Jestem jednookim ghulem. Na imię mi Kaneki...Kaneki Ken. Po tym co się stało rok temu Anteiku już nigdy nie było takie same. Ciągle miałem poczucie winy, nie mogłem przestać o tym myśleć...Otarłem szybko łzy i zapukałem do jej pokoju. Nie wiedziała, że to moja wina, ale mimo to nikomu nie otwierała drzwi. Ciągle było słychać jej płacz i rozwalanie szklanych rzeczy. Ostatni raz widzieliśmy ją przy ladzie jakieś 8 miesięcy temu. Już wtedy ledwo się trzymała. Nie wychodziła tyle czasu...każdy się martwił. Niesamowicie bałem się tam wejść. Nikt nie wiedział czy była ona na głodzie.
Ciągle z tym zwlekałem, ale przez ten czas moje uczucia co do Mai bardzo się zmieniły. Od tamtego czasu chciałem ją tylko dla siebie...
Wszedłem, mimo że ona nie odpowiedziała na moje pukanie. Od razu wyczułem nieprzyjemny zapach, który utknął mi w nosie. W pokoju było bardzo ciemno i wpadałem co chwilę w jakiś przedmiot.
-M-Mai? Jesteś tutaj?
Cisza.
-Mai! Wiem, że tu jesteś - powiedziałem nieco głośniej.
Znów cisza.
Starałem się znaleźć włącznik, abym mógł oświetlić pokój. Tak zrobiłem i dostrzegłem mnóstwo krwi. Naprawdę nie wiedziałem do kogo ona należała. W lekkiej panice szukałem jej po pokoju. W końcu dostrzegłem ją schowaną za fotelem. Była wychudzona i dyszała. Z ust wypływała jej krew. Podszedłem do Mai niepewnie i odsunąłem fotel.
-J-jeść...Mięso. Dużo mięsa...jestem głodna!
Wtedy Mai rzuciła się na mnie a ja runąłem w dół, na podłogę, uderzając o nią głową i łokciami. Mimo cholernego bólu z tyłu głowy, starałem się ją jakoś utrzymać i nie pozwolić na to by mnie zjadła. Krew, która wypływała z jej ust kapała mi ciągle na moją twarz. To był okropny widok widzieć Mai w takim stanie. Chciało mi się płakać.
-Przestań Mai! To jestem ja, Kaneki! - próbowałem przekręcić się z nią na bok bym miał łatwiej. Miałem nadzieję, że zaraz się uspokoi. Na szczęście jej rany kompletnie ją osłabiły więc pewnie przez to nie ukazywała swoich ghulich szponów.
W tym momencie do pokoju wszedł jeszcze Yoshimura. Na całe szczęście.
-Co z nią teraz zrobimy? - pytałem przestraszony ze szklanymi oczyma.
Yoshi zastanawiał się chwilę i zaraz po tym przemówił.
-Przyniosę jej kawę a Yomo wyślę po samobójcę. Kawa częściowo ją zaspokoi, a gdy on przywiezie mięso całkowicie jej głód zniknie.
-Dobry pomysł...ale co z jej ranami? Z jej ust wypływa krew, jej ręce są całe pogryzione a brzuch zadrapany do groźnych ran.
-Zabierzmy ją do mojego pokoju, opatrzę ją tam a ty pójdziesz zrobić kawę - powiedział jak zawsze spokojnym tonem i razem zabraliśmy Mai do pokoju.
Położyliśmy ją na niewielkim stoliku i dodatkowo obwiązałem ją linami jak Yoshimura kazał. Zrobiłem to delikatnie ze względu na jej poważne rany. Na szczęście były świeże więc opatrunki mogły jej pomóc z regeneracją tych paskudztw. Poszedłem szybko zmyć z siebie krew i ubrałem fartuszek, by nie przestraszyć każdego z klientów a Touki i reszty nie martwić niepotrzebnie. Szybko jeszcze przetarłem moje oczy i wyszedłem. Przywitał mnie czuły uśmiech Irimi.
-Muszę zrobić tylko jedną kawę dla Pana Yoshimury - powiedziałem również uśmiechając się.
-Śmiało Kaneki.
Starałem się szybko zrobić kawę i jak najszybciej wracać na górę. Robiłem to sprawnie ale dokładnie. Dużo pamiętałem, gdy uczyłem się robić tego przesmacznego smakołyku dla ghuli. Wziąłem tackę, na którą włożyłem gorący kubek z kawą i pomaszerowałem do pokoju.
-Panie Yoshimura...zrobiłem to o co pan prosił - podałem sam kubek.
-Dziękuję Kaneki-Kun.
-Jak z Mai?
-Już zdążyłem opatrzyć te poważniejsze rany, zostały tylko dłonie i zauważyłem u niej niewielką ranę na głowie. Mimo takich obrażeń Mai powinna za kilka dni dojść do siebie, szczególnie, gdy Yomo wraca z trupem, opatrzyłem ją i zaraz napije się kawy - uśmiechnął się czule.
Nieco się uspokoiłem i również posłałem mu ciepły uśmiech. Obserwowałem Yoshimurę cały czas. Patrzyłem, gdy wlewał jej kawę do ust, i gdy opatrzył jej resztę ran. Tak bardzo pragnąłem potrzymać jej drobnej dłoń, ale póki co nie mogłem. Dłuższą chwilę po tym Yomo przywiózł zwłoki samobójcy i Mai mogła w końcu pozbyć się tego koszmarnego głodu. Spytałem Yoshimury czy ja mógłbym to zrobić i udzielił mi na to zgody. Rozerwałem ciało na części i rozwiązałem jej dłonie. Podałem jej sflaczałą kobiecą rękę, która nadal krwawiła. Odwróciłem się, by nie patrzeć jak ją całą zjada. Słysząc jak węszy po więcej znów się na nią spojrzałem i podałem jej większość, którą dla Mai przygotowałem. Resztkę ciała przysunąłem jej obok, by mogła sama ją ze spokojem dosięgnąć i szybko wyszedłem z pokoju.
Kilkadziesiąt minut potem.
-Kaneki! - usłyszałem głos.
Po chwili znów się odezwał. Szybko wstałem z podłogi i uchyliłem delikatnie drzwi. Dostrzegłem drobną Mai, która widocznie zjadła wszystko i odzyskała nieco sił. A co najważniejsze nie była już na głodzie. Wszedłem powoli i ostrożnie do pokoju zamykając drzwi.
-Witaj Mai w świecie ghuli o zdrowych zmysłach - uśmiechnąłem się lekko.
-Powiesz mi co się stało? - pytała kompletnie zagubiona.
-Nie wiem czy pamiętasz, ale...nie wychodziłaś z pokoju od 8 miesięcy. Postanowiłem sprawdzić co się z Tobą dzieje więc wszedłem do pomieszczenia i dostrzegłem Ciebie całą we krwi na głodzie. Pomógł mi na szczęście Pan Yoshimura. Gdyby nie on, pewnie byś mnie tam zjadła...
-P-przepraszam za to...kompletnie nic nie pamiętam a wszystko boli mnie cholernie mocno - złapała się za brzuch i oddychała ciężko.
-Nic nie szkodzi, sam wiem jak to jest być na głodzie - znów się uśmiechnąłem. Wiedziałem, że to kompletnie nie jest moment na mówienie jej takich rzeczy więc siedziałem cicho i obserwowałem moją Mai.
-Haru... - przełknęła ślinę -Nie żyje, prawda?
-Tak, to prawda Mai - posmutniałem. Ale nie przez to, że on zginał lecz przez to, że Mai ciągle się smuci z tego powodu.
-R-rozumiem... - z jej kącików oczu zaczęły wypływać łzy. Nie wiedziałem czy mogłem to zrobić ale podszedłem do niej i delikatnie ją objąłem.
YOU ARE READING
Dźwięk mojej samotności
Short StoryKontynuacja książki "Rozmowa ze zdrajcą". Miłego czytania, Szalov.