"Remember, remember the fifth of November Gunpowder, treason and plot I see no reason why gunpowder treason Should ever be forgot"
XX.XX.XXXX
Wiosenne wieczory przyprawiały Shizuo o paranoję. Jak wiele pięknych rzeczy znajdowało się na zewnątrz, a jak wiele omijało jego, leżącego bezczynnie na łóżku. Miękka pościel wydawała się być zbyt miękka, światło było zbyt jasne. Irytacja sięgnęła szczytu, kiedy dzwonek zadzwonił dwa a nie jeden raz.
Później tylko głosy rodzicielki i kuriera oraz ciężkie kroki ojca niosacego pakunek po schodach.
Shizuo próbował usiąść, ale połamane kości skutecznie mu w tym przeszkadzały. Przez chwilę miał nawet wrażenie, że szwy pękają a połamane żebra wbijają mu się w skórę.
Jęknął przeciągle, kiedy głośne skrzypenie drzwi dostało się do jego uszu.
Ojciec położył przed nim wielkie pudło a kiedy zapytał czy nie wyręczyć syna w odpakowaniu paczki... usłyszał stanowcze nie.
I nie chodziło o to, że Shizuo nie lubił tego mężczyzny. Wręcz uwielbiał swego ojca, ale ta akurat rzecz mu nie pasowała. Niczego nie zamawiał jak również nie było żadnej okazji do wysyłania mu prezentu. Obawiał się, że mogłaby to być kolejną groźba a tego wolał swym rodzicom zaoszczędzić. Sturlał się więc na podłogę, zaciskając zęby na tyle, że dziąsła zaczęły niebezpiecznie krwawić.
Na chłodnej podłodze cierpienia zaczęły powoli zanikać a tego Heiwajima nigdy by się nie spodziewał.
Złapał za kartonon i dopiero wtedy zauważył niewielkie otwory na tlen.
"Czyzby jakis agresywny pies, który ma mnie pogryźć?".
Machnął na to ręką... i tak był już w okropnym stanie. Z impetem zdjął pokrywkę i oszołomiony odskoczyl do tyłu. W kartonowym pudełku był związany Orihara, który wyglądał jakby ktoś wrzucił go do beczki z krwią , a następnie związał liną i włożył do kartonowego pudełka . Miał rany na całym ciele i kilka blizn na nagich plecach, ale one nie były zadane ani tydzień temu ani nawet rok temu. Znalazł również kilka nowszych, ale te były ledwo zauważalne w porównaniu z tymi na plecach.
Izaya był nieprzytomny i dobrze... co stwierdził po chwili namysłu. Rece same wybiegały ku szyi aby zacisnąć sie na niej i przez chwile dusić coś tak... znienawidzonego.
Przyciągnął plecy do ściany i delikatnie się po niej osunął. To nie był Orihara, którego znał, a przynajmniej jakiego widział.
Jęknął z bólu i przez jedną ulotną sekundę wydawało mu się, że Izaya Orihara, jego największy z wrogów- poruszył się.
05.12.2003
Namie wydawała się być dziwnie niespokojna w towarzystwie dwóch postawnych mężczyzn. Shizuo również siedział jak na szpilkach, ale nie że strachu, bo to on był Bestią Ikebukuro nie oni. Nadal jednak pamiętał widok krwi rozmywanej przez ciągnięte za nogi ciało i beznamiętne spojrzenia ludzi mijajacych całą tą scenę, jakby wyjętą z horroru.
Widział doskonale, że najprawdopodobniej mają oni śledzić jego i Namie. Niepodobało mu się to ani trochę.
Zmarszył nieprzyjemnie brwi. Nie tego się spodziewał. Kiedy Namie zaproponowała mu usunięcie Izayi z miasta, myślał, że chodzi o wywiedzienie pchły jak najdalej. Jednak tutaj chodziło o coś więcej. Jego własny ojciec spiskował aby go zabić. Nie chciało mu się to mieścić w głowie.
CZYTASZ
NOVOCAINE | shizaya《ZAWIESZONE》
FanficKiedy niczego nieświadomemu Izayii grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, Shizuo musi stanąć przed prawdą, której nie chciał nigdy przyznać.