•6• Fotografia ulotnej chwili / plan •

241 32 6
                                    

"Chcę tylko tego co mi zakazane.
Ulotnaś chwilo o której kiedyś zapomnę"

andarsene

23.12.2003

Trzech mężczyzn przyglądało się zdjęciu z nadwyraz dziwnymi minami.

Mężczyzna, a bardziej chłopiec na zdjęciu patrzył swoimi przenikliwymi, czerwonymi oczami w prawo, jakby było tam coś interesującego, ulotnego. Sprawiało to, że oni również chcieli ujrzeć co działo się poza kadrem.

Potem każdy z nich dokładnie obejrzał jego twarz, aby napewno zapamiętać każdy detal i zwrócili się do swojego zleceniodawcy. Nie chcieli się interesować po co i dlaczego. To leżało w złym guście.

Zresztą zleceniodawca nie wyglądał na rozmownego.

Jednak tym razem był łudząco podobny do chłopca ze zdjęcia i gdyby te wyglądało na nieco starsze mogliby pokusić się o stwierdzenie, że to samego siebie (jedynie młodszego) chce zabić mężczyzna.

XXXX

Młody Orihara siedział na niezwykle niewygodnym krześle i wpatrując się w pustkę po prawej stronie pokoju rozmyślał nad przyszłością swoich sióstr. Gdyby nie one jego plan już dawno byłby ukończony. Może były zbyt głupie żeby świadomie mu przeszkadzać, ale w istocie miały te same geny. 'Irytujące...' przemknęło mu to w myślach pomiędzy innymi mniej lub bardziej ważnymi przemyśleniami.

Zapomniał na chwilę o irytujacym fotografie, który co rusz zmieniał jego pozycję jakby ta była niewystarczająca.

Nie przeszkadzało to bynajmniej Izayi w oglądaniu czarnej ściany z jednym małym obrazem. Przedstawiał on dziewczynkę na bystre oko chłopca około dziewięcioletnią.

Miała blond warkoczyki upięte bardzo ciasno, aż pojedyńcze włoski wystawały poza upięcie. Miała poważną minę, ale Izaya nietrudził się już analizą jej postaci. Obraz był stary a dziewczynka już prawdopodobnie nie żyła.

Zamiast tego swoją uwagę skupił na fotografie. Siwe włosy sterczały mu na wszystkie strony, zupełnie jakby nie miał zamiaru rano użyć grzebienia.

Fotograf wstał, kołysząc się lekko na obolałych stopach. Przykucnął z aparatem w ręku i wybrał kąt do zrobienia fotografii Izayii Orihary - intrygujacego chłopca o czerwonych tęczówkach z zafascynowaniem wpatrującego się w stary portret matki fotografa. W istocie... była wspaniała.

03.12.2003


Zaklął głośno uświadomiwszy sobie w jak bardzo złej znajduje się sytuacji. Dodatkowo miękka poduszka w nawet najmniejszym stopniu nie zdołała uśmierzyć pulsującego bólu głowy.

Shizuo przyłożył ciepłą dłoń do czoła czując, że za chwilę będzie w stanie popełnić samobójstwo byleby ból ustał.

Leżał w wielkim, nowoczesnym pokoju z widokiem na centrum Ikebukuro. Zmarszczył brwi serwując sobie kolejną salwę bólu.

Co to miało oznaczać? Pamiętał wszystko do momentu upadku na podłogę w teatrze, ale nigdy nawet niepodejrzewał, że Orihara coś takiego zrobi.

'Czyżby miał plan?' zadał sobie samemu to pytanie, ale mimo wszystko oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi spoza własnych myśli.

Musiał mieć. Przywożąc swojego największego wroga do własnego mieszkania musiał mieć jakiś powód.

Telniony blondyn jęcząc przeciagle usiadł zgięty w pół na rogu łóżka.

Obejrzał całego siebie i z nikłym zadowoleniem stwierdził, że przynajmniej ma na sobie swoje własne ubrania. Zniknęły tylko gdzieś jego buty, ale to był w stanie zignorować.

Strój barmana od Kasuki był jedynie trochę pognieciony. To wystarczało, żeby mógł pozostać na chwilę spokojny.

W duchu uśmiechnął się kpiąco. Izaya coś planował co miałoby związek z blond bestią. Oznaczało to, że Shizuo z łatwością mógł ten plan zniszczyć. Byłoby to szczególnie satysfakcjonujące gdyby ten plan był bardzo duży i skomplikowany.

Doskonale wychodziło mu niszczenie wszelakich rzeczy...

Podszedł do drzwi i z impetem otworzył je na ościerz. Z zadowoleniem przeczesywał wzrokiem mieszkanie poszukując zdziwionego i zarazem przerażonego Orihary. Znalazł jednak kobietę w białym golfie i zielonych okularach.

Shizuo ponownie zmarszczył brwi. Myślał, że to dom Orihary, choć obecność kobiety całkowicie tego niewykluczała.

Nabrał powierza w płuca i już miał coś powiedzieć kiedy czarny pistolet przysłonił mu część twarzy kobiety.

Trzymała go pewnie i prawdopodobnie miała juz styczność z bronią palną. Zastanawiał się kim jest tajemnicza kobieta. Miał teraz jednak większe zmartwienia zważając na to, że brunetka przeładowała swoją broń.

- Jesteś Shizuo Heiwajima, prawda? - zawachała się lekko. Co wróg jej szefa robił właśnie tutaj? W apartamencie Orihary? - Jak się tutaj znalazłeś?!

Shizuo przyjrzał się dokładniej pokojowi. Zdecydowanie należał do Izayi. Był czarno-biały z niewielkimi czerwonymi akcentami. Te kolory najbardziej kojarzyły mu się z Oriharą.

Posłusznie uniósł ręce w górę i badawczym spojrzeniem objął stojącą na przeciwko okularnicę.

-Myślałem, że to ty mi powiesz dlaczego Orihara mnie tu przytargał.

'Przytargał? Orihara?' pomyślała. Do tej pory myślała, że wie o wszystkim co robi jej szef, ale nigdy nie spodziewała się czegoś takiego.

- Jestem jego sekretarką - powiedziała zdając sobie sprawę na jaki tor myślowy mógł zejść Shizuo. Nie mogła przecież pozwolić aby ktokolwiek myślał o niej jak o kobiecie Orihary. Zaklnęła siarczyście.

- Co masz zamiar teraz zrobić? - spytała cicho patrząc ze zmarszczonymi brwiami w biórko Izayii.

- Jak narazie to ty kontrolujesz sytuację - wymownie wskazał na pistolet trzymany w ręku kobiety.

Na te słowa opuściła broń i zrezygnowana oparła się o ścianę, wciąż obserwując nieproszonego gościa.

- Ne, Heiwajima. Jaka jest twoja realcja z Izayą?

To pytanie wstrząsnęło Shizuo do głębi.

- To oczywiste. Jesteśmy wrogami!

Kobieta założyła ręce na piersi i ciągle obserwując najmniejsze ruchy bestii, starała się podążać tokiem rozumowania Izayii.

Co chciał osiągnąć poprzez zostawienie go tu podczas gdy sam pojechał poza miasto?

- Nazywam się Namie - spojrzała na chwilę w bok, jakby spodziewała się tam ujrzeć Oriharę szczerzącego się od ucha do ucha w nieokiełznanym szaleństwie. Znając Izayę obawiała się, że jej spotkanie z blondynem było zaplanowane - mam dla Ciebie propozycję - postanowiła zaryzykować, użyć swojej jak narazie najlepszej karty. Pragnęła bowiem zniszczyć Izayę Oriharę i zrobić z jego życia istne piekło - jeżeli się zgodzisz, puszczę Cię żywego, ale również i Ty na tym skorzystasz.

Propozycja wydawała się być słuszna.
Shizuo z zaciekawieniem słuchał planu kobiety przedstawiającej się imieniem Namie. Wydawało mu się tylko, że cały ten plan był nieco zbyt skomplikowany by został cały wymyślony w jednej chwili. Nie, kiedy tak dużo ludzi zamierzało zaszkodzić Izayii.

'Czy naprawdę wszyscy na tym świecie go nienawidzą?' spytał sam siebie, ale znów nie uzyskał satysfakcjonującej odpowiedzi.

NOVOCAINE | shizaya《ZAWIESZONE》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz