~6~

7 1 1
                                    

Miałam w sobie za dużo złości. Nie potrafiłam sobie poradzić z tym co czuje. A żadko coś czuję . To dla mnie nowość. Byłam zła, miałam ochotę komuś przywalić prosto w mordę . Stwierdziłam że się wyluzuje. Napisałam do mojej przyjaciółki z Wielkiej Brytanii.

Amanda: hej. Jak tam Wiktoria?
  *Nie wyświetlono*

Co się z nią dzieje? Zawsze odpisywała po paru sekundach.
Amanda: żyjesz?
*Nie wyświetlono*

Coś tu nie gra. Napisałam do mojego przyjaciela.
Amanda: hej Konstanin. Wiesz co się dzieje z Wiktorią?
Konstantin: cześć. Nie wiem co u Wiki ale mogę się z nią skontaktować jak chcesz.
Amanda: dziękuję Ci bardzo. Martwię się o nią. Zawsze odpisywała po krótkim czasie. Przepraszam Cię za moje ostatnie zachowanie. Nie jest mi tutaj łatwo bez was.

Wcale tak nie jest. Z jednej strony ciesze się że ich tutaj nie ma. Nie chce patrzeć na wyrazy współczucia które widziałam całe moje pieprzone życie.

Konstantin: no spoko rozumiem. Odezwę się jak nawiąże z nią kontakt. Narazie.

Rzuciłam się na moje łóżko. Tylko w tym miejscu czułam się bezpiecznie. Na zegarze widniała godzina 13:53.
Nie sądziłam ze ten czas tak szybko mi upłynie.
Wzięłam do ręki szkicownik i mój ołówek. Włączyłam muzykę. Usiadłam do biurka i zaczęłam rysować. Chciałam narysować coś oryginalnego.

Gdy skończyłam, powiesiłam zarysowaną kartkę nad moim łóżkiem. Był to anioł śmierci. Kręciło mnie to od zawsze a moi rodzice, nie rozumieli tego.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłym na dół narzucając na siebie szarą bluze z kapturem.

Otworzyłam ciężkie drzwi a moim oczom ukazał się Leon. Kolega z mojej nowej klasy. Był wysoki, umięśniony i miał bardzo tajemnicze oczy. Były koloru szarego odrobiną odcieniu błękitu.

-hej Amanda. Dzisiaj nie było Cię w szkole więc przyniosłem ci notatki-powiedział z uśmiechem na twarzy przelatując mnie wzrokiem.

-o miło z twojej strony, dziękuję. Chcesz wejść? -zapytałam z grzeczności.

-w sumie mam sporo czasu.

Otworzyłam szerzej drzwi by chłopak mógł wejść. Podał mi do ręki zeszyty i zdjął kurtkę. Przeczesał delikatnie swoje włosy dużą dłonią.

Weszliśmy do salonu. Wzięłam pilot do ręki i włączyłam randomową piosenkę.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach a czas uleciał nam jak kurz. Zupełnie zapomniałam o moim telefonie. Nie myślałam juz o Wiktorii czy Konstantim.

Wybiła godzina 18:00. Nie sądziłam ze mamy tyle tematów do rozmowy.
Moja mama kończy prace o...18. Jeżeli ona zauważy ze nie byłam w szkole a zwłaszcza ze ktoś u mnie był, zabije mnie.

-miło się rozmawiało. Niestety musze juz iść. -powiedziałem ze smutkiem Leon.

-szkoda. Zobaczymy się w szkole? -zapytałam z nadzieją.

-no pewnie. To do jutra.

Przez chwilę patrzeliśmy sobie w oczy. W pewnym momencie przeszedł mnie dreszcz. Chłopak ubrał szybko kurtkę i wyszedł. Ja przez chwile
stałam jakbym nie mogła się ruszac. Przy nim czułam się lepiej niż przy kimkolwiek. On miał coś w sobie. Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi.
Zgasiłam światło w pomieszczeniu i pobiegłam na górę. Weszłam do mojego pokoju, zdjełam bluze i sprawdziłam telefon.

7 Nie odebranych połączeń od:
Wiktoria (1)
Mama (3)
Konstantin (4)

Automatycznie oddzwonilam do mojej mamy. Nie odebrała.

Sprawdziłam chat. Nikt do mnie nie pisał.

Zadzwoniłam do Wiki.

-cześć Wiki. Co u ciebie słychać? 
-czemu się do mnie nie odzywałaś?!-krzyknęła mi w słuchawkę.
-przepraszam ale mam dużo spraw na głowie ostatnio.
-wiesz ile tu się dzieje od czasu kiedy ciebie nie ma?!

Rozmawiałam z nią śmiejąc się do słuchawki przez parę godzin. Brakowało mi tego.

-Wika...
-słucham cie suko - zaśmiałam się cicho do słuchawki
-tęsknię za tobą.
-spokojnie, niedługo będzie długi weekend to się spotkamy.

Po tych słowach się rozłączyła. Ja wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Wzięłam do ręki waciki i płyn do demakijażu. Obmyłam cala twarz po czym przebrałam się w piżame.
Składała się ona z krótkich drwsowych spodenek i czarnej bluzki.
Po kilku minutach wylądowałam w ciepłym i bezpiecznym łóżku.
Zasnęłam.

*Widziałam czarną postać. Przypominała posture mężczyzny. Stałam na miękkiej trawie a moje oczy rozpraszał blask zachodzącego słońca. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Podchodził do mnie powoli. Był co raz bliżej gdy nagle...*

Obudził mnie dźwięk mojego budzika dochodzący z mojego telefonu.

Była godzina 6:30. Szybko wstałam i poszłam do łazienki się umyć. Mamy nie było w domu. Jak zwykle jej nie ma.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tejmnicze oczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz