Poprzednia część nie sprzedała się za dobrze, więc zacznijmy jeszcze raz.
Dzisiejszą historię zaczniemy w liceum w Paryżu.
Klasa pierwsza miała właśnie chemię z panią Mendelejew. aczkolwiek mogliśmy się pomylić z jej nazwiskiem
Po zadaniu pracy uczniom, pani Menel (bo nie chce nam się pisać nazwiska) zaczęła nakładać sobie makijaż. Uważała, bo był strasznie drogi. Kosztował 300 złotych! A nie czej, 3 euro. NIE CHWILA 300 EURO.
NAGLE!
Alix wkurzyła się, wzięła swój specyfik w łapę i rzuciła prosto w nauczycielkę.
Tusz do rzęs rozlał się po całej jej twarzy. Teraz wyglądała jakby jej makijaż był conajmniej passé.
Wkurwiona na maksa Menel opuściła salę. Uczniowie wiedzieli jak to może się skończyć. Ona zostanie opętana.
W międzyczasie w kryjówce Władcy Ciem.
*Okno otwiera się jak zwykle, lecz WC nie ma. Przy oknie stoi oparta drabina.*
-GWIZD GWIZD (w rytmie Miraculous)
Gabriel stwierdził, że to najlepsza pora na wiosenne porządki. Niósł wiadro z wodą. Jego okno było tak ujebane, że nawet szkoda gadać.
Powkurwiał się po drodze, bo kilka akum potopiło się w tej wodzie.
Wlazł na drabinę i otworzył okno. W jednej chwili wszystkie pozostałe akumy uciekły na zewnątrz.
-NIEEEEEEEEEEEEEE
Odtańczył swój układ i pobiegł na dół by uratować swoich przyjaciół. Zabrał siatkę na motyle i ruszył na miasto.
****
Lekcje chemii odwołano. (O kurde, też tak chce!~Vicky) Pani Menel zamknęła się w kiblu i odmawiała wszelkiej pomocy.
-Niech pani wyjdzie, bo obetnę pani pensję!-powiedział dyrektor.
-ŻE NIBY CO?
-Włosy! Utnę pani włosy!
-Cooo?-zapytała wychylając się z łazienki.
Ten ją wziął za kudły i wyprowadził z pomieszczenia.
-Ale mnie ciśnie!-popędził do kibelka.
*Taktowy powrót do Władcy Ciem.*
Piękny, słoneczny dzień. Park. Dzieci bawią się, ptaszki ćwierkaja, drzewa się zielenią, Władca Ciem łapie motylki.
-ODDAWAJ KURDE!-wydarł się na przechodnia, który próbował złapać motyla do słoika.
Zabrał słoik i uciekł.
-Pierdolnięty jakiś.-stwierdził mężczyzna.
-Ej to nie jego wina!-oburzył się Gabriel.-Mariusz miał trudne dzieciństwo. Jego ojciec to jakaś larwa!
Pobiegł dalej ku poszukiwaniom. Zobaczył jakieś dziecko. Łapało Anię-jedną z akum.
-Spierdalaj, moje.-zdzielił dziecko po łapach.
Nie spodziewał się, że to będzie miało swoje konsekwencje. (Pozdro dla fanów LiS'a) Za rogiem pojawił się moher. Patrzyła na każdy jego ruch swoimi kamerami monitoringowymi. W końcu w ruch poszedł jej najlepszy przyjaciel- drewniana laska.
-Odwal się od tych dzieci!-spałowała go po plerach.
Władca Ciem użył swojej tajnej sztuczki- pogilgotał ją pod pachami.
Moher zachichotał niczym jehowi, gdy się im otworzy drzwi. Gabriel wykorzystał tę okazję i uciekł z dzieckiem. Po chwili jednak wrócił, odstawił bachora i uciekł jak najdalej.
Wrócił do kryjówki, usadził motyle na stole i przeliczył obecnych.
-Stewart, Melissa, Zbychu, Franek, Ania, Janusz, Mariusz...
Zapadła cisza.
-Mariusz? MRUGNIJ JEŚLI MNIE SŁYSZYSZ!
***
Menel leżała plackiem na głównym korytarzu. Biały motyl wyleciał do jej buta.
Przed oczami pojawiła się fioletowa obwódka, ale kobieta nie usłyszała żadnego głosu. Stwierdziła, że ma ochotę zniszczyć pół miasta za swój zniszczony makijaż. Otoczył ją fioletowo-czarny dym i tyle ją widzieli.
***
Biedronka i Czarny Kot próbowali pokonać Lambadajewa. Bezskutecznie. Kobieta była uzbojona w tablice szkolne i rzucała nimi w każdą stronę. Ale z niej obrotna kobieta!
-Musi być jakiś sposób by ją pokonać!-jęczał Kot.
-A może jak kupimy jej nowe kosemtyki to jej przejdzie?-zapytała Biedra.
-To jest myśl.-ucieszył się blondyn.-Ty leć do sklepu, a ja się nią zajmę.
Nastolatka czym prędzej pobiegła do najbliższego sklepu typu Rossman. Nie wracała bardzo długo.
-HEJ BIEDRA! PRZYDAŁABY SIĘ POMOC!-wrzeszczał.
Granatowłosa wróciła jak na zawołanie. Była obładowana torbami, na nosie okulary przeciwsłoneczne, jakąś nową bluzeczkę i spódniczkę (to wszystko założone na kostiumie, nadal nie wiemy skąd ona miała hajs na to wszystko).
-Masz te kosemtyki?-zapytał Kot zeskakując z dachu obok niej.
-Kurwa, wiedziałam, że o czymś zapomnę!-strzeliła facepalm.-Zaraz wracam...
Obrociła się na pięcie i już miała znowu uciec, kiedy przed nimi zjawił się Władca Ciem.
-Ja-ja tylko po Mariusza.-powiedział niepewnie i ominął nastolatków.
Superbohaterowie patrzyli co się dzieje.
-Mariuszu-Filipie-Konstantypolitańczykowianeczko-Mario, zejdź tu na dół!
Kobieta stała jak słup na wieży Ajfla. Powoli podniosła ręce.
Gabriel osłonił Biedronkę i Kota swoim ciałem.
-On próbuje coś powiedzieć!
Lambadajew założyła ręce na piersi, odwróciła głowę i rzekła poważnie, aczkolwiek dziecinnym tonem:
-Nie.
-JAK TO NIE?! WRACAJ NATYCHMIAST!
Kobiecinka pokazała mu fuckery.
-O TY KURWIU...-Władca rzucił się w jej stronę.
Podduszał ją, dopóki Mariusz nie wyleciał. W końcu opuścił kobietę.
-Żeby mi to był ostatni raz!-wydarł się.-NO ALE NIE NA MOJE NOWE BUTY! NIE BAW SIĘ W JANUSZA!
Wrócił zostawiając zdziwionych bohaterów. I zarzyganą ziemię.
Dziennikarze nie próżnowali. Już na drugi dzień większość gazet o tym mówiła:
-"Czyżby Władca Ciem był superbohaterem?!"
*****
Wybaczcie tę przerwę. Trochę nie miałyśmy weny. Życie. Mamy nadzieję, że się wam podobało, trzymajcie kciuki za nas, bo od jutra egzaminy 😓😓😓
#gdyniemaszpomysłunanotkęaledlaczegoniepozdrodlatychcotojeszczeczytająxD
Tak, ten pierwszy rozdział został opublikowany specjalnie~Pirate
CZYTASZ
Miraculum XD
FanfictionMarinette i Adrien codziennie wcielają się w paryskich super bohaterów, Biedronkę i Czarnego Kota. Jednak sami nie wiedzą o swoich drugich tozsamosciach. Co się stanie kiedy połączysz 2 ślepców, równie głupi Paryż i chorą wyobraźnię? Karambol i para...