Rozdział 2

55 5 0
                                        


-Już myślałam że nie wrócisz - powiedziała Holly

-Widzisz, a jednak wróciłam. Miałam problem z wybraniem napoju

Opowiedziałam całą sytuację Holly. Okazało się że chłopak z którym się zderzyłam to Kapitan drużyny koszykówki, a za razem niby największy "przystojniak" z naszej szkoły. Nie rozumiem co takiego w nim jest cudownego . Widać na pierwszy rzut oka że to chodzący laluś zakochany w sobie.

- O patrz, idzie - powiedziała Holly

Odruchowo popatrzyłam w stronę chłopaka a on puścił mi oczko. Myślał że zabłyśnie tym? Nie wyszło mu. Kretyn. Dzisiaj jest poniedziałek, co oznacza że kończę lekcje za 3 godziny czyli o 16. Lekcje upłynęły szybko. Holly mieszkała w innym kierunku niż ja więc rozstałyśmy się pod szkołą. Dziewczyna już poszła a ja zaczęłam szukać w torbie swoich sluchawek nagle usłyszałam za sobą jak ktoś krzyczy za mną ;

-Ej młoda!

Nie zwracałam na to uwagi. Zapewne te słowa i tak nie były skierowane do mojej osoby. Niestety po krótkiej chwili zorientowałam się że stoję sama przy budynku szkoły, mimo to nie zamierzałam reagować na jakieś głupie zaczepki.

-Do ciebie mówię blondi

Jeszcze raz tak się do mnie zwróci, a przysięga zrobię mu krzywdę.

-My się znamy?

-Wpadliśmy na siebie dzisiaj, już mnie nie pamiętasz?

-Faktycznie coś takiego było co w związku z tym?

-Nowa jesteś prawda? Nie pamiętam żeby taka ślicznotka chodziła do tej samej szkoły co ja

-Biedny - po czym aktorsko złapałam się za serce

-Wsiadaj, podwiozę cię

-Dzięki ale nie 

Po tych słowach założyłam słuchawki, włączyłam muzykę i podgłośniłam najbardziej jak się dało. Chłopak nadal coś mówił, ale zauważył że założyłam słuchawki i ignorowalam go. On zaczął się śmiać i kiwać głową.
Natomiast ja poszłam w kierunku domu nie zwracając uwagi na niego .

Przypuszczałam że ma jakiś głupi pomysł który znając życie zrealizuje. I tak się stało. Obok mnie przejechał on, jasne. Myślał że usiądę? Lecę. Jedyne co zdążyłam zauważyć to fakt iż chłopak miał założone okulary przeciwsłoneczne i głośno włączoną muzykę. Posłał mi głupi uśmieszek, po czym odjechał na piaskach. Bałwan

Po około 30 minutach byłam w domu i tak jak sądziłam nie zastałam nikogo. Norma. Zrobiłam sobie płatki z jogurtem, a następnie usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam nadrabiać zaległości w moim ulubionym serialu, Pamiętniki Wampirów.

Oglądam go po raz setny , ale to nie ważne. Nigdy się nie znudzi. Jednakże nieświadomie pod wpływem zmęczenia usnelam na kanapie. Kiedy się wybudziłam była godzina 19 postanowiłam wziąć szybki prysznic i pójść na spacer.

Tak jak pomyślałam, tak zrobiłam, lecz w pierwszej kolejności włączyłam na Spotify'u moją ulubioną składanke. Umylam się, związałam włosy w luźnego koka oraz założyłam dresy i t-shirt. Standardowo założyłam słuchawki i wyszłam z domu, kierując się w stronę miasta.

Było w miarę spoko, mogła bym nawet powiedzieć że spacer był udany, gdyby nie on. Ktoś mi wytłumaczy dlaczego musi się zjawić w najmniej oczekiwanym momencie? Wrrr

- Co robi twoja mała osóbka o tej porze na LA?

- Nie widać?

-Jeszcze coś ci się stanie mała

-Dzięki za troskę, poradzę sobie. Chcesz coś jeszcze? Mój czas jest cenny

-Poznać się. Co ty na to?

-Nie widzę potrzeby

-Eyyy nie daj się prosić, Dylan jestem

-Kornelia

-Śliczne imię, ty również

-Nie podlizuj się pff

Na szczęście zadzwonił mój brat, nigdy nie wpadła bym na pomysł że zadzwoni do mnie.

-Ojej jak przykro, muszę iść

-Widzimy się jutro piękna!

-Ja mam imię!

Co za osioł. Ehh. Z debilami całe życie

-Halo? Co tam?

-Jesteś w domu? - powiedział Mike

-Na zewnątrz, coś się stało?

-Zabieram cię na miasto. Dawno nie spedzaliśmy razem czasu. Zjemy coś pogadamy, wiesz o co chodzi. Co ty na to?

-Wow, postarałeś się Mike. Mi pasuje, tylko trzeba zrobić zakupy do domu rodzice już pojechali a lodówka płacze... Wiesz o co chodzi hahaha. Za ile będziesz?

-Hmm 30 minut? Muszę jeszcze umyć i zatankować samochód.

-Spoko to ja posprzatam dom w tym czasie. Papa

-No hej

Zdziwiłam się że Mike chce ze mną wyjść miasto. Może nareszcie coś zrozumiał? Ehh nie wiem. Ważne że wgl poprawił nam się kontakt.

*

Poskładałam pranie, umylam naczynia i podłogi po czym postanowiłam przebrać się w coś ładniejszego. Rozpuściłam włosy  zrobiłam lekki makijaż a na siebie założyłam spodnie z wysokim stanem i koszulkę.

Za 3 minuty Mike powinien być pod domem. Znając życie będzie trąbił jak głupi. Nie upłynęła minuta i tak się stało. Boże z kim ja żyję. Założyłam buty, wzięłam klucze, zamknęłam dom i pobiegłam do samochodu ucieszona niczym dziecko.

Bardzo stęskniłem się za moim bratem. Jakiś czas temu, a konkretniej gdy częściej był w domu byliśmy bardziej ze sobą związani niż teraz... Cieszy mnie fakt że w ogóle jest i raczył się do mnie odezwać, a zaproszenie mnie na jedzenie z jego strony to już na prawdę duży wyczyn.

-Cześć braciszku! Nawet nie wiesz jak dobrze cię znowu widzieć... - Powiedziałam po czym wsiadłam do samochodu i mocno go przytuliłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny rozdział już nie długo!     Tynia ;3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~









Ten jeden raz... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz