Na słowa lekarki zamarłam, a moja twarz automatycznie pobladła.
-Zgadzają się państwo na operacje? – spytała błądząc wzrokiem pomiędzy mną, a Harry'm.
-Tak, oczywiście. – odpowiedział szybko mój mąż, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Mój język ugrzązł mi w gardle i nie byłam się w stanie wypowiedzieć.
-W takim razie pielęgniarka zabierze Małą, aby ją przygotować do operacji, a państwa zaproszę do gabinetu. Oboje musicie podpisać zgodę na operację. – powiedziała szybko otwierając drzwi na korytarz. Do środka weszła przyjaźnie wyglądająca kobieta w średnim wieku. Zbliżyła się do mnie i posłała mi lekki uśmiech.
-Mogę? – spytała wyciągając ręce w stronę Katy. Moje dłonie zacisnęły się na kocyku dziewczynki. Miałam wewnętrzną blokadę przed oddaniem córeczki.
-Każda chwila jest na wagę złota pani Styles. – głos pani Clark skutecznie mnie wybudził.
Pochyliłam się nad Katy i musnęłam jej czółko ustami. Harry zrobił to samo co ja oraz dodatkowo pocałował zaciśniętą piąstkę Małej.
-Wszystko będzie dobrze Skarbie. Mamusia i tatuś bardzo cię kochają. – mówiłam, a mój głos zaczął się łamać. To mogły być moje ostatnie chwile z dziewczynką. Być może właśnie po raz ostatni trzymałam ją w ramionach, widziałam jej uśmiech i te dwa szmaragdy, które śledziły moją twarz.
-Będzie dobrze. – wyszeptał Harry wprost do mojego ucha, po czym musnął miejsce tuż za nim.
Moje ręce zaczęły się trząść, a po policzku spłynęło kilka łez. Pielęgniarka przyglądała nam się wyraźnie wzruszona. Zbliżyła się i wyjęła Katy z moich dłoni. Gdy moja córeczka zniknęła z mojego uścisku, automatycznie odwróciłam się do męża i przylgnęłam do jego ciała. Harry przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Proszę za mną. Mamy mało czasu. – odezwała się pani Clark bardzo smutnym głosem. Odwróciłam głowę w jej stronie i zobaczyłam plecy pielęgniarki znikające na korytarzu.
Harry pomógł mi wstać. Jego jedno ramię obejmowało moje plecy, a drugie trzymało moją dłoń. Oparta o bruneta skierowałam się wraz z nim i panią doktor do jej gabinetu. Po przejściu do wspomnianego pomieszczenia Styles posadził mnie na krześle, po czym zajął miejsce obok. Jego ręka przez cały czas ściskała moją.
Pani Clark usiadła naprzeciw nas i z szuflady wyjęła szybko jakieś dokumenty. Przejrzała kilka kartek i ostatnie podsunęła w naszą stronę dwie.
-Proszę się nie martwić. Nie ma tam niczego podejrzanego. Najważniejsze jest dla nas zdrowie i życie naszych pacjentów, a w tym przypadku Katy. – na imię mojej córki spięłam się cała. Harry widocznie wyczuł to, gdyż jego kciuk delikatnie zaczął gładzić moją skórę.
Brunet szybko przejrzał treść obu dokumentów i podpisał we wskazanych miejscach. Następnie nadeszła moja kolej. Przejęłam długopis i pozostawiłam swoje koślawe przez drżące palce podpisy.
-Dziękuję bardzo. Ja biegnę na blok, a państwo mogą poczekać pod salą. Do końca korytarza i na lewo. Jednak dobrze wiem, że takie operacje trwają godzinami, więc lepiej jak państwo poczekają w waszej sali. – posłała nam przepraszające spojrzenia i wstała. –Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby Katy mogła spokojnie żyć. – wyszeptała, posyłając nam poważne spojrzenia. Wiedziałam, że mówiła prawdę. Biło od niej poczucie jej prawdomówności oraz wiara, że można jej zaufać.
Kobieta wyszła na korytarz, a Harry pomógł mi wstać. Ponownie objął moje ciało i wspólnie wyszliśmy na korytarz. Zdziwiłam się, gdy brunet chciał ruszyć w stronę naszej sali.
CZYTASZ
Our Life // h.s. ✔
FanfictionTrzecia część z serii ,,Our ..." -Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale nie udało się nam uratować pacjentki. Pańska córka zmarła. Przykro nam. - pielęgniarka spuściła głowę w dół, a oczy Harry'ego zaszły łzami. Brunet kopnął z całej siły nogą w...