🕛🕧🕐 = przeskok w czasie o tydzień lub więcej
*** = ten sam dzień
***
- Jiminssi. - szepnąłem do ucha śpiącego chłopaka. Robiłem tak codziennie rano, po tym gdy z mojej winy skręcił kostkę. Zaoferowałem mu, że zajmę się nim do czasu aż poczuje się lepiej i nie będę już mu zawracał głowy. Z początku blondyn upierał się, że nie chce mnie więzić, na szczęście udało mi się mu wytłumaczyć, że to z mojej winy i chcę się zrekompensować.
Nimf dość szybko przyzwyczaił się do mojej obecności, nie spinał się gdy byłem blisko. Zrobił się mniej nieśmiały, można nawet powiedzieć, że zadziorny.
- Nieeee chcę wstawać. Robisz śniadania za wcześnie. Połóż się jeszcze. - w mojej głowie zapaliła się żaróweczka.
- Ale tosty wystygną... jednak mógłbym ci to wybaczyć jeśli pozwolisz mi położyć się obok.
- Cokolwiek, ja chcę tylko jeszcze spać. - mruknął sennie Chim, po czym zrobił z powrotem miejsce obok siebie. Zadowolony z takiego obrotu spraw ułożyłem się wygodnie. Chłopak, zdawało się jakby znów spał, był odwrócony do mnie przodem przez co nie mogłem skupić się, aby odpocząć. W każdej możliwej chwili podziwiałem jego urodę.
- Jungkookie, mam coś na twarzy. - czyli jednak nie śpi. Do głowy przyszedł mi kolejny pomysł, znacznie bardzie ryzykowny... Ale do odważnych świat należy, prawda?
- Tak. - blondyn zmarszczył czoło.
- Gdzie?
- Na nosie. - to powiedziawszy zbliżyłem się i cmoknąłem go.
- Jungkook! - chłopak spalił totalnego buraka. - Cho- chodźmy już na to śniadanie.
Blondyn usiadł na brzegu łóżka i czekał aż mu pomogę, asekurując go na dół. Złapał mnie pod ramię i zeszliśmy do kuchni. Jimina posadziłem na blacie, bo tak jak on twierdził, musi mnie pilnować żebym nic nie spalił. Wyciągnąłem patelnię i jajka by przyrządzić nam śniadanie.
- Nie mówiłeś czasem coś o jakiś tostach?
- Hmm, nie przypominam sobie. - wzruszyłem ramionami robiąc przy tym minę niewiniątka. Chłopak tylko pokiwał głową na boki uśmiechając się pod nosem .
- Jak twoja kostka? Mogę ją sprawdzić po śniadaniu? - nie chciałem tego robić gdyż to może być znak, że będę musiał już opuścić domek nimfa. Jednak jego zdrowie było priorytetem.
- T-Tak.
Resztę posiłku spędziliśmy w ciszy. Po zjedzeniu zmyłem naczynia i ociągając się poszedłem do salonu, gdzie na sofie czekał blondyn. Ukucnąłem przed nim i podwinąłem nogawkę jego spodni odsłaniając bladą skórę owiniętą bandażem. Odwinąłem opatrunek, po opuchliźnie nie było już śladu.
- Wygląda naprawdę dobrze, myślę, że niedługo będziesz mógł już nawet skakać.
- Naprawdę? - zapytał przygnębionym głosem Chim. Nie wiem co go tak zasmuciło, ale posłałem mu pokrzepiający uśmiech.
- Co to za mina? Muszę jeszcze postukać, rozmasować i sprawdzić czy gdzieś cię nie boli. - przejechałem delikatnie dłonią wzdłuż kostki napawając się delikatnością jego skóry, gdy nagle twarz chłopaka wykrzywiła się w grymasie bólu.
- Przepraszam, mocno boli?
- Trochę...
- Hmmm... Bierzesz te swoje tabletki? Może pomyliłeś kolory, mi już po pierwszym dniu znacznie się polepszyło. - próbowałem znaleźć źródło ciągłego bólu, jeśli chłopak nie pomylił leków może się okazać, że to nie było zwykłe skręcenie.
CZYTASZ
our last Winter
FanfictionJungkook podczas ucieczki ze ślubnego kobierca i ukrywania się przed zemstą władcy jest bliski śmierci. Zostaje uratowany przez tajemniczego chłopaka -Jimina, samotnie zamieszkującego małą chatkę w lesie. Kim tak naprawdę jest obcy oraz czy oprócz p...