Jeden

294 23 0
                                    

 Czułam się wolna. Siedziałam na świeżej słomie, na wąskiej dróżce między polami, na najwyższym punkcie wzgórza. Z każdej strony otaczała mnie tylko natura. Żadnych domów, szwędających się ludzi, dróg. Tylko ja i zachód słońca. Wiatr targał moją delikatną sukienkę i niósł ze sobą zapach wysuszonej na słońcu trawy. Było przyjemnie ciepło, bose stopy opierały się o rozgrzaną ziemię. Obok mnie leżał notatnik, długopis i książka. Trzy rzeczy które zawsze zabierałam ze sobą. Notatnik żeby móc od razu zapisać gdy coś ważnego przyjdzie mi do głowy, albo opisać emocje jakie czułam w danej chwili. Teraz kłębiło się we mnie tyle uczuć, że nie byłabym w stanie przelać tego na papier. 

Patrzyłam na kolory na niebie. Różowy, czerwony, pomarańczowy, żółty... światło raziło w oczy, ale nie potrafiłam oderwać wzroku. Siedziałam tak do wieczora. Zapatrzona, zamyślona...właśnie, zamyślona. 

Wonho.  

Zamknęłam oczy. Poczułam jak mnie obejmuje. Robiło się chłodno i ciemno. Wiatr wiał coraz bardziej, ale nie chciałam wracać. Sama. Do pustego, zimnego domu.Siedział za mną, obejmował mnie, by dać jak najwięcej ciepła, głowę oparł na moim ramieniu, czułam jego ciężar na ciele.  

Rozluźniłam się w jego ramionach, głowę oparłam o jego i odwróciłam, by być bliżej jego ust. Pocałowałam go na linii szczęki, potrzebowałam uwagi, pieszczot. Spuścił głowę, ale chwilę później boleśnie powoli odwrócił się do mnie. Lubił mnie drażnić. Wiedział jak bardzo go potrzebuje. Jaka jestem niecierpliwa. Musnął ustami moje. Delikatnie. Znowu się ze mną droczył. Przesunął rękę na moją talię. Wiedział jaka jestem wrażliwa na dotyk. Każdy ruch, przesunięcie palcem po mojej skórze wywoływał eksplozję uczuć i nic nie mogłam na to poradzić.  

WonhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz