Zatrzaskuję książkę z hukiem, roznoszącym się po całym pokoju. Zaraz później odgłosy pracy starego wiatraka na nowo wpływają do moich uszu. Kolejny raz przypominam sobie, że muszę nad nim popracować, by przestał tak hałasować, lecz nie mogę niczego podkraść w pracowni wuja, więc nie mam materiałów potrzebnych do jakichkolwiek udoskonaleń. Dziś miałam iść na wysypisko, miejsce gdzie Wysocy wyrzucają to, czego nie potrzebują czyli wszystko z wyjątkiem pieniędzy. Prawdopodobnie tam znajdę coś, co mogłabym wykorzystać, lecz znając mnie, zobaczę jakąś książkę i zapomnę o częściach do wiatraka.
Spoglądam na zegar, uprzednio przetarłszy oczy, po wielu godzinach czytania.
- Szesnasta - mówię na głos i siadam na łóżku, słysząc jak jego sprężyny trzeszczą ciężko.
Wstaję i przeciągam się. Leżałam dziesięć godzin, a moje mięśnie zaczynają powoli odmawiać posłuszeństwa. Kiedyś pomagałam wujowi w warsztacie, ponieważ kręciło mnie składanie, spawanie oraz kompletowanie różnych silników, lecz po nieudanej próbie złożenia własnego, tudzież późniejszym samozapłonie, mój entuzjazm przygasł i skupiłam się na kolekcjonowaniu książek, dla których już nie mam miejsca na półkach.
Zabieram ubrania z krzesła, przygotowane przeze mnie wczoraj wieczorem, po czym wychodzę z pokoju, zmierzając w kierunku łazienki. Kiedy idę przez korytarz, jeden z zaadoptowanych kotów wujka ociera się leniwie o ścianę, lecz gdy mnie zauważa, postanawia jednak iść ze mną. Spoglądam na niego z uśmiechem, otwierając stare, skrzypiące drzwi.
Łazienka w naszym domu nie jest piękna. Mała wanna, jest lekko popękana ze starości, kran oraz umywalka trzęsą się za każdym razem gdy się ich dotknie, a spłuczka w sedesie nie działa. Cóż, luksus to to nie jest, ale lepiej to niż nic.
Układam poskładane w kostkę ubrania na małym dywaniku, leżącym pod umywalką, by móc poczesać splątane włosy. Spoglądam na swoje odbicie w lustrze, gdy zanurzam szczotkę w grubych, kasztanowych pasmach. Są długie, ostatni raz obcinałam je kilka lat temu i aktualnie sięgają mi do pasa, ale tak mi się podoba więc nic z nimi nie będę robić. Po wygranej walce z kudłami, które inni nazywają włosami, zawiązuję mocny warkocz, by nic nie zasłaniało mi widoku. Następnie przebieram się i schodzę na pierwszy posiłek tego dnia.
Wujek zawsze narzeka na mój całkowity brak organizacji. Może bym się z nim zgodziła, ale według mnie nie jest to nic złego. Nie mam być za co odpowiedzialna, nigdy nie chodziłam do szkoły, nigdy nie miałam przyjaciół, ani chłopaka. Po co mam być zorganizowana? Przecież nawet mi się to nie opłaca. Błahe rzeczy, jak jedzenie, spanie, lub przebieranie się z piżamy na zwykłe ubrania nie muszą podlegać pod „samokontrolę". Jestem bezrobotna, nie wyszłam za mąż, nie mam dzieci... Jedyne co mam to dom, książki, wujek i masa przygarniętych przez niego kotów.
Wyciągam z lodówki mleko, a w szafce doszukuję się ulubionych płatków. Wujcio musiał być dzisiaj na zakupach i oczywiście zamiast kupić sobie coś potrzebnego, załatwił mi ukochane jedzonko. Cały on. Czasami żałuję, że jednak zostaliśmy na siebie skazani. Gdyby nie to, że żyję, wujek byłby wolny, mógłby robić co chce, nawet odejść z Plebsu, przecież z jego umiejętnościami mógłby się wyrwać z tego więzienia już z pięćdziesiąt razy, niestety ja go tutaj trzymam, a on nie ma ochoty odcinać mnie od siebie przez jeszcze wiele, wiele lat. Świadomość, iż beze mnie byłoby mu lepiej, jest ciężka. Codziennie widzę jak bardzo jest mu ciężko, jak przeciera twarz pokrytą zmarszczkami, spoglądając na zdjęcie swojej żony, całej naszej rodziny. Zostawił ich jedynie po to, bym mogła żyć. Dobrze wiem, że wujek chciał umrzeć, dołączyć do nich, lecz urodziłam się ja, zaledwie miesiąc przed wybuchem epidemii. Małe, chude niemowlę pozbawione matki, ojca oraz całego szczęśliwego i bezpiecznego dzieciństwa. Pomimo tego byłam szczęśliwa, ponieważ miałam kogoś, kto mnie kochał i nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała szansę się za to odwdzięczyć wujkowi.
YOU ARE READING
Ponad Głowami
FantasíaPrzyszłość dla ludzi biednych nigdy nie rysowała się kolorowo. Była zazwyczaj w odcieniach szarości oraz błota. Wraz z rozwojem technologi ludzie biedni i bogaci, nazywani „Wysokimi" zaczęli różnić się o siebie coraz bardziej, by w końcu stanąć komp...