glasses numero uno🌷

112 13 13
                                    

Nigdy nie byłem zbyt wyróżniający się. Byłem przeciętny tak to dość dobre słowo, takie same ciemne włosy i skośne oczy jak reszta populacji mojego kraju. Do fryziera wybierałem się według mojej matki oraz stanu portfela za często. Mimo, że nie koloryzowałem moich włosów, długość była dla mnie ważna. Robiłem to sam dla siebie, przecież w tych czasach nikt nie spojrzy na szesnastolatka w za dużych ogrodniczkach spód których wychodziły tęczowe skarpetki aż do kolan czy nawet timberlandach na nogach, na które chłopak odkładał całe dwanaście miesięcy i były jego ukochanymi butami.

Najbardziej jedak nienawidziłem swojej pieprzonej orientacji a tym bardziej chłopaka, w którym się zabujałem. Idiota z niego, znaczy wiem co robi z dziewczynami. Każda na niego leci, no tak jest bogaty, przystojny, wysportowany i nawet za jego wyczynienia nie mogą go wydalić ze szkoły bo jego ojczulek dofinansowuje szkołę naprawdę nie małymi kwotami.

Kim Taehyung materialista i skończony złamas, który nigdy nie spojrzał na chłopaka w taki sposób w jaki ja codziennie go obserwuję. Tymbardziej jest wulgarny i nie wychowany, wiele razy widziałem jak palił na szkolnym boisku w czasie przerwy obiadowej Żaden z mojego rocznika nie trzyma się blisko niego, powiem więcej boją się podpaść mu bo tatuś ma ludzi w tej szkole.

Całym sercem wkurzałem się na moją osobowość za to, że wpadłem totalnie po uszy w tym drugoklasiście. Mój ojczym, znaczy się nowy facet matki stwierdził, że na pierwszy rzut oka wyglądam jak ciota. Dokładnie powiedział to słowo ciota.

Nie zdenerwowałem się. Podszedłem do niego i wymierzyłem mu siarczystego policzka.

Wciągnął głośno powietrze i chwycił mnie za gardło ciągnąć boleśnie do góry. Krzyczałem w myślach, błagałem, żeby matka wyrzuciła tego bydlaka z domu.

- Puszczaj mnie śmierdzielu- wysyczałem ze łzami w oczach. Nie mogłem powiedzieć, że nowy konkubent mamy nie był najprzystojniejszy z wszystkich jej facetów, wyprostowany, i parę lat starszy ode mnie. Ja już dobrze znałem jego zamiary. Chciał wyruchać matke z całych naszych oszczędności które zostały nam jeszcze po śmierci ojca.

Z całej siły zmusiłem się do kopnięcia tego cwela między nogi. Gdy on trzymał w dłoniach cały swój świat ja rzuciłem się do ucieczki. Drzwi były zablokowane przez ojczyma więc skoczyłem do okna.

Mieszkam na pierwszym piętrze. Nie zabije się. Często wymykałem się tędy. W najgorszym wypadu się lekko połamie.

Usiadłem na zewnętrznym parapecie i zeskoczyłem zgrabnie robiąc przewrót, żeby zmniejszyć możliwość połamania się. 
Podniosłem się z zamiarem znalezienia moich potterowych okularów oczywiście na pół twarzy.

Modliłem się tylko w duchu, że nie stłukłem szkiełka, po pierwsze bez nich jestem prawie ślepym a po drugie zawsze dodają plus pięć do zachwytu.

Macałem ziemię wokoło mnie by mrużac jaknajbardziej oczy by zobaczyć cokolwiek. Wtem dotknąłem czyjegoś buta czarne glany.

- Przepraszam widziałeś może gdzieś...

- Zarąbiste okularki dzieciaku- usłyszałem perlisty śmiech, moja dusza umarła wraz z tymi słowami, wszędzie rozpoznam ten głos. Cholernie podobający mi się głos.

Speszyłem się i nawet nie podnosząc głowy chciałem rzucić się na ślepo do biegu.

- Ej ej dzieciak spokojnie, co tak biegniesz do cholery?! Kto Cię goni?- Kim jak zwykle wyróżniał się oryginalnym sposobem wysławiania się.

Wtedy dopiero, gdy chciałem odpowiedzieć, że na mnie już czas zrozumiałem, że moje gardło cholernie boli.

Nawet ten prawie dorosły cham to zauważył.
- Dzieciak a tobie co się w szyję stało?- spojrzałem mu prosto w oczy ukryte za moimi okularkami na nosie.

- Nic ci do tego i oddawaj moje okulary cwelu

🌷Naszło mnie to jest, szybko mam nadzieję, że zakończę buziole i macie prezent na walewtyłki 🌷

cool glasses kid jjk x kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz