Było duszne, letnie popołudnie. Jack, dwunastolatek z rudawymi włosami, leżał pod dębem i spał. Wcześniej czytał lekturę, ale ze względu na otoczenie i okoliczności, dał zmęczeniu upust.
Do chłopca podeszła dorosła kobieta w zwiewnej sukience i domowych pantofelkach.
-Wstawaj, Jack- potrząsnęła ramieniem chłopca, by ten się obudził.
Jack otworzył oczy. Jego zielonawe tęczówki skanowały kobietę i otoczenie. Przeratł oczy i natychmiast odzyskał ostrość widzenia. Wstał, sięgnął po książkę i poszedł za matką w stronę domu. Weszli przez białe, drewniane drzwi. Mama Jacka poszła nakrywać stół do obiadu, lecz nakryła o jeden zestaw więcej niż zazwyczaj.
-Mamo, dlaczego są cztery talerze?- spytał Jack, rozciągając się.
-Kojarzysz Davida? Kolegę taty z pracy? Przyjdzie dzisiaj na obiad.
Jack nigdy nie przepadał za Davidem. Nie wiedział czemu, ale było w nim coś mrocznego, odtrącającego.Szybko pomógł mamie w nakryciu stołu. Usiadł na czerwonym krześle i czekał na przyjście ojca.
Nagle po domu rozległy się śmiechy i rozmowy.
~Przyszli~
Do kuchni weszli dwaj mężczyźni. Jeden z nich podszedł do mamy Jacka i ucałował ją w policzek. Był to tata Jacka, średniej wysokości brunet z lekkim zarostem. Drugi nie miał brody ani wąsów, a przez koszulę widać było jego napięte mięśnie. Poklepał młodego ( Jacka ) po ramieniu na przywitanie i przytulił lekko Amandę. Usiedli do stołu i zaczęli jeść obiad przygotowany przez kobietę. David pochwalił umiejętności swojej koleżanki i spytał się Jacka:
-Co u Ciebie, mistrzu?
-Dobrze- odpowiedział krótko.
Widząc niechęć do rozmowy ze strony chłopca, zakończył rozmowę.Po posiłku mężczyźni pomogli Amandzie w posprzątaniu po obiedzie. David wyszedł. Jack od razu udał się do swojego pokoju, przebrał się w piżamę i poszedł spać.
Następny dzień wyglądał tak samo, ale Jack nie poszedł od razu do pokoju. Oglądał z rodzicami film na telewizorze. Wybiła 20:00, a rodzice wyszli z domu na spotkanie. Jack był do tego przyzwyczajony, więc usiadł, podciągnął nogi pod samą brodę i zamknął oczy wsłuchiwał się w ciszę. Po chwili zasnął.
Jack obudził się słysząc dźwięk koguta za oknem. Przetarł oczy, rozejrzał się po pomieszczeniu. Do drzwi ktoś się dobijał. Wstał, poszedł do drzwi i otworzył je. Stał tam policjant. Światła koguta odbijały się od ścian domu. Obecność funkcjonariusza policji zmartwiła Jacka.
- Czy nazywasz się Jack?
-Tak- odpowiedział drżącym głosem.
-Twoimi rodzicami są Amanda i Johnatan?
- Tak, coś się stało?
-Oj, chłopcze. Chodź, powiemy ci wszystko na komendzie.
Chłopak czuł, że ma nogi jak z waty.-Synu, wiem, że to może być dla ciebie trudne, ale twoi rodzice nie żyją. Mieli wypadek samochodowy. Ktoś przeciął kable hamulcowe- powiedział detektyw Horus ( nwm czy miał tak na nazwisko ).
Jack analizował każde słowo wolno i po kolei. Kiedy dotarł do niego przekaz, rozpłakał się. Mężczyzna speszył się. Policjanci wyprowadzili chłopca z sali i zaprowadzili do Davida stojącego przy aucie. To on miał się zająć Jackiem po śmierci jego rodziców. Chłopak wszedł do auta, a David odpalił samochód. Jechali paręnaście minut, kiedy Jack zabrał głos:
-Nie jedziemy po moje rzeczy?
David nie odpowiedział.
~ Coś mi tu śmierdzi~
Nic więcej nie powiedział. Znaleźli się pod domem i do niego weszli. Niespodziewanie, David złapał chłopaka za włosy i wrzucił do szafy. Jack walił w drewniane drzwi, ale nic się z nimi nie działo. Dał spokój. Nagle z zewnątrz usłyszał kilka nowych głosów:
-Masz dzieciaka?- spytał niski głos jakiegoś mężczyzny.
-Jasne. Dwunastolatek. Z tego co wiem, jest artystą. Maluje obrazy. Będzie idealny- powiedział David.
-Jeśli ma dwanaście lat to może być trochę za młody.
-Słucham??! Czyli przeciąłem przewody hamulcowe na próżno???!!
-Spokojnie, jeśli zdrowy to możemy go wziąć.
-Szafa.
Serce Jacka stanęło w gardle, gdy usłyszał to jedno słowo. Słyszał ciężkie kroki skierowane w kierunek szafy. W jednej chwili drzwi szafy otworzyły się i jakaś siła podniosła go za kołnierz bluzy. Bał się odezwać.
-Mówisz, że jest artystą? To jedynym kolorem, który będzie widział to czarny.
Te słowa przeraziły Jacka. Dorosły mężczyzna wyciągnął sztylet z kieszeni spodni. Wydłubał Jackowi oczy. Chłopak krzyczał z bólu. Jego gałki oczne znalazły się w kałuży krwi na podłodze. Dwie osoby wprowadziły Jacka z domu i wsadzili go do czarnego samochodu. David odpalił papierosa, nie zwracając uwagi na krew na podłodze.Jack siedział na tylnym siedzeniu z bandażami na miejscu, gdzie były oczy artysty. Jechali tak w ciszy. Jack nie czuł bólu tylko narastającą złość na Davida, który zabił jego rodziców. Dojechali do opuszczonego i zniszczonego budynku. Oprawcy prowadzili Jacka przez korytarz. Chłopak co chwilę słyszał krzyki dzieci dobiegające z nieznanych źródeł. Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Wprowadzono go do jakiegoś pomieszczenia i położono na stole. Nie opierał się. Nie miał siły. Przyczepiono go do stołu. Mężczyzna sięgnął po skalpel i rozciął podbrzusze nastolatka. Jack krzyknął czując ogromny ból. Stojąca z boku kobieta przyglądała się temu że zmartwieniem.
Db nie chce mi się tego pisać xD;)
Minęło kilkanaście minut od kiedy Jack został sam w pomieszczeniu. Teraz czekał tylko na śmierć.
Nagle zza drzwi usłyszał kroki. Wstał ze stołu mimo przeszywającego bólu. Ktoś wszedł do pomieszczenia.
-Szybko, musimy uciekać- usłyszał głos dziewczyny.
Podeszła do niego, chwyciła za rękę i wybiegła z nim z budynku.
Weszli do auta. Jack czuł na sobie wzrok wszystkich. Nie mylił się. Każdy był zszokowany faktem, że nie ma on oczu. Kierowca samochodu ruszył i szybko pojechał poza teren placówki. Jack usłyszał drugie auto jadące za nimi.
-Matt ( nwm czy miał tak na imię), pospiesz się. Siedzą nam na karku- powiedziała dziewczyna siedząca obok Jacka.Siedząc na komisariacie Jack nie odezwał się ani słowem. Miasto zafundowało im pobyt w hotelu.
~ On ich zabił ~ te myśli chodziły Jackowi po głowie. W pewnej chwili wstał i po prostu wyszedł z hotelu.
-Jack, gdzie się wybierasz w tym stanie?! Jesteś rozpalony i nic nie widzisz! Możesz dostać sepsy, bo twoja krew jest prawie czarna! Musisz się skontaktować z lekarzem- krzyczała za nim Julia
( nwm czy miała tak na imię ).
-Dzięki, że się o mnie martwisz. Dam sobie radę.
Poszedł nasłuchując dookoła.Jack stał przed budynkiem, z którego uciekł kilka godzin temu. Wszedł do środka. Nadal było słychać krzyki dzieci. Poprawił maskę i wszedł do pomieszczenia, w którym wyszarpano mu kilka organów. Byli tam jego Oprawcy
M (mezczyzna): Gdzie oni mogą być. Miałaś ich pilnować.
K (kobieta): Szef mnie zawołał! Sam mogłeś ich pilnować.
M: Przecież psy nas znajdą!!
J: Na twoim miejscu nie myślał bym, że to największy problem.
Dorośli zwrócili na niego uwagę.Jack wyszedł z pomieszczenia, gdzie leżały zwłoki mężczyzny i kobiety. Wszedł do kolejnego pomieszczenia. Był tam śpiący David.
D (David): Kim jesteś??! Bierz co chcesz, ale mnie zostaw w spokoju.
J: To ja, Jack.
D: Jack... właśnie miałem po ciebie jechać. Co cie sprowadza? Czego chcesz?
J: Twoje oczy...
Jack rzucił się na Davida i wyciął mu oczy skalpelem. Potem po prostu go zabił. Na ścianie napisał kulawymi literami:
EYELESS JACK
CZYTASZ
Spis wszystkich CREEPYPAST♥♥
RandomTutaj będą zapisane wszystkie opowieści o creepypastach. Piszem tą księgę razem z Kamilem. UWAGA!! MOŻNA DOSTAĆ RAKA I PALPITACJI SERDUSZKA I KRWOTOKU Z DUPY!!!!! Nastepnie, kiedy przedastawimy wszystkie historie, będą one zapisane, ale naszymi ocza...