Nowy Poczatek

676 28 8
                                    

Alec popchnął Magnusa na regał książek i pocałował go z pełną namiętnością i sercem. Magnus objął jego młodą twarz, ale ręce kierowały się w stronę dołu jego koszulki, po chwili czuł pod opuszkami palców jego gołą, zimną skrórę. Żywiołowo zdjął z niego ubranie, gdy nadal się całując przemieszczali się do sypialni potykając się o własne nogi. Trudność przekazywania wspólnych pocałunków przez ich uśmiechy dawała za wygraną. Oboje, Alec jak i Magnus nie mogli uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Dopiero co do siebie wrócili po kilkudniowej rozłące.
"To jest zbyt piękne by było prawdziwe" - pomyślał Alec.
Czarownik widząc, że jego chłopak zamknął oczy dotykając się czoło o czoło zmartwił się czy nie powinni zwolnić.
-Alec, wszystko dobrze? Jesteś pewien? Może chcesz zwolnić? Co się dzieje? - wypytywał.
Chłopak tylko zaprzeczył ruchem głowy nie odzywając się słowem mając nadal zamknięte oczy.
Magnus chciał zabrać ręce z jego policzków, ale Alec go powstrzymał otwierając oczy patrząc się prosto na niego.
-Kocham cię Magnusie. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
-Ja ciebie też - jego zmartwienie zmieniło się w ponowne szczęście.
Alec zdjął z chłopaka koszulkę po czym natychmiast rzucili się na łóżko. Ich oddechy były coraz głębsze i szybsze. Czarownik przytwierdził usta do jego szyi. Smakował potem, mydłem i skórą. Ugryzł go w nadziei, że pozostawi ślad na jego bladej skórze. Alec jęknął z podniecenia. Wodził palcem po jego szorstkich ustach patrząc się w jego błękitne, pełne pożądania oczy. Nie miał dość podarowywania mu kolejnych pocałunków, dlatego też ich usta ponownie się złączyły. Runy na ciele Aleca zaczęły świecić się od potu i odbijających się płomieni świeczek. Magnus zniżając rękę do jego spodni czuł pod opuszkami palców już nie zimną, ale rozgrzaną skórę pokrytą gęsią skórką. Ich przyspieszone, gorące oddechy wchodziły we wzajemną fuzję, a ich spojrzenia spotykały się raz po raz.
"Chciałbym by ta chwila nigdy się nie skończyła, by trwała wiecznie" - pomyślal Magnus.

*Jakiś czas później*

Alec słuchał spokojnego bicia serca Magnusa leżąc na jego gołej, ale ciepłej piersi. Czarownik uśmiechając się delikatnie bawił się czarnymi włosami chłopaka i głaskał go po ramieniu.
-Uśmiechasz się - zauważył Alec.
-Skąd wiesz?
-Czuję to, nawet nie muszę na ciebie patrzeć, a wiem, że jesteś szczęśliwy.
-Masz racje Aleksandrze. Jestem szczęśliwy.

