1.

8 2 0
                                    

— Tak było — przewraca oczami, na ignorującego ją, brata.

— Mhm — przerwał. — Nie teraz Elena, nie mam czasu.

Odkąd rodzice zmarli wszyscy się unikali, tak jakby ich kontakty były teraz zbędne. A chyba o to w tym wszystkim chodzi, o wpieranie się nawzajem. Ciężko jest tak funkcjonować, bez jakiegokolwiek oparcia.

Elena była w rozsypce, chciała krzyczeć, walić pięściami, płakać. Jej przyjaciółki jak przyjaciółki, były cały czas koło niej, jednak nie rozumiały do końca co czuła. A nie czuła, nic.

Usiadła na jednej ze swoich białych, puchowych, puf. Na jej ciele, pojawiła się gęsia skórka, wywołana miłym dotykiem. Znalazła idealną pozycję, kiedy jej telefon zawibrował.
To SMS.

Od Caroline:
Chcesz coś do jedzenia? Po drodze do Ciebie, wstąpię jeszcze do jakiejś restauracji.

Ucieszyła się, że chociaż ona o niej pamięta. Nigdy, nie zapomni słynnej, wariatki, Caroline Forbes. W końcu kto jej nie zna? Taki lekki, fejm szkolny. Kiedyś Elena, była bardzo do niej podobna. Jednak Caroline, była w tamtych czasach na gorszej pozycji, co nie szczególnie jej się podobało.
Caroline,
to dziewczyna o blond włosach, mająca piękne niebieskie, oczy. Za to Elena to jej przeciwieństwo, ciemne włosy, oraz ciemne oczy. Jak takie oreo, mix.

Do Caroline:
Nie dziękuję, jadłam już.

Wysłała krótką odpowiedź i usiadła wpatrując się w obrazek przed sobą, przedstawiał on jej rodziców. Namalował ten obraz jej wujek, jest to najlepsza pamiątka jaką po nich ma.

— Też za nimi tęsknie — brat, usiadł na pufie obok. - Ciągle ich widzę, jakby żyli - jego oczy, zrobiły się szklane. Elena nie wiedząc kiedy, wtuliła się w jej tors. Potrzebowała tej, bliskości.

— To jest takie dziwne, że jak wchodzę do ich pokoju ich nie ma.. Juz nigdy nie wejdę do kuchni, widząc jak mama smaży masę naleśników. Albo tata nie siedzi koło biurka, wypełniając jakieś cholerne dokumenty — wytarła oczy z łez, Elena.

— Ale nigdy o nich nie zapomnimy, będą w nas do końca życia — pocałował Elen'e w czubek głowy, Brian. — Ale musisz zacząć żyć, musimy się przeprowadzić. Mieszkanie tutaj nic nie załatwi.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, Caroline przybyła. Podreptałam do drzwi, i otworzyłam je. W moich drzwiach stała z pełnymi siatkami, uśmiechnięta blondyna.

— Cześć, maleńka! - pisnęła. - Ty jeszcze w piżamie o tej porze? Szykuj się szybko, lecimy dzisiaj na domówkę do, Lucasa.

Otworzyła usta, żeby zaprzeczyć. Jednak nie dane mi to było.

— Nie ma, ale! Nie toleruje dzisiaj sprzeciwu — w sumie wiem, że będzie to dla niej ważne.
Lucas i ona mają do siebie jakieś, podbicie. Widać, że ciągnie ich do siebie. Jeżeli śmiałabym jej odmówić, zabiła by mnie.

— I tak chyba moje zdanie się nie liczy — wbiła w nią wzrok, mordercy.

— W tej kwestii, raczej nie za bardzo — posłała jej buziaka, w powietrzu.
Udała, że złapała go.

— Zostawię go sobie na potem jak będziesz wymieniać się śliną z, Lucasem — uśmiechnęła się kpiąco.

— Z tym Lucasem co myślę? — otworzył szerzej oczy, Brian. — Tym co jeździ na motorze i jest w gangu? Słyszałem o nim różne, historie — Podekscytował się Eleny, brat.

— Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz — oni zawsze, sobie dogryzali.
Było w sumie to ich takie,hobby. Czasami było to męczące.

— Co się tak napuszyłaś? Nie chce go przelecieć, nie będę dla Ciebie rywalizacją. Nie bój się, blondyna — wystawił język w stronę, przyjaciółki.

— Nawet, by Cię nie tknął — wystawiła w jego stronę środkowy, palec.

— Już awansowałaś na jego prywatną, dziwkę? Bo z tego co wiem, to oddzwania do lasek tylko dobrych w, łóżku — to było za wiele.
Nawet nie wiedziała kiedy, a Caroline już przy nim stała, wymierzając w jego stronę otwartą, rękę.

— Jesteś dupkiem — zazwyczaj ich sprzeczki nie były, aż takie.
Co się stało? Pokłócili się?

— Możecie mi wytłumaczyć, dlaczego się tak okropnie zachowujecie? — wlepiła w nich, pytający wzrok.

Nie rozumiała co się ostatnio dzieje. Na dodatek jej brat i przyjaciółka, strasznie się zmienili. A onanie wiedziała jak im pomóc, bo nie chcieli jej uświadomić co się stało.
Oczywiście i tym razem zignorowali jej pytanie.

— Dobra, nie chcecie nie mówcie. Ale to idzie w dwie strony, ja też będę miała tajemnice — syknęła, na ich zachowanie.
Elena, nie chciała już z nimi nawet stać, wyminęła ich i poszła do pokoju.

Mam dość! Mam dość! Mam dość!

Wyjęła z kieszeni, kurtki paczkę papierosów. Wyjęła jedną z trucizn, i wsadziła ustnik do buzi. Swoim malutkim, różowym bick'iem odpaliła ją. Do jej nozdrzy dotarł zapach, tytoniu. Kochała go.

Tato, tato! — krzyczała malutka, Elena.

Co Elena? spytał ją tata.
Palił papierosa, wlepiając wzrok w swoją kochaną, córeczkę.
Dziewczynka podbiegła do niego, siadając ojcu na kolana.

Bardzo Cię kocham, i zawsze będę szepnął do dziewczynki, ucha.

Ja Ciebie też, tatusiu uśmiechnęła się, miło. Zawsze jak będę starsza, będę pamiętać zapach tytoniu z dzieciństwa. I zawsze będziesz przypominał mi się ty!

Zawsze będę w Twoim, serduszku..

—Elena, żyjesz — wymachiwała jej ręką przed oczami, Caroline.
Ocknęła się z transu i podarowała, przyjaciółkę obojętnym, wzrokiem.

— Myślałam, że jesteśmy blisko. A właśnie w tedy kiedy cierpisz, nie chcesz powiedzieć mi o co chodzi. Dlaczego? — wyjąkała z pretensjami.

— Chciałabym, ale to jeszcze nie pora — odpowiedziała ze smutnym wzrokiem, Caroline.

— Śmieszne.

— Nie nalegaj, bo to nic nie da. Dowiesz się w swoim czasie, jak będę gotowa.

Co to za dziwna tajemnica? Chcecie się dowiedzieć? Zapraszam na ciąg dalszy opowiadania!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 31, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dorośnij chłopczykuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz