-Pomóż mi! - krzyknęłam.
-Ja... Ja nie... Ja... - widać było łzy, które spływały po policzkach Foo. - Ja... Boję się...
Odskoczyłam. Lycanrock był bardzo silny. W końcu Uderzył o ziemię z której zaczęły wzrastać kamienie.
Użył ataku Stone Edge.
Udało mi się to uniknąć. Z chmury dymu, która powstała z ataku Lycanrocka, wyłoniły się gwiazdy. Uderzyły we mnie. Po chwili Pokemon Wilk podrzucił mną i przydusił do ściany.
Powoli traciłam oddech. Chmura dymu opadła. Zobaczyłam, że do trenera, znaczy mojego wroga podchodzi Ev.
-Ev... Jak... Jak... - nie mogłam wydusić tych słów. - Jak... Jak mogłeś... Mi to... Zrobić?
-Sorki. - powiedział z nutką kpi w głosie Ev. - Takie życie. - uśmiechnął się złośliwe do mnie. - Musisz się przyzwyczaić. Nikt cię tu nie będzie lubić. Nadal do tego nie doszłaś? Ludzie cię nie zauważają, ponieważ jesteś Pokemonem typu Mrok. Takie Pokemony najczęściej są złośliwe. Tak też jest z Pokemonami typu Duch. - tu się złowieszczo zaśmiał.Próbowałam spojrzeć na Foo, jednak skupiłam się na Lycanrocku i uwolnieniu się z jego "uścisku".
-Ja... Ja nie mogę zostawić tak mojej przyjaciółki! - usłyszałam krzyki Foo.
Po chwili przed moimi oczami stanęła ciemność.*z widoku Foo*
Nie mogłam jej tak zostawić. Ona straciła przytomność, a ja miałam się tak przyglądać? Nie! Muszę pokonać swój strach!
Wbiegłam na Lycanrocka i użyłam Drain Punch.
Pokemon upadł za pierwszym ciosem.
-Powrót! - krzyknął jego trener, wyciągając PokeBall. - Wybieram cię, Torracat!
Po chwili obok chłopaka pojawił się kot. Na szyi miał ognistą kulkę. W większości był czerwony, ale też był czarny.-Grr... - zawarczał na mnie.
Postanowiłam załatwić najpierw Eevee'ego.
Uderzyłam jeszcze raz Drain Punch'em.Eevee upadł odrazu.
-Powrót! - krzyknął chłopak.
Zostałam tylko ja i ten kot.
-Ember! - krzyknął trener.
-Tar!
Po chwili na mnie leciała kulka ognia.
Po chwili kulka odbiła się, nie dotykając mnie.
Użyłam Detect.
Po chwili wypuściłam w stronę kota gwiazdki.
Kot upadł. Po chwili podniósł się.-Widzę, że mam przeciwnika równego sobie. - zakpił sobie Torracat.
Podbiegłam do niego i użyłam Drain Punch. To był mój najsilniejszy atak.
-Nie. Ja jestem silniejsza. - odpowiedziałam.
Kot upadł i już się nie podniósł.
-Powrót! Jak na złość! Następnym razem będę silniejszy, niż te słabe, dzikie Pokemony! To był twój fart! Następnym razem ci nie odpuszczę! - krzyknął trener i odbiegł.
-Odczepił się w końcu. - westchnęłam.*****
*Z widoku Star*
Otworzyłam oczy. To... Wszędzie było biało. Zobaczyłam szybę, gdzie po drugiej stronie stała moja przyjaciółka i jakiś Audino.
Po chwili do tego wielkiego, białego... pokoju? Tak, do pokoju weszła jakaś pani. Miała różowe włosy, ubrana była w biały fartuch, na którym widniał znak różowego PokeBalla. Jej sukienka była różowa.
-Co to za pani? Gdzie ja jestem? - zaczęłam rozmyślać.
Strasznie bolała mnie głowa. Za tą panią w biegła Foo.
-Eh... nic ci nie jest? - zapytała się mnie, z widocznym zaniepokojeniem w oczach.
-Mienfoo przyniosła cię do mnie wieczorem. Miałaś dużo zadrapań i ran. - zaczęła tłumaczyć "różowa pani". - I mów do mnie Siostra Joy. - uśmiechnęła się do mnie.
Zobaczyłam, że siedzę na jakiśm łóżku, które stało na jakimś... kijku?
Zeskoczyłam z tego czegoś i pobiegłam do Foo.
-Co tu się dzieje? - spytałam się.
Nie dostałam odpowiedzi.
-Odpowiesz mi? - spytałam się jeszcze raz.
Foo spuściła głowę.
Po chwili wyciągnęła łapkę i bez słowa zaczęła grzebać w moim futerku na szyi.
-Hej! Co... - nie zdążyłam dokończyć zdania, ponieważ poczułam zrywanie sznurka.
-O to chodzi... - powiedziała niepewnie Foo.
Trzymała w swojej łapce sznurek, a na jego końcu dowieszony był czarny kamień.
-Co to jest...? - spytałam, przypatrując się tej rzeczy.
-Siostra Joy wykryła to, kiedy cię badała. - zaczęła wyjaśniać Foo. - To, co tu teraz widzisz, to kamień Mistrzów Iluzji.
-Co?
-Mistrzowie Iluzji znani byli na całym świecie. Skąd go masz?
-Nie... wiem...
-Hmm... - Foo zaczęła się nad czymś zastanawiać. - Idziemy do biblioteki. - powiedziała.
******
Po paru minutach byłyśmy już w bibliotece. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się do siebie.
-Jesteśmy na miejscu! - powiedziała szczęśliwa Foo.
-Po co my tak w ogóle tu jesteśmy? - spytałam się jej, bo trochę nie widziałam w tym wszystkim sensu.
-Przyszłyśmy po książkę. - po tych słowach przyjaciółka podbiegła do pierwszej półki z książkami.
Biblioteka była bardzo duża. Miała ze trzy piętra (licząc parter), a na nich same książki! Nigdy nie widziałam tak dużego pomieszczenia!
-To... czego dokładniej tu szukamy? - spytałam, podbiegając do Foo.
-Mam! - krzyknęła po chwili przyjaciółka. Ucichła. Chyba zapomniała, że jest w bibliotece.
-Co takiego? - dopytywałam się, dopóki nie doszłyśmy do pani, która siedziała przy jakimś biurku.
-Chcemy wziąć tą książkę. - powiedziała Foo.
-Umiesz posługiwać się telepatią? - zapytałam, gdy Foo brała książkę.
-Tak.
-I nic mi o tym nie powiedziałaś?
-Nie było okazji.***
-Foo powiedziała, że załatwi nam pokój... - pomyślałam.
Siedziałam w wielkim pomieszczeniu, gdzie chodziło dużo Pokemonów. Był to tak zwany "Hotel dla Pokemonów".Po kilku minutach moja przyjaciółka podbiegła z jakimiś kluczami.
-Mam! Numer naszego pokoju to dwadzieścia dwa. - powiedziała z uśmiechem.
-Supcio! - krzyknęłam.
Oboje poszłyśmy do naszego pokoju.
Pokój był duży. Ściany były koloru białego. Po prawej stronie stało łóżko pietrowe.
-Foo nie kłamała, kiedy mówiła, że ma tu znajomości i może nam zająć jeden z najlepszych pokoi. - pomyślałam.
Z lewej strony stała wielka szafa. Gdzieś z tyłu były drzwi do łazienki.
-Śpisz na dole? - zapytała się mnie koleżanka.
-Nie... Wolę spać na dole. - odpowiedziałam.
Foo wskoczyła na górę. Ja za to usiadłam na dole.
-Em... Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. - zapytała się Foo.
-Co takiego? - zapytałam. - Co chcesz mi powiedzieć?
-No... Chodzi o wczoraj... Jak zaatakował cię ten chłopak. Zaniosłam cię wieczorem do Centrum Pokemon. Niestety, po drodze zgubiłam twoje rzeczy... No... I... Chciałam ci dać to. - Foo wyciągnęła coś, co przypominało prezent. Musiała to zachować w szafie, ponieważ podbiegła do niej i otworzyła ją. W środku był właśnie ten prezent.
Odpakowałam go. W środku był notes, długopis i torbo - plecak (przynajmniej tak to wyglądało).
-Dzięki! - krzyknęłam i podbiegłam do Foo, po czym przytuliłam się do niej.****
Wieczorem wszyscy w hotelu zschodzili się do swoich pokoi. Dowiedziałam się, że w takich miejscach obowiązują pewne zasady. Jedną z nich było nie wychodzenie ze swoich pokoi po dwudziestej.
Usiadłam na swoim łóżku, biorąc z szafy notes i długopis.
Foo zasnęła kilka minut temu.
Zaczęłam pisać.
Pamiętnik Star
Po czym przerzuciłam stronę dalej.
Hotel dla Pokemonów, osiemnasty listopad, rok 2017
I zaczęłam pisać, co mi się dzisiaj przytrafiło. Po ostawieniu ostatniej kropki, odłożyłam rzeczy, zakryłam się kołdrą i zasnęłam.****
Wow... Ponad tysiąc słów... Pozwólcie, że będę zapisywać daty na początku każdej opowieści. Pojawi się także Flashback, który będzie mi potrzebny.
Od teraz rozdziały będą pojawiać się co tydzień!
Pozdrawiam!
CZYTASZ
Pokemon: Spójrz w gwiazdy [ZAWIESZONE]
FanfictionCześć! Jestem Star! Wszyscy nazywają mnie Ulicznym Pokemonem... A to wszystko przez to, że nie mam domu. Codziennie wychodzę przed stragany, gdzie dostaję jedzenie od pewnej starszej pani. Niektórzy dają mi malutkie podarunki, a niektórzy poprostu m...