* * *

Następnego ranka promienie wiosennego słońca wpadały do otwartego pomieszczenia. Czerwone pasemka w czarnych włosach czarownika wyglądały jak płonący ogień. Z przymróżonymi jeszcze oczami, ujrzał obudzonego już Aleca ślepiami wbitymi w Magnusa.
-Hej przystojniaku - powiedział zaspany.
-Dzień dobry.
-Jak długo już nie śpisz?
-Jakąś chwilę.
-Tylko mi nie mów, że przez ten cały czas się na mnie patrzyłeś - spytał Magnus pytająco.
-Lubię się na ciebie patrzeć powiedział Alec uśmiechając się.
-To jest straszne... - odpowiedział chichocząc.
-No może troszkę - powiedział delikatnie go całując - idę na górę zrobić kawę, też chcesz?
-Jeszcze pytasz? - spytał retorycznie, z uśmiechem na twarzy, którego nie mógł się pozbyć.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, ubrał spodnie i stanął w drzwiach widząc, że jego chłopak nadal wylegiwuje się w łóżku.
-Idziesz? - spytał.
-Tak, zaraz przyjdę.
-Dobrze.
Kiedy usłyszał skrzepiące schody, wiedział, że Alec zaraz dotrze do kuchni i będzie robił kawę, która nie zawsze wychodzi mu taka jaka powinna. Aczkolwiek jest mistrzem w gotowaniu i robieniu przepysznych śniadań. Zastanawiał się co strzeliło mu do głowy, żeby zerwać z nim na pierwszym miejscu. Wiedział, że popełnił jeden z największych błędów w jego życiu i nigdy nie zapomni widoku jego oczu pełnego bólu, cierpienia i strachu. Czarownik nie ma w zwyczaju ranić kogoś kogo kocha, myślał, że nie potrafił, a jednak. Wiedział, że nigdy sobie tego nie wybaczy. Jego uśmiech. Jego pełen szczęścia uśmiech pozwala mu o tym zapomnieć choć na chwilę.
-Magnus!
Słysząc wołanie Aleca, wyskoczył z łóżka, zarzucił na siebie satynowy, niebieski szlafrok i popędził na górę. Już na schodach dobiegał zapach świeżo zaparzonej kawy i smażonego mięsa.
-Co tak pachnie? - odezwał się czarownik.
-Coś bardzo dobrego - popatrzył się na Magnusa, który miał skwaszoną minę popijając kawę - no może zbyt się pospieszyłem z tym "bardzo".
-Alec, kocham cię, ale koniecznie muszę nauczyć cię robić dobrą kawę - zaśmiał się - albo po prostu poproszę Catarinę. Ona jest mistrzynią w robieniu kawy.
-Nigdy mi o niej tak naprawdę nic nie mówiłeś.
-Nigdy nie pytałeś... Wydaje mi się, że będzie lepiej jak was po prostu poznam - dodał gdy zobaczył pytającą minę Aleca.
-Zgoda. Dobra, może z kawą zawiodłem ale ze śniadaniem jak wiesz, nigdy nie ponoszę porażki.
-Z tym się zgodzę.
Magnus patrząc na swojego szczęśliwego jak nigdy dotąd chłopaka nie mógł uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Kochał obserwować go jak przypala bekon na patelni, jak popełnia ciągłe porażki co do kawy, jak próbuje uratować śniadanie i robi wszystko by go zadowolić. Młody Łowca nie chciał by Magnus pomyślał o nim w sposób w jaki nie chciałby zostać oceniony. Lecz czarownika to nie obchodziło, właśnie dlatego tak bardzo go kochał, za to, że nie jest idealny i nie obawiał się tego okazać, za to, że potrafi być sobą. Był z wieloma ludźmi przed Aleckiem i prawie każdy nie był z nim szczery jak się naprawdę czuli, odnosił wrażenie, że nie czuli się z nim swobodnie. Ale Alec był inny. Pomimo, że ponosił porażki w prostych, domowych czynnościach, wiedział, że wywołuje to uśmiech na twarzy czarownika i to sprawiało mu największą radość. Magnus nigdy dotąd nie odczuwał tak potężnego szczęścia jak teraz.
-Magnus! - dobiegło krzyczenie z dołu.
-W kuchni, na górze!
Do kuchni wparowała zadyszana ale zarazem szczęśliwa na widok Magnusa Catarina. Od razu rzuciła mu się w ramiona czując wielką ulgę.
-Tak się o ciebie martwiłam.
-O mnie? Dlaczego? - zdziwił się odsuwając ją od siebie.
-Nie dzwoniłeś, nie dałeś znać, że wszystko poszło dobrze.
-Przepraszam, zapomniałem. Wróciłem do domu, wykąpałem się i poleciałem do Hunter's Moon.
-A potem?
Alec i Magnus spojrzeli się po sobie i znowu na Catarinę.
-Byłem zajęty.
-Zajęty? Magnus! Ja myślałam, że ty nie żyjesz, że coś ci się stało! - mówiła ze łzami w oczach.
-Nie żyję?? Dlaczego tak myślałaś?
-Nie czułam twojej magii.
-Prawdopodobnie dlatego, że straciłam trochę energii, przez zamknięcie szczeliny, przez którą przechodziły demony i pewno dlatego jej nie czułaś.
-Dobrze, ale Valentine.
-Co Valentine?
-Przywołał anioła.
-Co w związku z tym? - Magnus patrzył na nią pytająco.
-Mogłeś umrzeć!
-Hej, spokojnie, jestem tu. Cały i zdrowy - uspokoił ją przyjaciel ponownie ją przytulając - a tak po za tym, to chyba czas byście się poznali - powiedział spoglądając na Aleca kątem oka.
-To jest...
-Alec Lightwood - dokończyła Catarina - sławny Alec Lightwood. Sporo o tobie słyszałam ale nie wiedziałam kiedy w końcu cię poznam.
-Mam nadzieję, że słyszałaś dobre rzeczy - uśmiechnął się podając jej rękę - miło mi.
-Przepraszam, że musiałeś poznać mnie w takim stanie, ale gdyby mój drogi przyjaciel nie zapomniał by dać mi znać, że żyje - spojrzała się na Magnusa ściskając jego ramię - byłoby inaczej.
-Nic nie szkodzi.
-Chwila, chwila - przerwała i wymieniała wzrok to na Magnusa to na Aleca - myślałam, że wy nie...
-Wróciliśmy do siebie - odpowiedział szybko.
-No to tym bardziej trzeba było dać mi znać! W takim razie, zostawiam was samych i tak mam parę spraw do załatwienia.
-A czy te sprawy mogą poczekać jeszcze z godzinę? Mam ochotę na dobrą kawę, a jak obydwoje wiemy jesteś w tym mistrzynią i przy okazji mogłabyś nauczyć mojego chłopaka jak się ją robi.
Catarina otworzyła usta by coś powiedzieć, ale Magnus ją wyprzedził.
-Jesteś najlepsza, kocham cię, to ja lecę pod prysznic - powiedział całując ją w policzek.
-A śniadanie? - krzyknął Alec.
-Zjem jak się wykąpię!
Po wyjściu Magnusa w kuchni nastała krępująca cisza.
-A więc... - Catarina i Alec patrzyli po sobie - kawa! Może ja zrobię kawę, a ty...
-Pójdę coś na siebie zarzucić - powiedział chłopak orientując się, że nie ma nic na sobie oprócz spodni.
-Dobry pomysł.
Alec wyszedł szybko z kuchni i popędził do sypialni. Ubrania były rozrzucone po całym pokoju, więc zanim znalazł swoją koszulkę minęło trochę czasu. Młody Łowca nie chciał zbytnio wracac na górę, nie chciał czuć powownej niezręczności. "Alec weź się w garść, to najlepsza przyjaciółka twojego chłopaka, musisz się z nią dogadać, walczysz z demonami, a nie potrafisz nic powiedzieć?!" - myśli w głowie.
-Dobrze, że już jesteś, kawa gotowa. A Magnus...?
-Nadal pod prysznicem.
-No tak, Magnus uwielbia długie prysznice.
-Długo się znacie?
-Prawie całe życie, a właściwie to odkąd pamiętam - Catarina nalewając kawę popatrzyła na Aleca pytająco - Magnus poważnie nic ci o mnie nie mówił, co?
-Kompletnie. On... - i tu się zatrzymał i zasmutniał.
-O co chodzi?
-Chodzi o to, że on mało mówi o czymkolwiek. Mało o sobie, o swojej przeszłości.
Czarownica popatrzyła na niego ze smutkiem i zrozumiała, że ktoś musi mu to powiedzieć.
-Widzę, że się o niego martwisz.
Alec tylko pokiwał głową.
-On mi nic nie mówi, nawet kiedy mówi, że wszystko jest w porządku, wiem, że kłamie.
-Alec, posłuchaj mnie uważnie gdy ci to powiem. Magnus jest najbardziej zamkniętą osobą jaką znam. Myślę, że on chce ci powiedzieć mnóstwo rzeczy związanych z nim, ale się boi, nie wie jak zareagujesz.
-Co masz na myśli?
-Magnus doświadczył dużo śmierci, z którą się nadal nie oswoił. Mówił ludziom o sobie, nie wszystkim, ale mówił i każda osoba od niego "uciekała". Boi się, że też to zrobisz. On od zawsze miał problem z otworzeniem się przed nowymi osobomami, a tym bardziej przed tobą.
-Dlaczego?
-Bo jest w tobie szaleńczo zakochany. Widzę to po nim. Nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Ale Alec zrozum mnie nie moja rola w tym by ci opisywać jego życie. To on to musi zrobić, ale proszę cię, nie naciskaj na niego. On bardzo tego nie lubi.
W tym samym momencie do kuchni wszedł Magnus pachnący szamponem sandałowym.
-O czym tak szepczecie? - spytał obejmując Aleca od tyłu.
-O niczym ważnym - uśmiechnął się - muszę się zbierać.
-Tak szybko?
-Tak  muszę lecieć do instytutu. Zadzwonię do ciebie później, kocham cię.
-Jasne, ja ciebie też.
Pożegnali się całując się w usta.
-Trzymaj się - powidział do Catariny, po czym ona odpowiedziała: "Ty też".
-Co? - spytał Magnus.
-Nic takiego - uśmiechnęła się - twoja kawa.
-Jesteś najlepsza.
-Mówiłeś już to.
-I powinienem mówić to częściej.
-Może zamiast mówić mi to częściej, zacznij częściej rozmawiać z Aleckiem. Martwi się o ciebie.
-Wiem. Ale wiesz, że nie mogę, nie teraz.
-Magnus, on musi wiedzieć.
-Catarina, jest dobrze, pomiędzy nami jest teraz fantastycznie, jak nigdy wcześniej nie było. Nie chcę tego zepsuć.
-Zepsujesz, jak mu nic nie powiesz.

•A więc mój pierwszy rozdział poszedł, mam nadzieję, że się spodoba. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania, bardzo mi to pomoże i zmotywuje :)) •

ZRANIONY ANIOŁOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz