Świat Staje Na Głowie

12 1 0
                                    

Totalna panika.
Jakiś nauczyciel próbuje uspokoić wszystkich. Ludzie biegają, chowają się w toaletach. Razem z Karolem uciekliśmy do piwnic, i szukaliśmy schronu. Jakiś dryblas zagrodził nam drogę i chciał naszego jedzenia. Przepchnęliśmy go, i pobiegliśmy dalej.

   Do schronu dotarliśmy w czasie, gdy pracownik szkoły właśnie go otwierał. Za nami zrobiła się całkiem długa kolejka, ale było widać, że to nie byli wszyscy uczniowie. Schron okazał się pomieszczeniem zdolnym pomieścić około 100 osób, był przepełniony różnymi rurami, ale dało się przejść.
-Chłopaki, zostawcie plecaki i pomóżcie rozdzielić wodę innym. - powiedział dyrektor do mnie i Karola.

   Dopiero po czasie zrozumieliśmy co się dokładnie stało. Ogarnęła nas rozpacz. Nasze rodziny, znajomi, przyjaciele. Inni uczniowie kryjący się w różnych częściach szkoły, zbyt przerażeni by ruszyć się z miejsca, czekający na śmierć z możliwej choroby popromiennej. Zacząłem myśleć co stało się z rodzicami? Może bomba była zbyt słaba, by powodować zagrożenie poza miastem? Może po prostu nie trafili, ktokolwiek to był. Czy sobie poradzą? Co z Gabi? Nie wiemy nawet kto nas zaatakował. Czy jesteśmy w stanie wojny?

   Nauczyciele wiedzieli co robić, kazali przejrzeć i zebrać wszystkie przydatne przedmioty, od wody po odzież, i ewentualne leki. Zajęci pracą uczniowie nie mieli czasu myśleć o tragedii. Po około godzinie udało nam się zebrać całkiem pokaźną ilość butelek wody, trochę jedzenia, niestety krótkotrwałego składającego się głównie z kanapek, parę plastrów i różnych leków. Byliśmy ustawieni na parę dni. W schronie znajdował się zapas konserw, trochę paliwa, ale najważniejsze: maski p-gaz i kombinezony przeciwko promieniowaniu.

  
W schronie było około 250 osób, w tym 30 nauczycieli. Każdy chciał się skontaktować z rodziną, znajomymi. Ale telefony były bezużyteczne, nie było w ogóle zasięgu. Siedzieliśmy przerażeni w ciszy, czekając aż coś się wydarzy, ale nie działo się nic.

TRZY DNI PÓŹNIEJ (chyba)

-Słuchajcie wszyscy! - powiedział jeden z nauczycieli - Powoli kończą nam się zapasy, jeśli tak dalej pójdzie, to przetrwamy może z tydzień. Musimy zacząć oszczędzać! Od tego momentu będą trzy posiłki dziennie i wydzielony litr wody na osobę...- Karol szturchnął mnie w rękę - Stary, myślisz o tym samym co ja? W końcu możemy się stąd wyrwać! Mamy kombinezony, maski, możemy sprawdzić pobliską galerię. - odpowiedziałem mu - Stary, to brzmi jak plan. Powiedzmy o tym Mariuszowi - poszliśmy od razu do naszego nauczyciela zawodowych, i przedstawiliśmy nasz plan - O nie! Nie mogę się na to zgodzić! Bezpieczeństwo uczniów to nasz obowiązek, a jak coś się wam stanie? - powiedział Pan Mariusz - Proszę pana, nie mamy lepszego wyboru. Potrzebujemy zapasów, a nauczyciele są potrzebni, by podtrzymywać uczniów na duchu. Poza tym, inni nie poradzili by sobie, oni nawet nigdy nie byli w lesie! - odparłem - No dobrze, pomówię z dyrekcją - i odszedł do części wydzielonej dla nauczycieli.

   Po godzinie, Pan Mariusz wrócił, i oznajmił:
- Chłopaki, możecie iść. Pamiętajcie, uważajcie na siebie. Gdyby coś się działo, wracacie od razu...
-Ale musimy...
-Bez dyskusji! A teraz idźcie ubierać kombinezony.

Gdy staliśmy gotowi przed drzwiami schronu, część osób przyszło się pożegnać, ale duża część patrzyła obojętnie, jakby już przygotowali się na śmierć. Na koniec Karol krzyknął
- No to lecimy, do zobaczenia! - i wyszliśmy przez śluzę na zewnątrz.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 04, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Uniwersum Metro 2033 - W Cieniu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz