"Wietrze" [wiersz] "Biurko" [proza] - Aktruimo

40 1 0
                                    

Podnieś mnie w górę i opuść na dół,
Ja powędruję za tobą z pewnością.
Złap mnie, spójrz na mnie i ogłoś światu,
Że jestem twoją największą miłością.

Zatańczmy razem, raz wolniej, raz szybciej,
Postaram się jakoś za tobą nadążyć.
Będziemy tak kroczyć razem przez życie,
Póki nie będzie się chciało już skończyć.

Ja wkrótce opadnę, ty pójdziesz dalej
I jakieś kolejne poderwiesz w górę.
Nie będę ci miała nic za złe, szalej,
Ja jestem tylko zwyczajnym piórem.


Miałam kiedyś biurko, a w nim pióra unurzane w atramencie. Było piękne, drewniane i czarne.
(Nigdy nie lubiłam tego koloru, bałam się, że zamieni się w kruka i wydziobie mi oko.)
Wiesz, to od niego zaczęła się ta moja miłość. Lubiłam przy nim siadać już jako dziecko, majtałam nogami w powietrzu i opierałam głowę na łokciach, by za chwilę uciec ze śmiechem przed tatą, któremu znowu zajęłam jego miejsce.
(Było tam wygodnie, ciepło i bezpiecznie, przepraszam.)
Potem zaczęłam interesować się piórami. Czarne, złote, czerwone, z granatowym, czarnym, czerwonym atramentem. Eleganckie, klasyczne, śliczne. Podbierałam je i robiłam szlaczki, potem stawiałam pierwsze litery, a jeszcze później po prostu pisałam, wszystko wyglądało jakoś ładniej, niż zwyczajnym ołówkiem.
(To nim pisałam tamte listy, chciałam, żebyś zobaczył, że się staram. Nigdy nie zwróciłeś uwagi.)
Wiesz, to biurko było całkiem ładne. I pasowało do nastroju, kiedy dostałam je po ojcu. Wtedy to ja zaczęłam tam siadać i pisać różne rzeczy - głównie listy, rzadziej wiersze, no i opowiadania, tak raz na sto lat.
(Każde innym piórem, chociaż tym razem musiałam je kupować, nie było komu podbierać.)
No i tak wyszło, że fascynacja piórami została mi do dziś, wiesz? Tylko teraz przeszła na ptasie.
(Chyba dlatego, że chciałabym zostać jednym z nich.)
Te krucze są tak samo unurzane w atramencie, jak te, które trzymam na równie czarnym biurku.

Konkurs noworocznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz