felice

293 16 0
                                    

Dedykowane Marcepanek_69

____________________________________

JungKook przeciągnął się leniwie czując jak jego oczy atakują promienie słoneczne. No tak, wczoraj zapomnieli zasłonić okien.

Wtulił się w ciepłą i szeroką klatkę piersiową swojego mężczyzny.

-Co jest?- Blondyn zamruczał gardłowo z charakterystyczną dla niego poranna chrypką.

-Chciałem się po prostu przytulić.- Wybełkotał w pierś Tae, na co ten się zaśmiał.

-Moje kochane Ciasteczko.- Ucałował najpierw czubek głowy Jung'a, a potem jego nosek, który ten uroczo zmarszczył.

Kiedy chcieli już złączyć swoje usta z dołu ich domu można było usłyszeć płacz rocznego dziecka, na co JungKook westchnął cierpiętniczo.

Podniósł się na łokciach, spuścił swoje zgrabne nogi, a na stopy nałożył kapcie-króliczki po to by wstać, a następnie z jękiem bólu opaść na posłanie.

-Przesadziłeś wczoraj Tae..- Wspomniany mężczyzna pocałował swojego partnera w szyję ozdobioną licznymi malinkami.

-Ja ją nakarmię skarbie.- Starszy Kim postanowił wyręczyć swojego męża w nakarmieniu i uśpieniu ich córki.
Poczuwa się w roli ojca ich wspólnego dziecka.

W końcu Kookie sam sobie go nie zrobił.

Włożył na siebie szlafrok i ruszył w stronę nadal płaczącej BaeMin.

Wszedł do białego pokoju z dodatkami pastelowego różu i żółci. Zajrzał do białego, drewnianego łóżeczka i uśmiechnął się widząc migdałowate ślepka swojej pierworodnej.

-Nie płacz maleńka. Tatuś za chwilkę da jedzonko, tak?- Wziął swoją córeczkę pod pachy i pocałował ją delikatnie w główkę.

Odłożyła Bae spowrotem do łóżeczka, nie płakała już tylko marudziła pod nosem.
Tae wszedł do kuchni i zaczął przyrządzać małej mleko. Kiedy biała ciecz była już w butelce, dumny tatuś numer dwa sprawdził na przedramieniu czy aby na pewno nie jest za gorące.

Kiedy stwierdził, że temperatura jest odpowiednia wrócił do pokoju córki. Odłożył butelkę na stolik, wziął córeczkę na ręce i odpowiednio ją sobie ustawił biorąc spowrotem w dłoń butelkę, którą przystawił do ust małej azjatki.

JungKookie leżał w pierzynie myśląc o tym jakie szczęście go spotkało. Oboje z Tae mieli dobrze płatną pracę, dość duży na cztery osoby, domek jednorodzinny i siebie. Kochali siebie, a co za tym idzie kochali też tę małą fasolkę, która wyszła z jego brzuszka.

Kochał tego wariata, który wrobił go w ciążowy brzuszek ponieważ nie chciało mu się iść do kiosku.
,,Nie martw się wyciągnę na czas.." - zaśmiał się kiedy przypomniał sobie te słowa. Pomimo tego, że tak to się skończyło nieczego nie żałował. Był po studiach więc nic nie stało na przeszkodzie lecz on chciał jeszcze poczekać ale najwidoczniej nie było mu to dane.

-Z czego śmieje się moje Ciasteczko?- Blondyn spytał kierując się ze śpiącą na jego rękach dziewczynką w stronę swojego mężczyzny. Położył ją na środku łóżka samemu ostrożnie kładąc się obok, tak, że ich córeczka była pomiędzy nimi.

Famille felice † TaeKook † One-shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz