2.

31 2 2
                                    

Wracałam do domu ciemną uliczką. Miałam wrażenie , że ktoś mnie obserwuję. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam ciemną zakapturzoną postać. Przyśpieszyłam kroku, ale nie zauważyłam wystającego kamienia i upadłam. Postać była coraz bliżej.
- Zgubiłaś się?- był to mężczyzna, który uśmiechnął się szyderczo
- n.nie - odpowiedziałam przestraszonym głosem. I wtedy stało się to czego nikt by nie chciał w życiu doświadczyć. Pomału rozpinał pasek od spodni, a  szyderczy uśmiech nie znikał jego twarzy.
- nie proszę nie - krzyczałam
- Maya! - słyszałam jak przez mgłę. Czułam szarpanie.
- obudź się ! -   uff to tylko sen. Podniosłam się delikatnie. Mama patrzyła na mnie zmartwioną mina. Obróciłam się na drugi bok, ale nie zasnęłam.  Zaczęłam rozmyślać o blondynie, o jego cudownym uśmiechu i tych pięknych niebieskich tęczówkach. Nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia, ponieważ taka nie istnieje, ale wiem, że nie będzie on mi obojętny. Rano, po długim rozmyślaniu, poszłam pod orzeźwiający prysznic. Umyłam się malinowym żelem pod prysznic i umyłam włosy brzoskwiniowym szamponem.  Potem wyczyściłam zęby i umyta poszłam do szafy. Ubrałam się w czarne spodnie z wysokim stanem i dziurami na kolanach do tego biały crop top z napisem PSYCHO.  Ubrana zeszłam na dół, gdzie czekały na mnie już ciepłe tosty. Rozkoszując się nimi, przeglądałam media społecznościowe. Oprócz wiadomości od Alex nie dostałam żadnych wiadomości. Około 7;00 wyszłam z domu i ruszyłam pieszo do znienawidzonego miejsca przez wszystkich uczniów. Mam jeszcze 10 minut drogi, ale mnie się nie chce więc pojadę autobusem. Na pojazd nie musiałam  długo czekać. Usiadłam na wolnym miejscu, włożyłam słuchawkę do uszu i nawet nie zorientowałam się, że już jedziemy. Wysiadłam na przystanku i wolnym krokiem ruszyłam do budynku. Korytarze były zapełnione uczniami, ale już dostrzegłam siedzącą pod salą postać. Powoli się do niej przysiadłam, a ona przestraszona aż pisnęła                                                                                                                                        -Hej- chichotałam, ona tylko unormowała oddech i udawała focha -I tak mnie kochasz- mrugnęłam do niej i potem weszłam do sali. Usiadłam do środkowej ławki i czekałam na Alex, która usiadła 3 ławki za mną. Profesor zaczął lekcje, która była bardzo nudna do póki nie wszedł do klasy spóźniony uczeń. Był to ten przystojny blondyn z tymi cudownymi...STOP            -Przepraszam za spóźnienie- powiedział zdyszany. Profesor spojrzał na niego wyrozumiale, bo pewnie wiedział, że jest nowy i pokazał miejsce obok mnie. On spojrzał na mnie wesoło i przysiadł się obok. Obróciłam się delikatnie do tyłu tak żeby Al mnie widziała i ruszyłam ustami co miało wyglądać jak "nienawidzę cię", a ona tylko zachichotała.                                        -Hej-szepnął mój sąsiad z ławki. Obróciłam się w jego stronę i delikatnie się uśmiechnęłam.    
  -Hej- spojrzałam czy profesor nie patrzy (on nie toleruje gadania na jego lekcji)-Jestem Maya-    
 -Luke- powiedział, patrząc mi w oczy co nieco mnie krępowało. Odwróciłam wzrok na zeszyt i zaczęłam przepisywać informacje z tablicy. Nadal czułam jego wzrok na sobie, więc spojrzałam na niego z zapytaniem w oczach, a on tylko się uśmiechnął. Wreszcie usłyszałam upragniony dzwonek. Szybko się spakowałam i wyszłam z klasy. 

-Ej Maya, mam sprawę- powiedział Luke

-Tak?

-Czy mogłabyś....-

------------------------------------------------------

MAM NADZIEJE, ŻE TEN SIĘ SPODOBAŁ, JEŚLI ZOBACZYŁAŚ/EŚ LITERÓWKĘ NAPISZ W KOMENTARZU. NARAZIE ROZDZIAŁY BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ CZĘŚCIEJ TAK NA POCZĄTEK

515 SŁÓW 

Czy to zakład...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz