Rozdział 1

4.4K 225 36
                                    

Po tym co się stało, bałam się wyjść z kawiarni, ale nie mogłam tam siedzieć w nieskończoność, więc w końcu opuściłam budynek. Najchętniej zostałabym w domu już do końca życia, byleby tylko więcej nie musieć być w takiej sytuacji. Niestety, jest to niemożliwe, gdyż obiecałam dziewczynom, że pojedziemy dziś do wesołego miasteczka w sąsiednim mieście, a ja obietnic zawsze dotrzymuje. Mam tylko nadzieję, że obędzie się bez dodatkowych wrażeń. Przez to wszystko, nawet we własnym domu nie czuję się bezpieczna, chyba oszaleje.

Spokojnie...wdech i wydech – mówiłam sobie.

Wstałam z wygodnego łóżka z zamiarem udania się do łazienki, by wyglądać jak człowiek. Zrzuciłam z siebie halkę i weszłam pod prysznic, a ciepła woda rozluźniła moje napięte mięśnie, spłukując ze mnie cały stres. Po prysznicu, wytarłam się i owinęłam ręcznikiem, a następnie podeszłam do umywalki, aby umyć zęby oraz zrobić delikatny makijaż. Kiedy skończyłam, opuściłam pomieszczenie. Podeszłam do swojej dużej szafy z zamiarem wybrania dzisiejszego stroju. Postawiłam na białe, krótkie spodenki oraz bluzkę w takim samym kolorze, a do tego czarne buty na koturnach. Byłam gotowa, wystarczyło teraz tylko zadzwonić do dziewczyn. Wybrałam numer Isabeli, która odebrała po dwóch sygnałach.

- Hej, gotowa? – zapytałam, mimowolnie się uśmiechając.

- Tak, Jessica także – odparła z wyczuwalnym podekscytowaniem.

- Świetnie, więc podjadę po was – oznajmiłam, chwytając torebkę.

- W takim razie do zobaczenia! – pożegnała się i rozłączyła.

Wrzuciłam telefon do torebki, zbiegając po schodach na parter. Byłam sama w domu, ponieważ rodzice byli jak zwykle w pracy. Wyszłam z domu, po czym wsiadłam do auta stojącego przed garażem. Odpaliłam silnik i wyjechałam na ulicę udając się najpierw po Jessicę. Nie mieszkała daleko, dlatego już po paru minutach siedziała ze mną w samochodzie. Minęło kolejne kilka minut, a my byłyśmy już w komplecie.

- Jak się dzisiaj czujesz? – zapytała Isabela.

- Dobrze – skłamałam.

- A tak serio? – Jessica spojrzała na mnie znacząco.

Beznadziejnie - pomyślałam.

- Bardzo dobrze. – Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.

- Jak chcesz, ale dlaczego nie pójdziesz z tym na policje? – zapytała, siedząca z tyłu Isabela.

- Jestem jedynaczką i jeśli ta informacja dotarłaby do rodziców, wtedy wynajęliby mi ochroniarzy, którzy krok w krok, by za mną chodzili. Zero jakiejkolwiek prywatności, nie, to nie dla mnie, ja chcę wolności. Z resztą policja pewnie i tak by nic konkretnego z tym nie zrobiła – wyjaśniłam.

- Skąd wiesz? – upierała się niska szatynka.

- Wiem i już, ok? – westchnęłam, chcąc zmienić temat.

- Dobra, już się nie denerwuj – mruknęła brunetka.

Nie lubię takiego naciskania na mnie. Włączyłam radio, w którym akurat leciała nasza ulubiona piosenka, przez co na twarzy każdej od razu pojawił się szeroki uśmiech. Wszystkie zaczęłyśmy głośno śpiewać lub raczej drzeć się niczym kot, którego nadepnie się na ogon. Przy tym oczywiście machałyśmy i nadmiernie gestykulowałyśmy rękami, choć w moim przypadku była to jedna ręka ze względu na to, że prowadzę. Zatrzymałam się na światłach, dzięki czemu mogłam jeszcze bardziej wczuć się w muzykę. Spojrzałam w prawo i zorientowałam się, iż jakiś stary dziadek nas bacznie obserwuje. Po chwili odwróciłam głowę, patrząc przed siebie ze skwaszoną miną, czując zażenowanie.

Porwana przez Jokera - początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz