5.

326 15 3
                                    

Była godzina szósta, właśnie brałam prysznic przed imprezą. Po około dwudziestu minutach wyszłam z łazienki w samym ręczniku, drugim zaś owinęłam mokre włosy. Udałam się do swojego pokoju żeby wybrać ciuchy. Otworzyłam szafę i grzebałam między wieszakami. W końcu zdecydowałam się na szarą bluzkę z bardzo krótkimi ramiączkami (praktycznie same paski) i wycięciem w dekolcie, czarna skórzaną kurtkę oraz szare bojówki. Musiałam się jeszcze zdecydować jakie buty założyć. Ostatecznie wybrałam zwykle czarne botki na lekkim obcasie. Jeszcze z mokrymi włosami poszłam do mojej toaletki żeby się pomalować. Oczy podkreśliłam maskarą, eye linerem i ciemnobrązowym cieniem do powiek, w niektórych miejscach na twarzy użyłam korektora. Gdy skończyłam zauważyłam ze moje włosy już wyschły. Na początku chciałam zdobić jakiegoś warkocza, ale marnie mi to wychodziło wiec postanowiłam ze zostawię je rozpuszczone. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła ósma trzydzieści. Zaraz powinna byś Sophie. Zeszłam do kuchni żeby coś szybko zjeść. Nim się obejrzałam już była dziewiąta i moja przyjaciółka pukała do drzwi. Szybko wzięłam mała czarną torebkę i ruszyłam do drzwi.

— Swietnie wyglądasz! — powiedziała dziewczyna gdy siłowałam się z kluczami od domu.

— Dzięki, ty również — nie kłamałam z grzeczności. Chodź często tak robię, to w tym momencie powiedziałam prawdę. Sophie wyglądała bajecznie! Miała na sobie czarną luźna bluzkę z wycięciem na plecach, obcisłą spódniczkę tego samego koloru i buty na lekkim obcasie. Włosy spięła w kucyka, gdzie w niektórych miejscach wystawały jej pojedyncze kosmyki.

— To co gotowa na zajebistą zabawę? — prawie krzyknęła podniecona Sophie wsiadając do swojego samochodu.

— Właściwie to tak — odpowiedziałam z uśmiechem zajmując miejsce obok niej.

***************
Właśnie wysiadłyśmy z auta i kierujemy się na posesje Simona. Z tego co wiem jest dość popularny i wszyscy przychodzą na jego domówki. Nie zdziwię się jak spotkam tam Amy. Usłyszałam głośna muzykę, więc prawdopodobnie chyba trafiłyśmy. Był to dość duży dom jednopiętrowy. Sophie zapukała do drzwi, nie musiałyśmy długo czekać. Właściciel czyli Simon otworzył nam drzwi.

— Sophie kochanie, wiedziałem ze przyjdziesz! O, i przyprowadziłaś piękną koleżankę! — przewróciłam oczami — wchodźcie, impreza dopiero się zaczyna — mówił dalej bełkocząc. Musiał już się nieźle nawalić.

— Oj, zamknij się Simon. — odpowiedziała mu Sophie wchodząc pewnie do środka. Wzięłam z niej przykład i szybko ominęłam pijanego gospodarza.

W środku było pełno pijanych ludzi. Przy samych oknach jakiś chłopak oddawał płyny do doniczki z kwiatami, trochę dalej jakaś para bardzo namiętnie je sobie przekazywała. Nic nadzwyczajnego. Była to zwyczajna domówka nastolatków. Pełno alkoholu, jarania i ćpania.

Sophie przeprowadziła mnie przez tłum ludzi do kuchni gdzie alkohol lał się strumieniami. Dziewczyna zabrała jedna z zamkniętych butelek wódki, które leżały na blacie i kazała mi usiąść. Podała mi dwa plastikowe kubeczki, do jednego nalała mi owego napoju bogów, a do drugiego soku pomarańczowego. Sobie nalała to samo.

— A wiec to nasz pierwszy wspólnie spożyty alkohol, Sky — zaśmiała się Sophie — mam nadzieje ze nie ostatni — po tych słowach wypiła cały kubeczek wódki i szybko popiła go sokiem, lekko się przy tym krzywiąc.

— Ja tak samo — powiedziałam i zrobiłam to samo, tylko ze ja się nie skrzywiłam. Tak dawno nie piłam że w ogóle nie poczułam smaku alkoholu. Uśmiechnęłam się szeroko do dziewczyny, a ta zaś ukazała mi twarz pełną zdziwienia — No co? — wybuchłam śmiechem.

Siedziałyśmy tak przy wyspie kuchennej, naprzeciwko siebie sącząc wódkę zupełnie same, rozmawiając przy tym o wszystkim. Nie sądziłam ze ta mała dziewczyna jest tak wygadana po alkoholu. Gdy piłam już trzecią kolejkę razem z Sophie podeszło do nas dwóch interesujących chłopaków.

— Cześć, jestem Max, a to Ian — powiedział uśmiechając się, ukazując przy tym szereg swoich białych zębów.

— Sky i Sophie — odpowiedziałam podając mu szybko rękę. Ten zaś szybko odwzajemnił gest.

— Nie stójcie tak tylko chodźcie się napić! — zachęcała ich moja przyjaciółka z szerokim uśmiechem na twarzy. Zdecydowanie ma słabą głowę.

— Jasne! — powiedział Ian siadając Sophie. Miejsce obok mnie zajął Max.

Bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało. Chodź to może być wina alkoholu. Nagle Sophie zaproponowała abyśmy poszły potańczyć. Bez wachania zgodziłam się i już po chwili ruszałyśmy ciałami do rytmu jakiegoś techno. Dookoła otaczało nas pełno ludzi wiec jakoś specjalnie się nie wstydziłam. Po jakiś dwudziestu minutach miałam już dosyć. Wychowanie fizyczne nigdy nie było moją dobrą stroną. Postanowiłam ze chwile odpocznę, zostawiajac tym samym Sophie na „parkiecie" z Ianem. Usiadłam na kanapie zmęczona. Tuż obok na stoliku leżał alkohol, kubeczki, sok i różne przekąski. Właśnie robiłam sobie drinka gdy obok mnie ktoś usiadł. Nie przejęłam się jakoś specjalnie.

— Nie wyglądasz na taką która pije alkohol — stwierdziła osoba siedząca obok. Skądś znam ten głos. Odwróciłam głowę i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam Kyle'a.

— O, to ty dziwaku — powiedziałam biorąc dużego łyka. Skrzywiłam się. Zdecydowanie pomyliłam proporcje wódki z sokiem.

Miałam dylemat nad tym czy go olać i sobie pójść, bądź zostać i zobaczyć co się stanie. Wybrałam drugą opcje.

— A więc teraz jestem dziwakiem, rozumiem — powiedział rozkładając się na kanapie.

Ubrany był w biały t-shirt który swietnie na nim leżał, uwydatniał każdy mięsień na jego brzuchu i plecach oraz czarne jeansowe spodnie. Włosy jak ostatnim razem, roztrzepane.

— Nie piłam odkąd się tu przeprowadziłam — powiedziałam patrząc na niego — zaraz miną trzy miesiące — dodałam z lekkim uśmieszkiem. Czemu kontynuuje rozmowę?

— Rzeczywiście wyczyn — odpowiedział dodając do swojej wypowiedzi głupkowaty uśmiech. Był uroczy.

Chłopak schylając się po chipsy, lekko musnął moje kolano. Przeszedł mnie dziwny dreszcz.

Dopiłam drinka.

Tak, pomyliłam proporcje.

— Masz takie ładne oczy — Powiedziałam opierając ramie o oparcie kanapy.

Cholera. Alkohol zaczął działać. Na trzeźwo nigdy bym czegoś takiego nie powiedziałam.

— Ty również — poczułam rumieniec na mojej twarzy.

Tego się nie spodziewałam.

— Czekaj... o co ci chodziło wtedy w klasie? — zapytałam przypominając sobie tą dziwną sytuacje.

— Właściwie to chciałem cię za to przeprosić... trochę mnie poniosło — podrapał się po głowie i spuścił wzrok
— po prostu jesteś moja, i przy tobie tracę wszelkie zmysły — dodał uśmiechając się przy tym nieziemsko. Czemu on tak dziwnie na mnie działa?

— Czy to ma być jakiś sposób wyznawania miłości? — uśmiechnęłam się kpiąco

— Można tak to nazwać.

Zrobiłam kolejnego drinka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wilczy ZewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz