Rozdział 2- W psychiatryku.

44 4 2
                                    

W wieku 14 lat u Julki zdiagnozowano schizofrenię urojeniową; owa miałabyć odpowiedzialna za jej zwidy i agresywne zachowanie, lecz dopiero w wieku 17 lat skierowano ją do zakładu paychiatrycznego. Siedziała tam aż 2 lata. Miała ustalony rozkład na każdy dzień tygodnia. Wyglądały podobnie. Punktem kulminacyjnym była tabletka, która miała wywoływać "sztuczne zadowolenie", przynajmniej tak mówili lekarze i psychiatrzy.
Podczas jednej z lekcji przystosowania do życia w społeczeństwie, uwagę Juli zwrócił pewien mężczyzna. Zerkała na niego przez całe zajęcia. Wreszcie jedna koleżanka szepnęła do niej:
- Podoba ci się, co?
Jula nie zwracała zbytnio na nią uwagi i widocznie nie wyczuła ironi w jej głosie.
- Weź... ciszej- wkońcu odezwała się.
- Stój!- odezwał się chłopak, jednak nie było to skierowane do nikogo w tej sali.
Po lekcji w korytarzu, spotkała chłopaka, od którego nie mogła oderwać zwroku podczas zajęć.
Szli przez korytarz i nagle Julka wpadła na niego. On się tylko odsunął i powiedział:
- Za blisko!
- Przepraszam- odezwała się zaskoczona, ponieważ myślała że powie on coś zupełnie innego.
Miał na sobie czarny golf, którego długimi rękawami zakrywał ręce i dłonie. Był brunetem, a duże, przestraszone oczy sprawiały, że nie sposób było go zapomnieć. Z resztą, Jula nie zamierzała tego robić. Można było się domyśleć że nie lubi dotyku.
-----------------------------------------------------------

- Tato? Tato?!
- Tak córciu?
- Tato gdzie jesteś!
- Tak córciu?
- Tato?
- Tak córciu?
Julia była w swoim domu. Od razu wyszła na taras. Tam ciągle siedział ten chłopiec.
- Tak córciu?
Miała znowu 10 lat.
- Tak córciu?
Była w tym samym miejscu.
- Tak córciu?
W tym samym czasie...
- Tak córciu?
Jednak coś było nie tak.
- Tak córciu?
Nie mogła ustalić co.
- Tato.
- Tak córciu?
Julia rozpłakała się.
- Czemu płaczesz?
- Ponieważ nie jesteś prawdziwy...
- Nie jestem? Tak córciu?
- Tak tatku...
Przez całą rozmowe stał do niej tyłem. Teraz powoli obracał się w jej stronę. Nie mogła uwierzyć. Musi się obudzić! Widziała dorosłego mężczyzne o twarzy chłopca. Nie byle jakiego chłopca.
- Tak córciu?
- O Boże...
Czas i miejsce przeniosły się. Była teraz podczas tej pamiętnej nocy.
Nagle małpka zaczęła bić talerzami. Robiła to coraz szybciej. Ale coś było nie tak. Nie słychać było ojca, który próbował się tu wbić i miał ją uratować. To był ten moment. Jula podniosła kołdrę, ale nie zaczęła krzyczeć. Otworzyła oczy. Stał przed jej łóżkiem chłopiec. Czarno-biały. Jak ze starej pocztówki. Przybliżał się do niej.
- Tak córciu?- powiedział głosem dziecka- Napewno?
Obudziła się z krzykiem. Do jej pokoju wparowali dwaj lekarze i podali jej dawkę leku.
- Nie, nie, nie! Wszystko jest dobrze! To tylko sen! Nie potrzebne są igły!...
-----------------------------------------------------------

Dzisiaj Julia miała urodziny. Jednak nie cieszyła się z tego faktu, ponieważ również dzisiaj obchodziła rocznicę przyjazdu do tego "domu wariatów".
Odwiedziła ją jej siostra- Maja. Rozmawiały przez grubą szybę, co normalne było chyba tylko w więzieniu.
- Cześć! Wszystkiego najlepszego!- odezwała się jej siostra.
- Cześć- mniej entuzjastycznie powiedziała Jula- Dzięki, że mnie odwiedziłaś.
- Oj wiesz przecież, że zawsze przyjadę cię odwiedzić. I... patrz. Przywiozłam tort!
- Widzę...
- No więc powiedz coś. Jak ci się tu żyje?- zaproponowała Maja.
- Jak mi się tu żyje? Super. Jesli powiem, że nie czuję się chora, wręcz przeciwnie, że jestem zdrowa, podwajają mi dawkę leku, a gdy potwierdze to co gadają codziennie, że tak, jestem chora, robią to samo. Gdyby ten lek chociaż działał...
- Przestań. Sama sobie to zafundowałaś. To wszystko przez te twoje zamieszki, w których uczestniczyłaś, narkotyki... zwidy...
Myślisz, że ojciec byłby z ciebie dumny? Dlaczego miałby cię kochać bardziej niż mnie? Dlaczego ktoś wogóle miałby cię kochać?
- Poprostu... Idź już stąd- powiedziała poirytowana Julia
- Dlaczego miałby cie kochać tak jak mamę, którą zabiłaś?
- WY-PIER-DA-LAJ!
- Spokojniej tam- upomniał ochroniarz, który całą rozmowę stał przy niej.
- Niech pan mnie już odprowadzi do pokoju.
-----------------------------------------------------------

Ten dzień miał być taki jak wszystkie inne tutaj, jednak Jula robiła wszystko, żeby tak się nie stało. Podbiegła do chłopaka, który tak zamącił jej w głowie.
- Hejka- powiedziała niepewnie- Chciałbyś zostać moim chłopakiem?
- ym... Okej? Ale nie dotykaj mnie.
- Okej- odparła równie zaskoczona.
- Mam wrażenie, że skądś cię pamiętam.
- Wpadliśmy na siebie ostatnio.
- Tak... nigdy cię wcześniej nie spotkałem?
- Wątpie...
- Okej- odpowiedział wesoły.
Właśnie tym dziwnym dialogiem rozpoczęła się miłość dwojga ludzi.
Ludzi, jakich połączyła niezwykła więź, którą nie trzeba było wyrażać dotykiem. Żyliby tak długo, gdyby nie to, że psycholog oznajmił, że Marek (tak miał na imię chłopak) jest już "zdrowy". W nocy przyszedł do niej razem z poduszką, ponieważ usłyszał jej krzyki.
- Śpisz?
- Jezu, ale mnie wystraszyłeś. Nie, już nie.
Położył się, wziął poduszkę i postawił między nimi tak, by ich ciała się nie dotykały.
- Wyjeżdżam jutro rano. Według lekarzy jestem już zdrowy.
Julii odziwo wogóle to nie zdziwiło. Przyzwyczaiła się do straty. Traktowała ją jak starego przyjaciela.
- Ale spokojnie- ciągnał dalej- Ty też niedługo stąd wyjdziesz i będziemy żyć razem.
- Tak...- odparła.
- To ja już może pójdę się pakować.
- Pewnie...- powiedziała obojętnie.
Zaraz po tym jak wyszedł, wstała, zamknęła drzwi i przykucła, opierając się o ścianę. Przymróżyła powieki, żeby powstrzymać łzy. Nagle usłyszała dźwięk. Długopis, który leżał na biurku koło łóżka, zaczął się trząść.
Julia podeszła powoli do niego. Usłyszała kolejny dźwięk. Jej szafka także zaczęła się kołysać, a światła na suficie migały. Miała przeczucie, że cały pokój zaraz wybuchnie. Schyliła się, łapiąc za głowę dwoma rękoma.
+÷×==×-+÷÷=+×÷×+×-÷=+++÷=+=+÷×÷=+
Szafki wkońcu otworzyły się, wywalając na zewnątrz całą swoją zawartość. Jula miała wrażenie, że czas się spowolnił. Bała się otworzyć oczy. Zupełnie jak wtedy, kiedy miała 10 lat. Wszystkie przedmioty zaczęły krążyć wokół niej, tworząc pewnego rodzaju wir. Nie mogła wytrzymać i zaczęła krzyczeć.
+÷×==×-+÷÷=+×÷×+×-÷=+++÷=+=+÷×÷=+
Puste korytarze sprawiały, że krzyk rozniósł się po całym szpitalu. Nagle ustał. Dopiero teraz zobaczyła co się dzieje. Co ONA robi. Kontroluje te wszystkie przedmioty. Nie wiedziała jak. Może mogłaby się stąd wydostać?
Jednak czasu na rozmyślania nie było wiele- do pokoju wbiła się ochrona.
Wszystkie przedmioty opadły i leżały porozwalane na ziemi. Myśleli, że Jula wpadła w jakąś furię i porozwalała wszystkie te przedmioty. Chwycili ją i ciągnęli za sobą.
- Co jest!- powiedziała przestraszona. Sama nie wiedziała co ją bardziej przerażało, to, co stało się w pokoju czy to, co dzieje się teraz- Puśćcie mnie!
Jednak nie odezwali się ani słowem. Targali ją dalej po ziemi.
- Puśćcie mnie! Zostawcie! Proszę...
Powoli opadała z sił. Ochroniarze, trzymając za nogi, poczuli opór. Julia złapała się ściany. Jeden z nich podszedł do niej z pałką. Zamachnął się i...
Jula sprawiła, że znieruchomiał. Wyszczeżył oczy, jakby miał zaraz pęknąć, jednak ona leżała, wpatrując się w niego. Oto jej strach przerodził się w gniew. Sama sobie nie zdawała sprawy z tego, co właśnie robi. Gdy podbiegła reszta, wydała z siebie przerażający krzyk. Światła w korytarzu zaczęły migać. Ich biały blask, przerodził się w krwawą czerwień. Wiedziała co się zaraz stanie...
+÷×==×-+÷÷=+×÷×+×-÷=+++÷=+=+÷×÷=+
Wstała, tym razem próbując to kontrolować. Nabrała już energii. Każde użycie mocy bardzo ją osłabiało. Jej wrzask przemienił się w pisk, który skutecznie ogłuszył wrogów. Teraz oni schylali się z bólu. Pisk był coraz głośniejszy. Julia powoli zaczęła się unosić nad podłogą i... zniknęła.
+÷×==×-+÷÷=+×÷×+×-÷=+++÷=+=+÷×÷=+
Ciąg dalszy przygód Julii i innych w książce mojego autorstwa- Dwadzieścia Tajemnic.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 19, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

InnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz