Otwieram powoli oczy, matko która jest godzina. Podnoszę się i już wiem, że to był błąd. Głowa mnie niemiłosiernie boli. Po co ja wczoraj tyle piłam, a no tak bo to lubię. Biorę do ręki telefon praktycznie nie ruszając głową. Odblokowuje ekran i od razu patrzę na godzinę. Jezu jest dopiero 8 rano, za jakie grzechy wstaje tak wcześnie. No, ale dobra jak już wstałam to pójdę po coś przeciw bólowego. Wstaję bardzo ostrożnie, żeby nie czuć tak mocnego bólu. Kieruję się powoli po schodach do kuchni. Po co myśmy kupowały domek, jakbyśmy nie mogły kupić zwykłego małego apartamentu. No cóż, ale Van się uparła na ten dom powiedziała, że jest bardzo ładny i nowoczesny, a no tak i dodała, że jak mamy kasę to się razem możemy złożyć i go kupić. No a ja jako dobra przyjaciółka się zgodziłam. Po tych długich i okropnych męczarniach w końcu jestem w kuchni. Otwieram szafkę z lekami i wyciągam te potrzebne, biorę szklankę i nalewam do niej wody. Biorę szybko tabletkę i mam nadzieję, że szybko przejdzie. Nie mam siły wracać do góry dlatego biorę wodę i kładę się na kanapie. Raczej nie uda mi się już zasnąć, więc włączam telewizję i szukam jakiegoś kanału. Nagle natrafiam na Riverdale. O boże jak ja kocham ten serial, a szczególnie Jugheat ( czt. Dżakhet ) Jons on jest boski.
***
Nie wiem ile obejrzałam, ale jest już 13:45 więc chyba troszeczkę się zasiedziałam. Dziwi mnie chyba tylko jedna rzecz, a mianowicie jeszcze dzisiaj nie widziałam Vanessy. Trochę się o nią martwię, bo o 11 do niej dzwoniłam chyba z dziesięć razy a ona nie odebrała. Mam nadzieję, że jej się nic nie stało. Wstaje z kanapy i się cieszę, że ból głowy już przeszedł. Chyba pójdę dzisiaj na siłownie, muszę się trochę rozruszać. Idę do swojego pokoju pakuję do torby czarne getry i kolorową koszulkę do ćwiczeń, dodatkowo pakuję parę kosmetyków i wodę. Nie będę się teraz myła, bo to nie ma sensu umyje się po ćwiczeniach. Ubieram na siebie szare dresy i szarą bluzę z adidasa. Idę do przedpokoju ubieram białe trampki i wychodzę. Nie śpieszę się, bo wiem, że mam dużo czasu, a wole się zmęczyć na siłowni niż teraz.
Droga do siłowni nie zajęła mi dużo czasu. Całe szczęście jest bardzo blisko. Wchodzę i idę prosto do recepcjonisty.
- Hej Noah przyszłam trochę poćwiczyć - Noah to mój kolega jakoś zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Kiedyś on uwielbiał sport, a ja wręcz przeciwnie. Dlatego on postanowił za cel sobie, żebym polubiła sport. I chyba mu się udało, bo teraz z przyjemnością biegam, ćwiczę i nie mam problemu z nie jedzeniem słodyczy.
- Hej Vici. Jasne daj mi tylko swoją kartę przynależności, to ci wbiję wejście. I możesz iść. Pamiętasz, że kluczyk do szafki to karta ?
- Tak pamiętam przecież przychodzę tu 2/3 razy w tygodniu.
- Tak, tak pamiętam. Dobra to twoja karta i ruszaj. - Wzięłam swoją kartę, dziękując przy tym i ruszyłam do szatni się przebrać. Chce dzisiaj solidnie poćwiczyć. Ubieram szybko wcześniej przygotowane ubrania, zabieram wodę i moją Mp4. Mam na niej specjalną listę piosenek do ćwiczeń. Wchodzę do sali i od razu na kogoś wpadam.
- To chyba znak, że musieliśmy się spotkać. - podniosłam głowę i ten widok mnie bardzo uszczęśliwił.
-Może tak, a może nie. Ale tak czy inaczej bardzo się cieszę, że cię spotkałam. Zaczynasz czy kończysz teraz ćwiczyć ?
- Ja tu pracuje, jestem trenerem. I właśnie mój "uczeń" zadzwonił i powiedział, że dzisiaj go nie będzie więc się trochę ponudzę.
-Aha, to może ze mną potrenujesz. Z chęcią przyjmę trenera. Oczywiście zapłacę.
- Z chęcią z tobą poćwiczę, a płacić nie musisz bo zrobię to ci za darmo - Po tych słowach ruszyliśmy do ćwiczeń.
***
YOU ARE READING
Diament
Teen Fiction- Jesteś jak diament - powiedział - Dlaczego akurat diament - Bo diamenty są piękne tak jak ty, łatwo ich nie zdobędziesz tak jak ciebie i dlatego, że ja kocham diamenty tak jak ciebie.