First snow

591 50 23
                                    

Z okazji pierwszego dni wiosny pomyślałam, że przygotuje jakieś krótkie ff, góra 3-4 rozdziały. Mam nadzieje, że spodoba się ^^.

***

Palący ból w gardle spowodowany niską temperaturą, okropne uczucie w płucach od gwałtownych oddechów,  drętwiejące nogi ze zmęczenia od ciągłego biegu. To wszystko było czynnikami, które coraz bardziej mnie spowalniały, a ja nie mogłem zwalniać. Uciekłem z pułapki i w końcu byłem wolny. Jednak ceną wolności jest walka o życie, każdego dnia uciekam i chowam się, aby mnie nie odnaleźli. Było już naprawdę dobrze, prawie przekroczyłem granicę.

Siedziałem i wygrzewałem zmarznięte ciało w karczmie. Nie był tam spory ruch, o tej porze przy granicy nie ma zbyt wielu ludzi. Siedziałem przy stole powoli sącząc zupę przyniesioną przez jakąś "helgę". Jak to jest, że w żadnej z odwiedzonych przeze mnie karczm nie obsłużyła mnie jeszcze piękna, szczupła kobieta. Oczywiście, piękna to pojęcie względne, dla jednych piękna będzie gęsiarka pracująca za płotem, wychudzona, ubrana w zwykłe stare szmaty, a dla innego będzie to pulchna królewna zajadająca się całymi dniami.

Jedząc posiłek, dokładnie przyglądałem się otoczeniu, lata służby nauczyły mnie, aby być czujnym. Do budynku weszła starsza kobieta z chłopakiem na oko w moim wieku. Czerwonowłosy odstawił tobół, który dźwigał na plecach i dosiadł się najpewniej do swojej babci, bo kim innym mogłaby być. Siedział stolik przede mną, ułatwiając mi dalsze obserwowanie.

Twarz chłopaka była dość podłużna, jakby stanął koło konia raczej nie znalazłbym różnicy. Nieznajomy podniósł wzrok na mnie posyłając mi zmieszany uśmiech, nie zamierzałem przestać na niego patrzeć aż nie zdjął kurtki. Tak jak się obawiałem, nosił emblemat królewski. Kolejny parszywy pies, liżący stopy króla.

Wstałem nie kończąc zupy,  rzuciłem na bar odpowiednią ilość monet. Narzuciłem na siebie płaszcz i naciągnąłem kaptur, aby nikt nie widział mojej twarzy. Trzymałem już dłoń na drzwiach, wystarczyło abym je pchnął, ale ucisk na ręce powstrzymał mnie.

- Nie chcesz się ze mną napić? - czerwonowłosy, który jeszcze chwilę temu był przy stole, teraz trzymał mnie za przed ramię.

- Przepraszam, spieszę się. - odpowiedziałem. Z początku szedłem powoli, aby nie zwracać na siebie uwagi, kiedy jednak końska twarz wybiegła, aby zapewne na mnie nakablować, rzuciłem się biegiem przed siebie. Tętent kopyt odbijających się o ośnieżone kostki brukowe zmusił mnie, abym zboczył z drogi i wbiegł w las. Wszedłem pomiędzy gęste i cierniste drzewa, w które jeźdźcy nie wjadą. Będą zmuszeni je objechać, a ja zyskam na czasie. Ostre kolce zacinały mnie w twarz i rozdzierały ubrania. Rozpiąłem płaszcz, który mi wadził i pozostawiłem go. Byłoby to głupie posunięcie ze względu na temperaturę, która była ujemna, ale w mojej sytuacji było to niezbędne. Opuszczając w końcu krzaczasty las biegłem dalej przed siebie.

Ślady pozostawione na śniegu niestety zdradzały gdzie jestem więc jakiekolwiek zgubienie ogona nie wchodziło w grę. Biegłem strasznie długo, dawno zbaczając z drogi do granicy. Obraz wokół mnie nic się nie zmieniał, biały puch i drzewa, żadnych ludzi.  Niedługo miało zmierzchać, a ja nie miałem schronienia. Że też tamten chłopak musiał się napatoczyć. Gdyby nie on, pewnie nadal siedziałbym w tamtej karczmie. Zatrzymałem się i rozejrzałem, wokół trwała zupełna cisza. Czyżby sobie odpuścili? Nie, to niemożliwe, król skróciłby ich wszystkich o głowy gdyby puścili mnie wolno.

Mimo pewności, że żołnierze w każdej chwili mogą mnie dogonić nie byłem już w stanie biec. Ta krótka przerwa spowodowała, że moje nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Krok za korkiem przesuwałem się w przód, odczuwając skutki zdjęcia płaszcza. Trząsłem się i to mocno, dla zabicia czasu zacząłem liczyć kroki. Zza drzewa przede mnie wyskoczył mały biały lisek, nie bał się mnie. Przysiadł na tylnych łapkach, a dwie przednie wyciągnął do mnie tak, jakby chciał abym wziął go na ręce, zacząłem się zastanawiać czy to nie ze zmęczenia widzę tego zwierzaczka.

our last WinterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz