nie oszukujmy się. gdy szłam przez tą część lasu czułam się dziwnie... to nie było odczucie obserwowania czy też mdłości lub brak snu. to po prostu było inne. co tu mówić. poszłam do szkoły w której byli dosłownie sami nauczyciele bo była dopiero 7.00 a raczej nikomu nie chciało by się budzić o tak wczesnej godzinie a tym bardziej wychodzić nie? więc wracając poszłam do szatni i zostawiłam niepotrzebne mi teraz książki w szawce aby sobie ulżyć po tym gdy ludzie zaczęli się zbierać założyłam słuchawki na uszy i wyciszyłam się puszczając moją ulubioną piosenkę

***

lekcje minęły dość znośnie ale siedząc w ostatniej ławce pod oknem nie mogłam przestać patrzeć się na las który jest niedaleko. z nim miałam związane wiele wspomnień gdy jeszcze moje życie było normalne i nie skażone ludźmi którzy doszczętnie je zniszczyli. ludźmi takimi jak moja klasa którą była banda lalusiów i pustych dziewczyn z tonami tapety które uważały że przez to że jestem nieco inna od nich nie pasuje do społeczeństwa i jestem psychiczną dziewczynka co z resztą było prawdą. te laski bały się wszystkiego nawet muchy co jest porostu żenujące nawet aż za bardzo.

wracając ze szkoły szłam przez las ale zamiast wracać od razu do tego przeklętego miejsca zwanym moim domem poszłam trochę bardziej w głąb lasu w który roiło się od krzaków igieł patyków i innych rzeczy ale to mi nie przeszkadzało tylko dodawało pewnego rodzaju urok temu miejscu. szłam tak do czasu gdy zaczęło się ściemniać i w tym momencie postanowiłam wracać czując się obserwowana na tyle że wydawało się że ktoś za mną idzie i gdy już było zupełnie ciemno weszłam do domu i nic się nie stało zastałam tylko płaczącą matkę wtuloną w tors taty. ale jacka nie było... zastanawiałam się co się stało gdy nagle podeszła i............


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

koniec pierwszej części :D mam nadzieje że pierwsze wrażenie było raczej dobrze xD nie wiem kiedy zrobię kontynuacje ale wiem że kiedyś na pewno XDD bo same pisanie tego sprawia mi przyjemność ale tylko gdy wenę mam xD życzę miłego dnia/nocy ;) 1223 słowa

When The good sleeping wake up demonsWhere stories live. Discover now